Już pakujemy walizki

z Dortmundu Marcin Sagan [email protected] - 077 44 32 609
Artur Boruc rozegrał świetny mecz, ale w doliczonym czasie gry nie miał szans przy uderzeniu z bliskiej odległości rezerwowego NIemiec - Olivera Neuville'a.
Artur Boruc rozegrał świetny mecz, ale w doliczonym czasie gry nie miał szans przy uderzeniu z bliskiej odległości rezerwowego NIemiec - Olivera Neuville'a.
Biało-czerwoni. W 92. minucie rezerwowy Oliver Neuville odczarował polską bramkę i zdobył decydującego gola. Ostatni mecz w grupie z Kostaryką zagramy towarzysko.

Jeden błąd przesądził o tym, że przegraliśmy. Trzech obrońców poszło do boku, niepilnowany został jeden niemiecki zawodnik, który strzelił nam bramkę - analizował na gorąco Paweł Janas.

Mimo fali krytyki, która dotyczyła zastosowanego w meczu z Ekwadorem ustawienia 4-5-1, Janas nie zdecydował się na zmianę taktyki. Przeciwko Niemcom wystawił także jednego napastnika, ale tym razem rolę tę spełniał Euzebiusz Smolarek, natomiast Maciej Żurawski został nieco cofnięty. Polski trener zdecydował się na dwie zmiany w wyjściowym składzie. Za Mariusza Jopa w środku obrony zagrał Bartosz Bosacki, natomiast Mirosława Szymkowiaka zmienił Ireneusz Jeleń, który wystąpił na prawej pomocy. Najwięcej pochwał zebrał Jeleń. Zagrał bez kompleksów, był bardzo dynamiczny, wygrywał pojedynki biegowe z rywalami. To na nim niemieccy piłkarze "zarobili" dwie żółte kartki (rozpędzonego Jelenia nieprzepisowo musieli powstrzymywać Odonkor i Ballack). Bosacki zagrał dobre spotkanie, choć przy stracie bramki nie asekurował środka pola karnego, którym wbiegł Neuville.
Obaj zapracowali na miejsce w składzie na ostatni mecz grupowy. Przed spotkaniem z Kostaryką powinniśmy wzmocnić ofensywę. Remis z Niemcami - w kontekście wczorajszego zwycięstwa Ekwadoru - nic by nam nie dał. A bramkowych szans mieliśmy jak na lekarstwo. Dlatego powinniśmy zagrać z typowymi dwoma napastnikami.
- Graliśmy drugi mecz w tych mistrzostwach i nie strzeliliśmy do tej pory nawet jednej bramki. Na mecz z Kostaryką będzie pewnie kilka zmian, może strzelimy chociaż jednego gola - powiedział Janas.
To, że niemal do ostatniego gwizdka sędziego mieliśmy nadzieję na remis z Niemcami zawdzięczamy Arturowi Borucowi, który bronił świetnie.
- Zagraliśmy dużo lepiej niż w pierwszym meczu z Ekwadorem, bo bardzo chcieliśmy zatrzeć złe wrażenie po tamtym spotkaniu - mówił bohater naszej drużyny. - Niewiele brakowało i udałoby się dowieźć do końca remis, który przedłużał nasze szanse na awans do drugiej rundy. W ostatnich minutach wszyscy biegali resztkami sił i ułamek sekundy zadecydował, że jednak straciliśmy bramkę.
Zanim straciliśmy gola dopisało nam wiele szczęścia. Po dośrodkowaniu Philippa Lahma z bliska głową strzelił Miroslav Klose, ale trafił w poprzeczkę. Do dobitki doskoczył Michael Ballack, który także trafił w poprzeczkę. Niestety, ostatnie słowo należało do zawsze grających do końca Niemców. Już w przedłużonym czasie gry precyzyjnie dośrodkował David Odonkor, a tuż przed bramką Boruca podanie przejął Oliver Neuville, który wślizgiem wepchnął piłkę do bramki.
- Zwycięstwo przyszło dopiero w końcówce, ale całkowicie na nie zasłużyliśmy - skomentował Juergen Klinsmann, selekcjoner Niemiec.
Polacy stoczyli heroiczny bój i należy żałować, że z podobnym zaangażowaniem i wolą walki nie zagrali w pierwszym spotkaniu z Ekwadorem. Gdyby tak było, pewnie dziś ze spokojem czekalibyśmy na ostatni mecz w grupie z Kostaryką i wielką nadzieją na awans.

- Polska odpada z mistrzostw świata nie za sprawą meczu z Niemcami, ale spotkania z Ekwadorem, w którym chłopcy zagrali poniżej swoich możliwości - zauważył Lukas Podolski, niemiecki napastnik, który urodził się w Gliwicach.
Niemcy wygrali zasłużenie, mając więcej atutów i zawodników światowej klasy. Na mecz z Polską do drużyny wrócił kapitan i rozgrywający Niemiec Michael Ballack, który w spotkaniu z Kostaryką pauzował z powodu lekkiej kontuzji łydki.
- Zaprezentowaliśmy dobry, a właściwie bardzo dobry poziom - powiedział po spotkaniu Ballack. - Cały czas kontrolowaliśmy grę. Nasza przewaga uwidoczniła się zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy byliśmy coraz bliżej zdobycia zwycięskiej bramki. To, że padła w ostatniej chwili, to szczęście. Zapracowaliśmy jednak na nią.
Niemcom trudniej by było wygrać, gdyby nie fakt, że ostatni kwadrans Polacy grali w osłabieniu. W 75. min Radosław Sobolewski sfaulował w środkowej strefie boiska Klosego, za co zobaczył drugą w meczu żółtą kartkę.
- To był bezsensowny faul, który nas osłabił i w końcówce musieliśmy się tylko bronić - uważa Janas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska