Kalina Jędrusik. Rozmowa z autorem biografii aktorki

Archiwum prywatne
Kadr z filmu "Taka miłość się nie zdarza”.
Kadr z filmu "Taka miłość się nie zdarza”. Archiwum prywatne
Rozmowa z Dariuszem Michalskim, autorem książki "Kalina Jędrusik".

- "Kalina Jędrusik". Przedziwna biografia, pełna znaków zapytania, od roku urodzenia bohaterki poczynając...
- To, że Kalina urodziła się w r. 1930, niewiele osób wiedziało i do dziś nie wierzy. Mam nadzieję, że książka to wyjaśnia: bardzo chciała się odmłodzić. A jak już zabrnęła w jedno kłamstewko, drugie stało się jego konsekwencją. Kiedy się zdziwiłem, że z jednej fałszywej daty - "1931" - zrobiła inną fałszywą, przerobiwszy jedynkę na czwórkę, powiedziała: "A bo to ładnie by wyglądało w życiorysie, że szkołę teatralną ukończyłam jako dwudziestolatka".

- Zbierał pan wówczas materiał do "Leksykonu polskiej muzyki rozrywkowej".
- Tak, u niej w domu. Już od progu zrozumiałem, że przygotowała przedstawienie, mając nadzieję, iż zagra w nim tak fenomenalnie, ekscytująco i przekonywająco, że się na to złapię. Jej bardzo zależało na tym, żebym w telewizji powiedział "prawdę", którą wspólnie skonstruujemy. Początkowo udawałem, dla dobra rozmowy, że połknąłem haczyk, a potem zacząłem zadawać pytania. Właściwie niewiele o Kalinie wiemy, wliczając w to najbliższych i przyjaciół.

- Niemniej w książce posługuje się pan obszernymi cytatami...
- To są informacje fragmentaryczne. Jedni znali ją jako kucharkę, inni jako żonę Stasia, jeszcze inni się w niej podkochiwali lub u niej żebrali o pomoc dla zwierząt.

- Byli jeszcze tacy, którzy jej serdecznie nie cierpieli.
- Cały tłum... Prawdopodobnie odzywała się typowo polska bezinteresowna zawiść. Bo Kalina była inna.

- Kolejne zaskoczenie podczas lektury wiąże się ze smutną historią jej ojca.
- Tak bym tego nie określił. Henryk Jędrusik, mówiąc bardzo oględnie, od kobiet nie stronił, co w jakiś sposób przełożyło się na jego córki. Obie miały bardzo pogmatwane życie uczuciowe. Siostra Kaliny ze związku z dwoma mężczyznami miała dwóch synów, Kalina nie mogła mieć dzieci, co, przypuszczam, stało się jądrem jej dramatu. Ojciec... Bardzo go szanuję...

- Był senatorem II Rzeczpospolitej...
- ... po wojnie ściganym za poglądy...

- Prowadził także szkołę w stylu daltońskim z zajęciami indywidualnymi i zbiorowymi, której uczniowie nie posiadali podręczników ani nie odrabiali zadań domowych. Myślę jednak o innych okolicznościach: gdy żona zapadła na ciężką chorobę, zbliżył się do jej siostry i dla zachowania pozorów dzieciom urodzonym w nowym związku wpisał imiona legalnej małżonki.
- Ani go za to chwalę, ani ganię. Ważne, co dał córkom, za co Kalina tak go kochała i z jakich powodów stał się dla niej życiowym przewodnikiem.

- Urodziła jedno dziecko czy bliźniaki? Żyło (żyły) kilka dni czy poroniła?
- Ostatnią osobą, która mogłaby odpowiedzieć na to pytanie, była siostra Kaliny, Zofia, do której miałem szczęście jeszcze dotrzeć. Niestety, była już w zaawansowanym wieku, mocowała się z chorobą. Cała reszta to tylko opowieści po opowieściach.

- Stanisław Dygat pojawił się w życiu Kaliny równocześnie z teatrem, w Gdańsku. Kolejna zagadka - świeżo upieczona absolwentka warszawskiej szkoły teatralnej wiąże się z o 17 lat starszym mężczyzną...
- Można to wytłumaczyć w sposób najprostszy z możliwych: kiedy spotkali się po raz pierwszy, w oboje uderzył piorun. Przyjaciele i znajomi Dygata potwierdzają tę wersję, bo nie brakowało ludzi, którzy się tym ekscytowali; proszę pamiętać, że rzecz działa się w latach 50., w Gdańsku, a nie w Warszawie, która stwarzała znacznie więcej pretekstów do plotek. Idąc pani tropem, należałoby spytać, dlaczego Kalina i Staś zdecydowali się rozbić pierwsze małżeństwo Dygata. Przynajmniej w nim powinna była się obudzić jakaś przyzwoitość. Wszyscy troje pracowali w tym samym teatrze i istniała taka możliwość, że panie, obie aktorki, mogły spotkać się na scenie. Co zresztą się stało.

- Zdrada, rozwód - to się często zdarza. Ale fakt, że po przeprowadzce do Warszawy zdecydowali się zamieszkać razem - on z byłą żoną i dzieckiem, teściową z pierwszego małżeństwa i drugą żoną - to już ewidentne odstępstwo od obyczajowej normy. Jakby tego było mało, za parę lat Jędrusik zwróci się do córki Stasia z prośbą o wstawiennictwo, bo małżeństwo się sypie...
- Przeniósłbym odpowiedzialność na Dygata, który musiał być strasznie niezaradny, skoro zgodził się na tę rodzinną wielopiętrowość. Drugie mieszkanie mógł załatwić przez partię - był członkiem PZPR - albo przez teatr, miał przecież poważny dorobek. Tym bardziej że sytuacja mieszkaniowa tak bardzo mu doskwierała, że, jak wynika z jego korespondencji, znalazł się na skraju załamania nerwowego. To był taki przerośnięty chłopczyk w krótkich spodenkach. "Pieśćcie mnie, opiekujcie się, głaszczcie, a ja będę robił swoje, bo jestem bardzo inteligentny, bardzo utalentowany".

- Czym mógł imponować Kalinie?
- Powtarzał model jej ojca, Henryka Jędrusika: reprezentacyjny, ciekawy i, choć żadnych studiów nie ukończył, wiele wiedzący. To wzmagało uczucie.

- Z powodu tego "uczucia" Kalina w późniejszych latach w ich wspólnym mieszkaniu "przechowuje" kochanków? Przyjmując poprawkę na odrębność Dygatów, trudno się nie zdziwić.
- Oboje dali sobie wielki margines swobody.

- Jeśli polegać na opinii Kutza, Kalina była najlepiej opisaną przez Dygata postacią. Co pewno oznacza - przez niego ukształtowaną, częściowo bezwolną.
- A jednak znajdowała w mężu oparcie. Agnieszka Osiecka powtórzyła jej skargę: "Wiesz, jestem pulardą". Czyli kurą, która nie może znosić jajek. To mi strasznie dzwoniło podczas pisania biografii. Jak i wyznania Magdy Dygat; myślę o jej książce o ojcu, a właściwie o Kalinie, pisanej żółcią. Nawiasem mówiąc, mogła z nią poczekać.

- A Dygat powinien puścić w obieg anegdotę, którą pan przytacza: "Wracam kiedyś wcześniej z delegacji i nie zgadniecie, co zastałem. Kalina spała zupełnie sama"?
- Te anegdotki, te opowiastki to wszystko były wariacje na temat. Jak było naprawdę? Nie wiadomo.

- Kalina o innych kobietach: "Sztyletowały mnie wzrokiem. Na mój widok spluwały z obrzydzeniem. Odważniejsze wyzywały od brudnych, tłustych kurew". Mocno powiedziane.
- Bardzo mocno.

- Zgodnie z prawdą?
- Oczywiście. Pod koniec życia Dygatowie zamieszkali w jednym z eleganckich szeregowców na Żoliborzu, w sąsiedztwie sklepu mięsnego. Paniusie z kolejki bacznie obserwowały, co dzieje się za płotem, i odpowiednio to wyolbrzymiały, natomiast Kalina świadoma sytuacji robiła, czego nie powinna, np. opalała się bez biustonosza. Ukuły, że jest wywłoką. Krzysztof Kąkolewski, który przyjaźnił się z Dygatami i dobrze znał sytuację, uważał, że była świętą kobietą, skoro to wytrzymała. Proszę jeszcze pamiętać o najgorszej historii, jaka zdarzyła się w życiu Kaliny - roli Zuckerowej w "Ziemi obiecanej". Zagrała ją tak fenomenalnie, że widzowie uznali, że jest taka naprawdę. A do tego wszystkiego ciążyła na niej opinia sfery rządzącej.

- Po tym, jak pokazała się w telewizji z olbrzymim dekoltem i krzyżykiem?
- Co zakończyło się zakazem występowania...

- Podobno na jej widok Gomułka cisnął w ekran ciężką popielniczką.
- Spytałem o szczegóły Ninę Andrycz, która w tym czasie pracowała w Teatrze Polskim razem z Kaliną. Usłyszałem: "To nie on. To Zosia. Widział pan Gomułkową? Jeśli tak, proszę się nie dziwić". Tak jak dzisiaj "Pudelki" i inne fora internetowe tworzą rzekomą prawdę, przed którą nikt nie jest w stanie się obronić, tak wtedy, jeśli plotka szła od "białego domu", stanowiła zadekretowaną prawdę.

- Były i inne prawdy. Znakomicie zagrana matka rodu w "Hotelu Polanów", role u Andrzeja Jareckiego, Erwina Axera i Kazimierza Dejmka, romantycznej, zmysłowej dziewczyny z chryzantemą w Kabarecie Starszych Panów...
- Odbieram Kalinę w tej roli nie tylko jako "ciało śpiewające omdlewającym głosem", jak ktoś złośliwie powiedział, ale jako osobę, która towarzyszyła światu Przybory i Wasowskiego. Ludzi piekielnie inteligentnych, nieprzeciętnie dowcipnych. Niestety, Starsi Panowie mieli ograniczony żywot.

- Umiera Staś, Kalina leży krzyżem w kościele. Krótko przedtem decyduje się na chrzest i przyjmuje pierwszą komunię św. A zdawałoby się - taka niezależna, taka mocna, taka pożądana przez świat męski.
- Proszę pamiętać - wraz z odejściem męża ubyło jej świata, więc próbowała czymś wypełnić lukę. Z tym, że jestem przekonany, że jeśli wierzyła, wierzyła szczerze. Nie wydaje mi się, by to było teatralne.

- Dla zdefiniowania relacji pomiędzy Dygatami można by się podeprzeć słowami piosenki "Z kim ci tak będzie źle jak ze mną".
- I tak dobrze...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska