Kamil Stoch pierwszy i drugi na treningach. Najsłabszy z naszych Jan Ziobro

Do nieszczęśliwego upadku doszło na treningu na nowej, praktycznie nikomu nieznanej dużej skoczni w Soczi. Na niej w sobotę odbędzie się drugi konkurs indywidualny. W pierwszej środowej treningowej próbie Stoch skoczył 127,5 m, zaś w drugiej przy lądowaniu na 123,5 m upadł. Sytuacja wyglądała groźnie, tym bardziej, że Polak dłuższą chwilę się nie podnosił.

Skoczek otrzymał leki przeciwbólowe i przeciwobrzękowe, a kontuzjowany łokieć został częściowo unieruchomiony. Dziś przed południem przeszedł badania. Prześwietlenie rentgenowskie nie wykazało żadnych złamań, stwierdzono jednak skręcenie lewego stawu łokciowego ze stłuczeniem.
- Kamil będzie skakał w wieczornych treningach - poinformował trener Łukasz Kruczek.

I rzeczywiście Polak pojawił się na obiekcie. Być może ręka boli, być może odczuwał dyskomfort, ale zacisnął zęby za przykładem Justyny Kowalczyk. Skoro ona ze złamaniem mogła zdobyć złoto, to i Stochowi na drodze nic nie stanie. I tak może się stać. W pierwszej serii Polak spisał się fantastycznie. Zanotował zdecydowanie najdłuższy skok ze wszystkich treningowych - 136 m. Najbliżej Stocha byli Japończyk Noriaki Kasai i Szwajcar Simon Ammann. Obaj lądowali na 131,5 m.

Drugi trening wygrał Niemiec Severin Freund, skacząc 135,5 metra. Drugi był Stoch za skok na 131 m, ale dalej skakali Kasai (134,5), Austriak Gregor Schlierenzauer (133,5 m) oraz Słoweniec Peter Prevc (131,5 m).

Pozostali Polacy nie spisali się już tak dobrze jak lider naszej reprezentacji. Piotr Żyła osiągnął 123,5 m i uplasował się na 21. pozycji. Dawid Kubacki był 29. (124 m), Maciej Kot - 34. (121,5 m), a Jan Ziobro - 41 (118 m). W drugiej serii treningowej Kubacki skoczył 123,5 m (28.), Żyła - 125 (25.), Kot - 125,5 (21.), Ziobro - 120,5 (40.).

Jutro na dużej skoczni odbędą się kwalifikacje. Początek o godz. 18.30.