Kanał Kłodnicki. Kiedy nie było autostrad i kolei łączył Śląsk z Zachodem

TK
Kanał Kłodnicki szybko stał się zbyt wąski i zbyt płytki, nie był w stanie sprostać potrzebom żeglugi.
Kanał Kłodnicki szybko stał się zbyt wąski i zbyt płytki, nie był w stanie sprostać potrzebom żeglugi. Archiwum
Dwa wieki temu zbudowano Kanał Kłodnicki prowadzący z Zabrza do Koźla. To była jedna z najważniejszych inwestycji gospodarczych ówczesnej Europy.

Koniec XVIII wieku był czasem wielkiej rewolucji przemysłowej w Europie. Zbiegła się ona w czasie z odkryciem na Śląsku potężnych pokładów węgla. Było oczywiste, że surowiec ten będzie potrzebny do rozwoju gospodarczego Niemiec. Na Zachód miał on być transportowany rzekami, gdyż w tamtych czasach nie istniała jeszcze kolej.

Odra wydawała się do tego idealna, ale płynąca z Górnego Śląska do Koźla rzeka Kłodnica już trochę mniej. Głównie z powodu swojego stosunkowo niewielkiego rozmiaru, a także licznych zakrętów. Pierwszy projekt uregulowania Kłodnicy powstał w 1788 roku, ale zadanie okazało się zbyt trudne do realizacji.

Rok później opracowano plany budowy zupełnie nowej drogi wodnej z Gliwic do Koźla o długości 46 km, czyli wspomnianego kanału. Inicjatorem był król pruski Fryderyk Wilhelm II. Projekt powstał na biurkach Fryderyka von Redena, ministra w rządzie pruskim, odpowiedzialnego za rozwój przemysłu, oraz Johna Baildona, który obliczył m.in. spadek przyszłego Kanału Kłodnickiego. Po odkryciu bogatych złóż węgla kamiennego w okolicach Bytomia i Zabrza plany uzupełniono o odcinki kanału z Gliwic właśnie do Zabrza.

Można było dotrzeć aż do Berlina. Budowa rozpoczęła się w 1792. W tamtym roku rzeka Kłodnica często jednak wylewała, wstrzymując prace przy kanale. Dodatkowo brak pieniędzy spowodował znaczne przedłużenie planowanej budowy.

Eksploatację rozpoczęto 20 lipca 1806 roku, jednak całkowite zakończenie prac nastąpiło dopiero w 1822 roku. Koszt wybudowania nowej drogi wodnej pochłonął astronomiczną kwotę 800 000 talarów. Dla upamiętnienia budowy kanału tworzącego poprzez Odrę połączenie Gliwic z Morzem Bałtyckim, na gliwickim rynku, obok ratusza, postawiono fontannę z postacią Neptuna autorstwa Johannesa Nitschego. Kanał Kłodnicki poprzez Kanał Finow był skomunikowany z Berlinem.

Liczącą prawie 50 metrów różnicę poziomów pomiędzy Gliwicami a Koźlem, barki pokonywały za pomocą 18 śluz. Największe miały długość 31,6 metra, szerokość 3,4 m i przy pełnym załadunku 28 ton osiągały 90 centymetrów zanurzenia. Śluzy kanału otrzymały długość użytkową 35,20 m, szerokość 4,08 m i miały większe wymiary, niż wymagałyby tego największe barki odrzańskie. Barki najpierw ciągnęli ludzie, a w późniejszych latach konie. Ich ładowność wynosiła około 150 ton. Dopiero w XX wieku zaczęto wykorzystywać pchacze.

Taaaka ryba tu była

Kanał pełnił nie tylko rolę drogi wodnej, był również miejscem rekreacji. Upodobali go sobie szczególnie wędkarze. W wodzie pływały wówczas karpie, szczupaki, a także węgorze i liny. Wyławiano z niej także raki, co jest dowodem na to, że kanał był stosunkowo czysty. Może to o tyle dziwić, że rozwijający się przemysł kompletnie nie dbał o ekologię.

Ryb było tak dużo, że ówczesny urząd dróg wodnych dzierżawił kanał fragmentami, sięgającymi najczęściej od śluzy do śluzy. Zarządcy akwenu czerpali z tego na tyle duże zyski, że opłacało im się zatrudniać strażników, którzy pilnowali wody przed kłusownikami.
Ponadto w niektórych miejscowościach tworzono promenady spacerowe nad kanałem. Najpiękniejsza z nich prowadziła do Gliwic do Łabęd.

Kanał odcisnął też piętno na kształcie dzisiejszego Kędzierzyna-Koźla.

- Na początku ostatniej dekady XIX w. rozpoczęto we wsi Kłodnica budowę pierwszego basenu portowego. W międzyczasie nad brzegiem Odry powstały fabryki celulozy Feldmuhle - wyjaśnia Bogusław Rogowski, dziennikarz i pasjonat historii z Kędzierzyna-Koźla. - Dzięki takiemu usytuowaniu Odra zyskała szansę na szybki rozwój. Jej właściciel, niemiecki Żyd Leo Gottstein, w pierwszym etapie zainwestował w fabrykę 167 tys. marek. Dzięki temu już w pierwszych latach po rozpoczęciu produkcji zanotował znaczący zysk, a pracę w papierni znalazło 331 osób.

Tu warto podkreślić, jak ważny dla okolicznych mieszkańców był fakt istnienia takich dużych zakładów. Przy zakładzie powstawały budynki dla pracowników, przedszkola, żłobki, a także jadłodajnia. W tej ostatniej robotnicy herbatę otrzymywali za darmo, a za butelkę lemoniady musieli płacić po 5 fenigów. Powstała też Zakładowa Kasa Chorych, która najpierw ubezpieczała samych pracowników, a potem także ich krewnych.

Młode dziewczyny pracujące w fabryce mogły mieszkać w hotelu. W trosce o dobre prowadzenie się podopiecznych opiekę nad placówką powierzono zakonnicom, Szarym Siostrom św. Jadwigi. Początki ich posługi nie były jednak łatwe, gdyż wiele dziewcząt nie chciało ich słuchać. Siostry domagały się nawet zwolnienia z zakładów niesfornych podopiecznych, które nie chciały wracać do pokoi po godzinie 21.00.

Przedsiębiorstwo budowało też domy. Każde mieszkanie miało swój ogród i pralnię. Dzieci najlepszych pracowników mogły liczyć na stypendia, dzięki którym opłacano im naukę.

Port się pięknie rozwijał

- W Koźlu-Porcie w pierwszych latach XX wieku rozpoczęło działalność wiele instytucji nastawionych na obsługę pracowników papierni oraz osób zatrudnionych w porcie rzecznym - wspomina Bogusław Rogowski. A ruch był tam spory. W 1902 roku odprawiono w kozielskim porcie 13 123 barki, a załadunek towarów przekroczył 1,33 mln ton.

Duże potrzeby przeładunkowe i transportowe wymusiły na władzach rozbudowę portu o kolejne baseny. W 1905 roku oddany został do użytku 600-metrowy basen, który obok przeładunku węgla przystosowany był do załadunku drobnicy i towarów sypkich. Po trzech latach ruszyły także przeładunki w trzecim, największym, 700-metrowym basenie, który m.in. przystosowany był do załadunku zboża. Zainstalowano tam także żurawie wysięgnikowe o udźwigu 5 i 10 ton.

W Koźlu-Porcie myślano nie tylko o biznesie. Dbano także o szkolenie nowych kadr dla rozwijającej się żeglugi odrzańskiej. W 1911 roku rozpoczęła działalność Żeglarska Szkoła Zawodowa (Schifferfachschile). Młodzież zdobywała w niej potrzebne kwalifikacje do pracy na odrzańskich barkach, oraz licencje pilota i sternika.

Zmierzch kanału

Z czasem Kanał Kłodnicki stawał się jednak zbyt mały i zbyt płytki. Wody Kłodnicy, którymi był zasilany, nanosiły także muł, co zmuszało zarządcę do częstego pogłębiania. Wtedy podjęto decyzję o budowie dużo większego Kanału Gliwickiego. Częściowo powstał on w korycie starego kanału.

14 maja 1934 roku Rudolf Hess wmurował kamień węgielny pod jego budowę, podkreślając swoją obecnością znaczenie tej inwestycji. Było ono ogromne ze względu na dynamicznie rozwijającą się gospodarkę Niemiec, która pod wpływem potężnych państwowych inwestycji zaczynała łapać wiatr w żagle. Szlak ten istnieje do dziś, ale jest rzadko wykorzystywany.

Śladów po samym Kanale Kłodnickim jest już bardzo mało. Jego niewielkie fragmenty, wraz z kilkoma śluzami, pozostały w zasadzie jedynie na terenie Kędzierzyna-Koźla. Podobne kanały w Holandii i Irlandii odrestaurowano i zrobiono z nich atrakcje turystyczne, po których można pływać kajakami, łódkami, a nawet niewielkimi stateczkami. Kilka lat temu władze Kędzierzyna-Koźla miały nawet taki pomysł, ale nic z tego nie wyszło.

Korzystałem z materiałów Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach i opracowań Bogusława Rogowskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska