Kandydaci ścigają się na obietnice. Debata kandydatów na burmistrza Prudnika (cz. 2)

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Alicja Drożdżyńska, KWW Niezależni dla Gminy Prudnik, Franciszek Fejdych, Platforma Obywatelska, Grzegorz Jędrzej, KWW SGJ, Andrzej Mićka, SLD Lewica Razem, Lucjusz Standera, KWW Prudniczanie.
Alicja Drożdżyńska, KWW Niezależni dla Gminy Prudnik, Franciszek Fejdych, Platforma Obywatelska, Grzegorz Jędrzej, KWW SGJ, Andrzej Mićka, SLD Lewica Razem, Lucjusz Standera, KWW Prudniczanie.
Prezentujemy drugą część debaty z chętnymi na zajęcie fotela burmistrza miasta. Najwięcej kontrowersji budzi ocena dokonań obecnych władz i perspektywy na przyszłość.

Oświadczenie

Oświadczenie

PO debacie redakcja NTO otrzymała oświadczenie starosty prudnickiego Radosława Roszkowskiego

W nawiązaniu do informacji przedstawionej podczas debaty kandydatów na burmistrza Prudnika przez pana Lucjusza Standerę jakobym powiedział mu, iż źle oceniam współpracę z burmistrzem Prudnika panem Franciszkiem Fejdychem w zakresie lobbingu na rzecz Prudnika i Ziemi Prudnickiej informuję, że nie jest ona zgodna z prawdą.
Radosław Roszkowski, starosta prudnicki

Jaki pomysł konkurencji uważacie państwo za wart realizacji?
Alicja Drożdżyńska (KWW Niezależni dla Gminy Prudnik): Z moim ugrupowaniem zrobiliśmy taką burzę mózgów, że mamy dobrze dopracowaną, jedną, słuszną drogę postępowania. Nie chcę być odebrana jako arogantka. Jestem otwarta na dyskusję na każdą propozycję, ale nasze ugrupowanie ma dobrze wyważone i przygotowany program dla gminy.

Andrzej Mićka (SLD): Wszyscy kręcimy się wokół tego samego, żeby pobudzić gminę do rozwoju. Ktoś z kandydatów powiedział, że trzeba stworzyć grupę specjalistów, którzy będą jeździć na wystawy, targi, będą wiedzieć jak i gdzie zabiega się o inwestorów, o fundusze. Tak, trzeba w urzędzie powołać super wydział, nie zwiększając zatrudnienia, bo ci ludzie są. Żeby mieli motywację, moc.

Franciszek Fejdych (PO): Ponownie usłyszałem negatywną ocenę urzędu i gminy, w sytuacji gdy spełniają one swoje zadania. Uczestnictwo w targach, wystawach, konferencjach, w każdym wydarzeniu gospodarczym wiąże się zawsze z dużymi wydatkami. Od kilku lat jestem zapraszamy do Kudowy na spotkania biznesu z samorządami. Za każdym razem ze względu na kwotę, którą musiałbym wydać, odmawiam. To jest dla dużych. Mała gmina jak nasza, żeby się przebić na takich targach, musiałaby mieć niesamowita ofertę i poparcie kogoś dużego. Jechać to nie sztuka. Sztuką jest wrócić z czymś konkretnym. Zadaniem gminy jest wydawać pieniądze rozsądnie. Uważam, że wydawanie zbyt dużych pieniędzy bez efektu, to jeżdżenie dla przyjemności, żeby się pokazać jako osoba. Proszę marszałka o coś innego, żeby województwo opolskie występowało jako jedność, a nie każdy powiat, gmina, osobna. Bo bez jedności, zawsze będą nas inni ogrywać. A co do meritum sprawy - wszystkie pomysły związane z powstaniem nowych miejsc pracy są warte dyskusji i włączenia do programu.

Lucjusz Standera (KKW Prudniczanie): Program formacji prudniczanie jest zamkniętym kompendium. Trudno do niego coś włączyć. Ujęło mnie jednak spostrzeżenie krytyczne pana Grzegorza, że nie było odpowiedniej formy lobbowania. Mieliśmy cały łańcuch - marszałek, poseł, wejścia wyżej. A nie zrobiono z tego nic lub prawie nic. Efekty widzimy. Już prowadzę rozmowy i niezależnie od wyników wyborów będę się starał lobbować na rzecz tego miasta, bo z nim wiążę swoją przyszłość. Fundacja Prudniczanie ma na celu stworzenie odpowiedniego lobbingu, skoro władze nic nie robią.

F.F. Stwierdzenie "nic nie robią" jest dla mnie uwłaczające. Na czym je pan opiera? W jakim zakresie nie było lobbingu? Skoro nic nie robiliśmy to wszystko zrobiło się samo. Że 414 jest remontowana, to samo się zrobiło? Ze w strategii województwa są zapisy, że jest "półksiężyc biedy" i że dom niego szczególnie należy skierować środki unijne w nowym rozdaniu, to się samo zrobiło? Proszę o przykłady?

A.S To nie jest moje zdanie, ale pani poseł Janiny Okrągły i starosty Radosława Roszkowskiego, że nie da się w sposób konstruktywny z obecnie urzędującym burmistrzem współpracować.

F.F. Czy pan może doprowadzić do tego, że pan starosta autoryzuje taką wypowiedź? Ja widzę, że współpracujemy, idziemy do wyborów z jednego komitetu? Niech to pan starosta i pani poseł w mediach potwierdzą. Pan się posługuje moimi kolegami.

A.S. Ani ja, ani nasze ugrupowanie, nie ma w zwyczaju nagrywać rozmowy.

Redakcja: Czy wystąpi pan o takie oświadczenie?
L.S. Wystąpię. Ja takie zdanie usłyszałem. Nie chciałem tego mówić, ale sam pan się prosił.

F.F. Ja się bardzo cieszę, że pan to powiedział. Może się okaże, że to ja jestem wyobcowany i nie wiem, co się dzieje wokół mnie.

Grzegorz Jędrzej (KWW Solidarni): Wiele pomysłów jest dobrych, skierowanych na rozwój gminy. Od nas zależy ile zrobimy. Nie zgadzam się jednak z panem burmistrzem w sprawie wyjazdów na spotkania, targi. Pieniądze zawsze trzeba wydać, żeby coś otrzymać. Jeśli nie pojedziemy, nie porozmawiamy, to nie zdobędziemy inwestora. Jak w totolotka, jak nie zagrasz, to nie wygrasz. Oczywiście trzeba analizować, kto tam będzie, i wysłać kogoś kompetentnego. Bez dobrej oferty nikt do nas nie przyjdzie, bo jesteśmy jednym z miliona miejsc.

Proszę złożyć publiczną deklarację, co się zmieni w Prudniku za cztery lata, jeśli pani czy pan zostaniecie burmistrzem?
A.M. : Będę się starał tchnąć nowego ducha. Tak funkcjonować, żeby ludzie czuli zaufanie do tego co się robi, co mówi. Jak się pojawią perspektywy, to zmieni się i duch. Perspektywy daje choćby wejście koszykówki do pierwszej ligi. Na tej bazie można wypromować miasto, pokazać lokalny patriotyzm. Mamy świetne koło PTTK. Co do inwestycji trudno coś powiedzieć, bo dziś nawet trudno powiedzieć, jakie są możliwości finansowe budżetu miasta.

F.F. : Po pierwsze będzie kompleks sportowy z basenem i halą sportową. Będą drogi na osiedlach, które dziś są szutrowe czy gruntowe. Dokończona zostanie termomodernizacja i modernizacja pozostałych budynków oświatowych. Zakładam, że co roku, choćbyśmy stawali na głowie, przybędzie co najmniej 100 - 120 miejsc pracy. Deklaruję i biorę za to na siebie odpowiedzialność, że współpraca z klubami sportowymi, organizacjami pozarządowymi, z ludźmi, którzy chcą coś zrobić dla Prudnika, będzie utrzymana przynajmniej na takim poziomie jak jest dziś. Dzięki tej współpracy mamy I ligę, zwycięstwo naszych dzieci w Pucharze Orlika Premiera RP. Mamy najlepsze koło PTTK w Polsce, które właśnie dostało od gminy nową siedzibę. I mamy współpracę z radą biznesu, radą seniorów. To będzie utrzymane.

L.S. : Zmieni się filozofia zarządzania. Podejście do społeczeństwa, które stanie się podmiotem, a nie przedmiotem zarządzania. Będą szerokie konsultacje społeczne, coś na kształt wewnętrznych referendów. Będziemy pytać mieszkańców przed podjęciem decyzji, na kształt budżetu obywatelskiego. Zmienimy strategię myślenia o mieście. Gmina nie będzie miała charakter przemysłowy, nie będzie na pierwszym miejscu rozwoju turystyki trans granicznej. Skutkiem tych działań uda się nam doprowadzić do znacznego zwiększenia miejsc pracy. Optimum byłoby, gdyby przyszło do Prudnika 6 - 8 firm zatrudniając po 150 osób.

F.F. Gwarantuje pan to?

L.S. Gwarantowane są tylko podatki i śmierć.

F.F. To ja też mogę zagwarantować tysiąc miejsc pracy.

G.J. Mogę zagwarantować tylko to, że obniżę pensję burmistrza. Chcę zacząć ciąć koszty od siebie. Na pewno będę chciał doprowadzić radę do społecznego funkcjonowania. Nie da się tego do końca zrobić, ale można na 2 lata zawiesić diety radnych. Chcę doprowadzić do tego, żeby spółki gminne zatrudniały bezrobotne osoby powyżej 50 roku życia, żeby mogły dopracować do wcześniejszej emerytury. To są fachowcy, których można wykorzystać.

A.D. Będę dążyła do zmniejszenia bezrobocia. Ile tych miejsc pracy przybędzie, nie powiem, ale wierzę w społeczeństwo, w naszych przedsiębiorców, że są lokalnymi patriotami, że chcą być dumni z naszej gminy. Chciałabym, żeby to nasi przedsiębiorcy tchnęli ducha w zatrudnienie bezrobotnych, żeby wszystkim było lepiej. Stworzę budżet obywatelski, który będzie uwzględniał oddolne inicjatywy np. takie jak rolki w Prudniku, które okazały się świetną zabawą dla społeczeństwa. Czy konieczny jest taki rozmach dla festiwalu jazzowego? Chcę powołać radę młodzieży, żeby podpowiadała. Gwarantuję klubom sportowym, że dostaną przysłowiową wędkę - bazę, dzięki której będą mogły starać się same o środki unijne.

Pytania kandydatów.

F.F. Pytanie do Lucjusza Standery. Z jakich danych pan korzystał pisząc do lokalnej gazety, że dwa lata firma TSP czekała na reakcję gminy, gdy chcieli ulokować się w podstrefie w Prudniku? Skąd ma pan informację, że basen na ul. Parkowej jest niewykorzystany? I jeszcze skąd wiadomość, że przedsiębiorcy w strefie mogliby kupować 30 - 40 procent tańszą energię od biogazowi, planowanej w gminie Lubrza. Ja mam dokumenty, które świadczą o czymś zupełnie innym.
L.S. Opierałem się na informacjach z Biuletynu Informacji Publicznej i na rozmowach z konkretnymi ludźmi. Andrea Bandirelli, który był venture kapitałem dla firmy TSP powiedział, że nigdy, pod żadnym pozorem tu nie będzie działał. I lokuje inwestycje włoskie w Kaliszu, Poznaniu, Szczecinku, a nie tu.
F.F. Czyli rozumiem, że informacja od właściciela firmy TSP, który dziękuje gminie za pomoc, dla pana jest niczym? W porównaniu do wypowiedzi pana Bandirellego, który nie pojawi się nigdy w gminie Prudnik, ale nie z tych powodów, o których pan mówi, a o których mi mówić nie wypada. A co ze sprawą tańszej energii?
L.S. Jeden z przedsiębiorców pan Leszek Szwedo rozmawiał z inwestorem, który chciał stawiać biogazownię. Jako energetyk twierdzę, że w ten sposób można kupić energię 30 - 40 procent taniej niż obecnie. Do 5 megawat można produkować i sprzedawać energię bez pośrednictwa Polskich Sieci Energetycznych, a biogazownia miała mieć moc 2,2 MW. Trzeba mieć tylko własne sieci przesyłowe. Co do basenu - rozmawiam z ludźmi, którzy mówią, że w soboty, niedziele, kiedy można by pływać, basen jest zamknięty na trzy spusty.
F.F. Przez ten basen co roku przewija się 17 tys. ludzi.
L.S. Nie jestem tam odźwiernym, nie wiem ile osób się tam przewija. Ale nie ma wątpliwości, że basen nie jest do końca wykorzystany.

L.S. Mam pytanie do pana Franciszka Fejdycha. Ile miejsc pracy zostało stworzone w inkubatorach przedsiębiorczości w Prudniku? Słyszałem, że 48? Na ich stworzenie wydano 3,9 mln zł. Jeśli się to podzieli, to wychodzi, że na osobę wydano 82,5 tys. zł na jedno miejsce pracy. Powiatowy Urząd Pracy daje na jedno nowe miejsce pracy 22 tys. zł. Jak się pan z tym czuje, że tworzy pan czterokrotnie droższe miejsca pracy?
F.F. Gmina Prudnik nie tworzy miejsc pracy, ale warunki do funkcjonowania biznesu. Inkubatory to jeden z najbardziej rozpowszechnionych sposobów wspierania zalążków prywatnego biznesu, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Goście z Niemiec, Włoch i Czech oglądali nasze inkubatory i żałowali, że nie mają takich. Przy okazji inkubatorów wyremontowaliśmy dwa duże, od lat problematyczne obiekty w mieście, które po pięciu latach mogą być wykorzystane w inny sposób. To jest majątek gminy. W ostatnich ośmiu latach majątek gminy wzrósł prawie trzykrotnie. Inkubatory to jeden z lepszych interesów, jakie gmina zrobiła. Nie na dziś, czy jutro, ale na wiele lat.

G.J. Krótkie pytanie do Franciszka Fejdycha jako burmistrza. Powiedział pan, że już wcześniej mieliśmy mechanizm przyznawania ulg dla przedsiębiorców. To dlaczego szersza grupa z tego nie korzystała tworząc miejsca pracy? Czy zaniechano pomocy czy nie zostało to odpowiednio rozpropagowane? Wiele firm w tym okresie wpadło w tarapaty finansowe.
F.F. Gminie nie wolno umarzać podatków z powodu przejściowo trudnej sytuacji finansowej. Ustawa jednoznacznie mówi, kiedy można umorzyć podatki. Gdyby była taka możliwość, to Frotex również dostawałby ulgi od gminy. Uchwała dotyczyła tworzenia nowych miejsc pracy, a nie pomocy dla firm, które mają problemy podatkowe. Myślę, że to był okres po dwóch kryzysach, gdy wielu nie wiedziało jak się zachowa rynek, co się będzie działo. Wielu właścicieli firm nie ryzykowało zatrudniania nowych osób, żeby zyskać zwolnienie z podatku. To zresztą tylko ułamek kosztów utrzymania firmy, a przyjmując ulgę musiał się zobowiązać do utrzymania zatrudnienia. Przedsiębiorcy wiedzieli o tych ulgach. Czy pan oczekuje, że wydrukuję ulotki i będę chodził z nimi od firmy do firmy?

A.D. Pytanie do Franciszka Fejdycha jako burmistrza. Ile ma pan jeszcze urlopu do wykorzystania? Dlaczego pan go nie wykorzystał? Ile ekwiwalentu za urlop wpłaci panu gmina, jeśli nie zostanie pan wybrany na kolejną kadencję?
F.F. Urlop za bieżący rok mogę wykorzystać do września 2015, a zaległy urlop to 25 dni. Nie ma się czym chwalić, ale jestem osobą z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności i mam rocznie 36 dni urlopu. Staram się pracę wykonać rzetelnie. Pracuję regularnie 9 - 10 godzin dziennie i spotykam się z mieszkańcami na różnych imprezach. W pracy burmistrza w wielu sprawach wymagana jest obecność w urzędzie. Wykorzystywałem tyle urlopu ile byłem w stanie wykorzystać. Regularnie obowiązkowe 10 dni. Inne dni wybierałem cząstkowo, w miarę możliwości. Nie zostawiałem urlopu specjalnie. Nie odkładałem, żeby wziąć potem kupkę pieniędzy. Nie zakładałem, że przegram wybory, ale nie byłem w stanie wybrać urlopu w terminie. I nikt nie jest za to winien. Za mój urlop odpowiada mój sekretarz gminy, który jest moim podwładnym i nie może mnie zmusić do pójścia na urlop. Zostaniecie burmistrzami, zobaczycie, jaka to praca. Nie potrafię policzyć ile dostanę ekwiwalentu, jeśli nie zostanę burmistrzem.
A.D. Według mojej oceny ten ekwiwalent wyniesie ok. 30 tys. zł. Dlaczego pana obowiązków nie przejął pana zastępca?
F.F. Możliwe. Jeśli coś będzie wymagało pani obecności, to nie sądzę, że będzie pani na tyle odważna, żeby sprawę scedować na zastępcę. Burmistrz odpowiada jednoosobowo, za wszystko, także za decyzje zastępcy.

A.M. Panie burmistrzu. Chcę zapytać o Torkonstal. Sprzedano tę firmę zawierając w umowie zapis, że w ciągu 5 lat nabywca ma zainwestować 9 milionów. Potem szybko na sesji uchwalono przedłużenie tego okresu o następne 5 lat. Właściciel remontuje kolejne części firmy i sprzedaje. Gmina została oszukana. To skandal. Nasz człowiek w radzie nadzorczej powinien to zablokować.
F.F. Sprzedaliśmy udziały w Torkonstalu przedsiębiorcy, który dał wyższy pakiet inwestycyjny i socjalny. Pojawił się kryzys 2008 roku. Przedsiębiorca mówi, że ma kryzys w branży i nie jest w stanie tak szybko zrealizować pakietu inwestycyjnego. Po negocjacjach, akceptacji rady, wydłużyliśmy ten okres. Nie mamy przedstawiciela w RN, mamy 3 procent udziałów, żeby wiedzieć co się dzieje w firmie. Przedsiębiorca podjął uchwałę o zbyciu stacji obsługi. My tę uchwałę zaskarżyliśmy do sądu. Dwa tygodnie temu dostaliśmy wyrok. Sędzia mówi, że spółka wobec gminy nie ma żadnych zobowiązań, więc skargę gminy oddalamy. Gmina ma się nie wtrącać w funkcjonowanie spółki. W tym stanie prawnym proszę nie mieć do mnie pretensji, że nie jesteśmy w stanie pewnych rzeczy wyegzekwować. Osobne jest pytanie, nie tylko do mnie, ale do całej rady, czy chcemy firmę wykończyć wystawiając jej weksel. To oznacza pozbawienie 50 ludzi pracy. Ja jestem ostatni, który coś takiego zrobi. Godzę się, żeby pakiet był realizowany nawet przez 30 lat, byle ludzie mieli pracę, zarobki, a firma funkcjonowała.

Prowadził Krzysztof Strauchmann
W debacie nie wzięła udziału pomimo zaproszenia Katarzyna Czochara z PiS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska