Kapelan za Smółkę. Nowy trener MKS-u Kluczbork

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Trener Krzysztof Kapelan stanął przed wyzwaniem zdobycia jeszcze 2-3 punktów do końca sezonu, które powinny zapewnić drużynie MKS-u utrzymanie w II lidze.
Trener Krzysztof Kapelan stanął przed wyzwaniem zdobycia jeszcze 2-3 punktów do końca sezonu, które powinny zapewnić drużynie MKS-u utrzymanie w II lidze.
Niespełna 26-letni Krzysztof Kapelan ma prowadzić zespół MKS-u. Zastąpi Zbigniewa Smółkę, który po porażce w środowym meczu z Jarotą Jarocin 0-1 odszedł z zespołu II-ligowca.

- Nie ma co ukrywać, że po tej porażce zapaliła się u nas w klubie czerwona lampka alarmowa - obrazowo przedstawia sytuację wiceprezes MKS-u Wojciech Smolnik. - Przez całą rundę wiosenną wydawało się, że spadek do IIIligi nam nie grozi, a tymczasem po dwóch porażkach z rzędu mamy tylko pięć punktów przewagi nad Turem Turek, który jest 14. w tabeli.

Ilość drużyn, która spadnie z II ligi, uzależniona jest od tego ile ekip z zachodniej Polski spadnie z I ligi.

W najgorszym przypadku takie będą trzy (już zdegradowana z zaplecza ekstraklasy jest Olimpia Elbląg, która grać będzie w grupie wschodniej II ligi), a wówczas z II ligi spadnie pięć zespołów. Pewne utrzymanie da więc zajęcie 13. miejsca na koniec rozgrywek, choć równie dobrze może się zdarzyć, że i 14., a nawet 15. miejsce pozwoli na pozostanie w II lidze.

Rok temu w rundzie wiosennej MKS też miał kryzys i choć wydawało się to na kilka kolejek przed zakończeniem rozgrywek niemożliwe, to jednak spadł z I do II ligi. Kibice w Kluczborku mogą mieć obawy, czy ta sytuacja się nie powtórzy. Zastanawiają się czy zarząd MKS-u nie powinien już wcześniej przyjąć dymisji trenera Smółki, bo podał się on do niej miesiąc temu przed wygranym 1-0 meczem z Chrobrym Głogów. W sześciu kolejnych meczach zespół zdobył tylko cztery punkty.

- Łatwo jest teraz mówić o tym znając wyniki - przekonuje prezes kluczborskiego klubu Andrzej Buła. - Być może rzeczywiście był to błąd, ale przecież trener miał ważną umowę. Nie jest to wcale prosta rzecz ją rozwiązać i potem szukać następnego trenera. To przecież kosztuje, a w kasie klubu się nie przelewa.

Faktem pozostaje jednak, że po porażce z Jarotą nikt już trenera Smółki nie zatrzymywał.

- Formuła z nim w roli trenera po prostu się wyczerpała - przyznał prezes Buła. - Tym bardziej, iż to trener sam powiedział, że odchodzi.

Wczoraj działacze MKS-u wystąpili do PZPN-u o zgodę na warunkowe prowadzenie zespołu przez dotychczasowego drugiego trenera - Krzysztofa Kapelana. To właśnie on ma prowadzić zespół do końca sezonu.

- Dzwonią do mnie ludzie i gratulują mi objęcia zespołu, ale muszę się przyznać, że cała ta sytuacja z odejściem trenera Smółki to też jest moja osobista porażka - tłumaczy młody, niespełna 26-letni szkoleniowiec. - Przecież wspólnie z nim prowadziłem zespół i winę za wyniki muszę też wziąć na siebie. Oczywiście nie objąłbym zespołu, gdyby działacze klubu tego nie chcieli. Równie ważne jest też jednak to, że sam trener Smółka poprosił mnie, żebym go poprowadził. Wiele mu zawdzięczam i jestem lojalny wobec niego. Podjąłem więc wyzwanie.
Patrząc na grę MKS-u w dwóch ostatnich spotkaniach, to wydaje się, że nasz zespół powinien spokojnie sobie poradzić z zadaniem uniknięcia degradacji.

- Dla mnie jest to kompletnie niezrozumiałe jak mając tak wielką przewagę w pierwszej połowie w starciu z Jarotą mogliśmy ten mecz przegrać - przyznaje trener Kapelan. - Nie mogłem zasnąć po tym spotkaniu. Wiem, że zawodnicy nie zapomnieli przecież jak się gra w piłkę. Porażki po dobrych meczach, a takie były w naszym wykonaniu i ten w Legnicy w ostatnią sobotę (MKS przegrał 0-1 z faworytem IIligi - Miedzią tracąc gola w ostatniej akcji spotkania - dop. red.) i ten z Jarotą, strasznie bolą, ale też wyzwalają sportową złość w zespole. Na taką złość liczę w sobotnim spotkaniu wyjazdowym z Chojniczanką Chojnice. Zresztą widziałem na czwartkowym treningu, że w naszej drużynie jest bardzo duża mobilizacja i to trzeba wykorzystać.

Wczoraj z zespołem spotkał się też zresztą wiceprezes Smolnik.

- Była to trudna rozmowa, ale też w trudnej sytuacji się znaleźliśmy - mówi Wojciech Smolnik.
- Nam pozostaje swoją grą tylko udowodnić, że zagrożenie degradacją istnieje tylko pod względem matematycznym, a nie sportowym - zaznacza obrońca MKS-u Łukasz Ganowicz. - Sami znaleźliśmy się w trudnej sytuacji i sami musimy z niej wyjść. Nie rozmawialibyśmy o zagrożeniu spadkiem, gdybyśmy wykazali się większym cwaniactwem piłkarskim w Legnicy i w meczu z Jarotą. W obu spotkaniach powinniśmy zdobyć po punkcie.

Po meczu z Chojniczanką w trzech ostatnich kolejkach MKS zmierzy się z zespołami ze strefy spadkowej:Zagłębiem Sosnowiec (u siebie), Nielbą Wągrowiec (wyjazd) i Bałtykiem Gdynia (u siebie).

- Zdobycie trzech punktów praktycznie załatwia sprawę utrzymania - ocenia trener Kapelan. - Chcemy zrobić to jak najszybciej. Najlepiej już w Chojnicach.

Nie ma co ukrywać, że niepowodzenia będą zwiększać nerwowość. Nielba i Bałtyk są w krytycznej sytuacji w tabeli (mają po 26 punktów) i mają minimalne szanse na utrzymanie. Tym można się pocieszać, że dwie ostatnie kolejki zespół zagra - jak się wydaje - już ze spadkowiczami. Byłoby jednak dobrze, gdyby były to jednak już mecze “o pietruszkę".

Brak zwycięstwa z Jarotą ma też swoje konsekwencje finansowe dla klubu. W przypadku zdobycia trzech punktów w środę, planowano wyjazd do dalekich Chojnic w dniu meczu, co pozwoliłoby zaoszczędzić pieniądze za hotel. Porażka i sytuacja w tabeli sprawiła, że do tego meczu nie można przystąpić wychodząc wprost z autokaru, a to oznacza wydatek kilku tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska