Kapitan Gwardii Opole Mateusz Jankowski ocenia dorobek swojego zespołu w połowie sezonu

Paweł Sładek
Mateusz Jankowski w akcji.
Mateusz Jankowski w akcji. Paweł Sładek
Gwardia Opole rozegrała 13 meczów w PGNiG Superlidze, kończąc pierwszą rundę tego sezonu na 5. miejscu. We wszystkich spotkaniach Gwardziści zdobyli 22 punkty, odnosząc osiem zwycięstw i notując pięć porażek. Zapytaliśmy kapitana zespołu Mateusza Jankowskiego o to, jak jego zdaniem spisywała się drużyna w dotychczasowych rozgrywkach.

Jak pan ocenia obecne 5 miejsce?

Przed startem sezonu powiedziałbym, że 5. miejsce jest odpowiednie i fajnie by było je zająć. Mimo to, jeśli spojrzymy na przebieg naszych meczów to mogę powiedzieć, że jest lekki niedosyt. Powinniśmy mieć sześć punktów więcej, ale trzeba się ciszyć z tego, co jest. Falstart z Głogowem jeszcze długo będzie odbijać się nam czkawką. Straciliśmy też punkt z Zabrzem, a uważam, że powinniśmy wygrać ten mecz w regulaminowym czasie gry. Tak samo było z Torus Wybrzeżem Gdańsk, gdzie na 5 minut przed końcem nie potrafiliśmy dopiąć trzybramkowej przewagi. Karne to loteria, niemniej jednak trzeba cieszyć się z tego, co mamy teraz. To dobra pozycja do ataku zespołów znajdujących się przed nami, ich przewaga nie jest zbyt duża.

Co się stało w pierwszym meczu z Chrobrym Głogów?

Z Chrobrym Głogów przegraliśmy sami ze sobą. Myśleliśmy, że wygramy lekko, łatwo i przyjemnie, a napotkaliśmy bardzo duży opór. Poniosła ich wiara w zwycięstwo. My czekaliśmy aż w końcu coś odpali, ale punktu zapalnego nie było. Każdy rozkładał ręce pytając dlaczego tak się stało, ale taki jest sport. Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale być może zimny prysznic z samego początku się przydał. Nie jesteśmy hegemonem ligi, a swoje zwycięstwa zawdzięczmy odpowiednim cechom charakteru.

Czy ten nieudany występ miał swoje negatywne konsekwencje w postaci wysokiej porażki z Vive Kielce, czy przegrana z tak klasowym zespołem jest wpisana w przedsezonowe założenia?

Wszyscy mówią, że jest, ale jeśli podchodzi się w ten sposób do meczu, to automatycznie daje się im dużo więcej z gry. Przegrana z Kielcami na pewno nie jest wpisana w założenia. Nie możemy się nastawiać na porażkę przed rozpoczęciem spotkania. Nie mogę tego zrozumieć, z takimi ludźmi też trzeba walczyć. Kiedyś udało nam się wygrać z Wisłą Płock i z Vive Kielce. Nie ma co się czarować, że zespół z Kielc bije na głowę naszych zawodników na każdej pozycji, ale trzeba się starać, walczyć. Może nam brakować umiejętności, ogrania, ale jeśli zabraknie nam charakteru, woli walki i ambicji to nie ma sensu jeździć na mecze. Pod czymś takim nie chcę się podpisywać. Z Vive też potrafiliśmy prowadzić wyrównaną grę. Było to wprawdzie przy naszej dziesięciopunktowej stracie, gdy oba zespoły się rozluźniły, ale czemu nie wyjść tak od samego początku?

Z Azotami Puławy również nie zaliczyliście udanego spotkania.
Analizowałem ten mecz kilkukrotnie. W sporcie czasami jest tak, że ci nie idzie. Masz dogodne sytuacje, których nie potrafisz wykorzystać. Czasami nie pomoże żadna taktyka, jeśli nam nie wychodzi nic, a rywalowi wchodzi wszystko. W samej pierwszej połowie mieliśmy osiem sytuacji stuprocentowych. Rzucając swoje przyzwoite 60/70% mielibyśmy nie 7, a 12 bramek. Patrząc na to, że Azoty nie mogłyby wtedy wychodzić z kontrą, to wynik byłby bliski remisu. Zespół z Puław następnie pojechał na mecz z Górnikiem, gdzie sytuacja się odwróciła. Taki jest sport. Przegraliśmy sami ze sobą. To nie jest normalne, że wychodzimy z kontrą i nie trafiamy w bramkę. Broń boże nie szukam usprawiedliwienia, ale po prostu nam to nie wyszło. Jedyne, co można było zrobi po tym meczu to przeprosić kibiców, że musieli to oglądać. Była to nasza największa porażka w tym sezonie.

A największe zwycięstwo?

Wcześniej wspomniałem, że może brakować punktu z Gdańska. Mimo to w tym spotkaniu nie załamaliśmy się, gdy tamtejszy Torus Wybrzeże zrównał się z nami punktami. To był ogromny plus. Podobnie było w meczu z Górnikiem i MKS-em Kalisz. Odcinaliśmy kołowych, graliśmy bardzo dobrze w obronie. Był to pokaz gry defensywnej. Brawa dla całego zespołu, sztabu.

Czy wierzycie w to, że będziecie mogli powalczyć jeszcze o medale?

Mogę powiedzieć wyłącznie za siebie. Ja wierzę w ten zespół. Jeśli będziemy potrafili wyjść na mecz z Vice czy Wisłą Płock bez kompleksów, realizując swoje założenia od początku do końca, to jesteśmy wstanie walczyć z każdym i wygrywać mecze na trudnym terenie. Żeby tak się stało to każdy zawodnik musi być na odpowiednim poziomie mentalnym, jeśli tak nie będzie to nie ma sensu nawet wsiadać do autokaru. Sport jest piękny, bo tu nie można unosić się pychą, a to może być problem drużyn, które w tym sezonie znajdują się na szczycie tabeli.

Na którym miejscu widzicie się pod koniec sezonu?

W obecnym systemie rozgrywek jest tak, że trzeba w każdym meczu iść na 100%. Jedna bramka może przesądzić o zwycięstwie, a w piłce ręcznej to mrugnięcie oka. Było tak w meczu Vive z Wisłą Płock. Każdy mecz będzie bardzo ważny. Jeżeli na koniec sezonu wszyscy będziemy mogli spojrzeć w lustro z myślą, że zrobił wszystko co tylko mógł to znaczy, że miejsce, które zajęliśmy jest optymalne i adekwatne. Tak to wygląda z mojej perspektywy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska