Kapłan przed sądem

rys. Andrzej Czyczyło
rys. Andrzej Czyczyło
Zbigniew Paszkowski, były proboszcz z Jarnołtówka, molestował trzech nieletnich chłopców - twierdzi prokuratura w Prudniku.

Samorząd mieszkańców Jarnołtówka do arcybiskupa Alfonsa Nossola:

"Ksiądz Zbigniew przez wiele lat organizował dla dzieci z ubogich rodzin kolonie i zimowiska. Na plebani wypoczywały też dzieci z tzw. Kresów Wschodnich, ucząc się jednocześnie języka polskiego i poznając naszą kulturę. Za całokształt działalności na rzecz dzieci został uhonorowany medalem "Order Uśmiechu", jako jeden z nielicznych kapłanów naszej diecezji. (...) Pomówienia i nieudowodnione wnioski nie mogą przekreślać kariery i życia osobistego kapłana".

Akt oskarżenia przeciwko 52-letniemu kapłanowi, Zbigniewowi Paszkowskiemu wpłynął do Sądu Rejonowego w Prudniku w miniony piątek. Zarzuca mu się, że w 1999 roku molestował trzech chłopców w wieku od 11 do 13 lat:
Z aktu oskarżenia wynika między innymi, że rozbierał chłopców do naga, sadzał na kolanach, całował w usta i obmacywał po narządach płciowych.
Chłopcy spędzali w Jarnołtówku organizowane przez parafię św. Bartłomieja ferie dla ubogich dzieci.

- Byli wychowankami Domu Dziecka w Chmielowicach, i to dyrektor tej placówki zawiadomił o wszystkim policję po tym, jak dowiedział się, że kilka lat temu takie zdarzenie miało miejsce - wyjaśnia Janusz Aniszewski, prokurator rejonowy w Prudniku.
W Jarnołtówku sprawa stała się głośna pod koniec ubiegłego roku, kiedy arcybiskup Alfons Nosol przeniósł proboszcza do hospicjum w innej miejscowości. Wieś stanęła wówczas murem w obronie kapłana. Dziś też nikt nie wierzy w jego winę.
- Gdyby był pedofilem, pierwszy bym zauważył, bo od lat uczył u nas religii - mówi Józef Śmigała, dyrektor Szkoły Podstawowej w Jarnołtówku. - Żadne dziecko nigdy się na niego nie skarżyło. Byłem u księdza Zbigniewa w marcu złożyć imieninowe życzenia. Miał nadzieję, że wróci do Jarnołtówka. Mówił, że tu jest jego miejsce, że tutaj chce spędzić resztę życia i tutaj chce być pochowany.

Mieszkańcy Jarnołtówka są przekonani, że kapłan został pomówiony z zemsty: Ksiądz Zbigniew jesienią ubiegłego roku poinformował z ambony parafian, że jest szantażowany.
- Czytał fragmenty listów, w których domagano się od niego najpierw dwóch, a później pięciu tysięcy złotych - wspomina Maria Hoffman. - Szantażysta groził, że jeśli ksiądz się nie zgodzi, oskarży go o molestowanie. A ksiądz okupu nie dał.
Dyrektor Józef Śmigała dodaje, że Zbigniew Paszkowski opowiadał mu, iż chłopcy, którzy go oskarżają, przyszli do niego latem ubiegłego roku żądając pieniędzy.
- Odpowiedział im, że mogą najwyżej zarobić, bo za darmo nic nie dostaną - mówi. - No, więc się na nim odegrali. To może spotkać każdego. Mnie też ktoś mógłby posądzić o to, że go molestowałem. No, i jak się wtedy bronić?
Prokuratura jest jednak pewna, że zeznania trójki chłopców są wiarygodne.
- Potwierdził to psycholog, w którego obecności byli przesłuchiwani - uzasadnia prokurator Janusz Aniszewski.
Za molestowanie nieletnich księdzu Zbigniewowi Paszkowkiemu grozi od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Sprawę rozpatrzy Sąd Rejonowy w Prudniku.

- Nie czuję się winny, bo nic złego nie uczyniłem - powiedział nam wczoraj oskarżony kapłan. - To dla mnie bardzo trudna sprawa. Jestem jednak pełen nadziei, że sąd oczyści mnie z zarzutów.
NAJWAŻNIEJSZA JEST PRAWDA
Ksiądz Joachim Kobienia, sekretarz arcybiskupa opolskiego:
- O akcie oskarżenia dowiaduję się od pana, więc trudno mi tę sprawę komentować. Dla Kościoła najważniejsza jest prawda. Jeśli ksiądz popełnił złe czyny, będzie musiał ponieść karę i nikt go nie będzie chronił. Jednak trzeba też brać pod uwagę, że proces oczyści go z zarzutów. Dlatego z uwagą będziemy oczekiwać na wynik postępowania sądowego.

WAKACJE Z BOGIEM
Przed trzema laty rodzice dzieci z Kędzierzyna-Koźla, które spędzały dwutygodniowe kolonie w parafii pod wezwaniem św. Bartłomieja w Jarnołtówku, skarżyli się, że ich pociechy za to, że były niegrzeczne, musiały kucać przy ścianie, stać z wyciągniętymi rękami, biegać po wsi i wchodzić na Kopę Biskupią.
- Czy bieganie albo przysiady to są kary, czy tylko metody wychowawcze? - zastanawiał się wówczas ksiądz Zbigniew Paszkowski. - Jeżeli inaczej nie można było dotrzeć do dzieci, to chyba lepiej kazać im zrobić pięć przysiadów, niż pozwolić, by sobie skręcili kark.
O trudnym charakterze wychowanków mówili też opiekunowie grupy. - Pierwsze dni z nimi to był koszmar, szli spać o wpół do trzeciej nad ranem, a wstawali o szóstej - opowiadał Tomasz, harcerz z Zabrza, który do Jarnołtówka przyjeżdża już od 15 lat. - Po trzech dniach nawet największy zabijaka się zmienił, wyciszył, był chętniejszy do nauki, wystarczyło się tylko z nim zaprzyjaźnić. Chociaż jednego z chłopców musieliśmy odesłać do domu, bo nikt nie był w stanie dać sobie z nim rady.
- To mają być wakacje z Bogiem, stąd kładziemy nacisk na rozwój duchowy kolonistów - dodał ksiądz Zbigniew Paszkowski. - Staramy się stworzyć w grupie prawdziwie rodzinne warunki, jakich częstokroć te dzieci nie mogą doświadczyć w domu i czujemy ogromną odpowiedzialność za to, żeby wyjechały stąd chociaż trochę inne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska