Młodzież z krapkowickiego klubu karate zdobyła w tym roku niemal wszystkie medale, o które postanowiła rywalizować. 96 zawodnikom udało się wywalczyć aż 227 odznaczeń, w tym 81 złotych medali. Sukcesy na krajowych imprezach stanowiły przepustkę do występów na mistrzostwach Europy w szwajcarskim Davos.
Tam również karatecy nie zawiedli i przywieźli ze sobą 11 medali. To zdecydowało o tym, że do kadry narodowej Polski w 2015 roku powołano aż czworo najbardziej utalentowanych zawodników z tego klubu: Martę Spilarewicz, Angelikę Kamińską, Szymona Winerta i Jakuba Bajorka.
Choć dotychczas karatecy wygrywali niemal każdą walkę, teraz mogą przegrać z finansami. Zawodnicy nie mają bowiem skąd wziąć pieniędzy, by sfinansować wyjazd na mistrzostwa świata do włoskiego Rimini. Brakuje też funduszy na wyjazdy na zgrupowania i profesjonalny sprzęt.
- Rzeczywiście wyjazd na tę prestiżową imprezę stanął pod znakiem zapytania - przyznaje Janusz Bajorek, który prowadzi klub i trenuje zawodników. - Klub nie ma pieniędzy, by w całości opłacić wyjazd, a ministerstwo sportu nie finansuje naszej działalności, bo nie jest to dyscyplina olimpijska.
Dotychczas klub utrzymywał się z dotacji, jakie pozyskiwał od miejscowych samorządów. Za wiele rzeczy płacili także rodzice z własnej kieszeni.
- Pomagamy w kupnie sprzętu i płacimy za wyjazdy dzieci. Bez tego nie mogłyby pojechać praktycznie na żadne zawody - mówi nam jeden z rodziców.
Na wyjazd na mistrzostwa świata potrzeba ok. 20 tys. zł - część tej kwoty zebrał klub, ale wciąż brakuje ok. 12 tys. zł. Taka suma jest poza możliwościami rodziców. Janusz Bajorek dodaje, że problemu by nie było, gdyby kluby karate były finansowane na podobnym poziomie jak zespoły piłkarskie.
- Mamy trochę żalu, że niektóre lokalne kluby piłkarskie, które grają w najniższych ligach, dostają po kilkadziesiąt tysięcy złotych dotacji - dodaje trener. - My reprezentujemy Opolszczyznę i kraj na międzynarodowych imprezach, ale dostajemy jedynie niewielki ułamek tej kwoty. Czyżby dlatego, że nasz sport jest mniej widowiskowy?
Romuald Haraf, wiceburmistrz Krapkowic, mówi, że gmina wie o problemie klubu.
- Możemy pomóc w sfinansowaniu wyjazdu na mistrzostwa, ale nie w stu procentach - tłumaczy Haraf. - Do gminy wpływa bowiem wiele wniosków o finansowanie działalności sportowej. Potrzeby są ogromne, dlatego najlepiej będzie, jeśli klub pozyska jeszcze dodatkowych sponsorów.
W tej sprawie przedstawiciele klubu już od pewnego czasu spotykają się z przedstawicielami firm. Strategicznego sponsora wciąż brak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?