Karetki na Opolszczyźnie pojadą inaczej

fot. Archiwum
Zmiany w systemie wejdą w życie od 1 lipca.
Zmiany w systemie wejdą w życie od 1 lipca. fot. Archiwum
Mimo protestów pracowników pogotowia i samorządowców wojewoda zapowiada, że zmiany w systemie wejdą w życie od 1 lipca.

Ryszard Wilczyński przesłał do Ministerstwa Zdrowia nowy plan działania opolskiego systemu ratownictwa medycznego na lata 2011-2013. Zakłada on utworzenie sześciu tzw. rejonów operacyjnych, w których stacjonować będą karetki obsługujące po dwa powiaty. Dotychczas takich rejonów było jedenaście.

- Ten plan powstał bez konsultacji z samorządami i nie uwzględnia ani ich potrzeb, ani interesów mieszkańców - mówi największy krytyk pomysłów wojewody Norbert Krajczy, dyrektor ZOZ-u w Nysie i senator PiS. Przeciw zmianom protestowali też pracownicy nyskiego pogotowia. Wojewoda się jednak nie ugiął.

- Docelowo utworzymy jedno zintegrowane stanowisko dyspozytorskie o zasięgu wojewódzkim, przejściowo będzie ich działać sześć - poinformował wczoraj Ryszard Wilczyński. - W marcu zaczniemy kontraktowanie, a system zacznie funkcjonować od 1 lipca.

W planie wojewody zawarto propozycje zmiany dotychczasowej lokalizacji karetek. W Wołczynie od 7.00 do 19.00 uruchomiony zostanie dodatkowy zespół podstawowy, czyli karetka złożona z ratowników.

- Na dzień przypada dwie trzecie wszystkich wezwań, nocą jest ich zdecydowanie mniej, stąd takie rozwiązanie - tłumaczy Szymon Ogłaza, pełnomocnik wojewody ds. ratownictwa medycznego.
Jeden z zespołów podstawowych stacjonujących w Kędzierzynie-Koźlu od 7.00 do 19.00 będzie funkcjonował jako karetka specjalistyczna (z lekarzem). Urząd wojewódzki tłumaczy tę zmianę specyfiką miasta i zlokalizowanego tam przemysłu chemicznego.

Do zmian dojdzie także w Opolu. Jedna ze stacjonujących w mieście karetek w godz. 7.00-19.00 dyżurować będzie na Zaodrzu.

Nowe zawita też do Nysy.

- Do tej pory były tam trzy zespoły specjalistyczne, teraz będą dwa i jeden podstawowy - wyjaśnia Szymon Ogłaza. - We wszystkich miastach województwa opolskiego oprócz karetek specjalistycznych stacjonują podstawowe, Nysa była tu wyjątkiem. Po wprowadzeniu zmian nysko-prudnicki rejon operacyjny będzie miał taką samą liczbę karetek jak do tej pory - podkreśla.

Szymon Ogłaza zapewnia, że czas dojazdu karetki do chorego w miastach wyniesie średnio 8 minut, a poza miastami - 15.

Suchej nitki na tych wyliczeniach i na całej koncepcji wojewody nie zostawia Norbert Krajczy.
- Przejazd przez zakorkowaną Nysę czy dojazd na krańce naszego rejonu oznacza dla chorego nawet 35-minutowe oczekiwanie na karetkę - twierdzi. - Poza tym stworzenie tylko sześciu rejonów operacyjnych grozi opanowaniem całego województwa przez jedną firmę. A to może skutkować likwidacją większości ZOZ-ów, które mają dziś ambulanse, kupione za unijne dotacje. Tylko w przypadku Prudnika brak kontraktu od lipca 2011 oznaczałby konieczność zwrotu 600 tys. zł, bo takie są przepisy.

W czwartek senator Krajczy spotka się w Warszawie z wiceministrem zdrowia Markiem Chaberem.
- Przekażę mu znacznie dłuższą listę mankamentów nowego systemu ratownictwa medycznego, oficjalne protesty powiatów nyskiego i prudnickiego związane z tą koncepcją, a także realne czasy dojazdów do pacjenta, które jasno wykażą, że obliczenia wojewody są wyssane z palca - zapowiada Norbert Krajczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska