Karol Cebula. Przedsiębiorca, który kochał pomagać [WSPOMNIENIE]

Krzysztof Zyzik
Karol Cebula zmarł w czwartek, 4 lipca.
Karol Cebula zmarł w czwartek, 4 lipca.
W wieku, jakiego dożył Karol Cebula, mówienie o zaskakującej, niespodziewanej śmierci, musi brzmieć osobliwie. A jednak. Kiedy tydzień temu ostatni raz rozmawialiśmy, by się umówić na autoryzację wywiadu-rzeki, w swoim stylu żartował: spokojnie, ja jeszcze nie umieram, ja się nigdzie nie wybieram…

Wierzę, że tak myślał, bo przecież mimo poważnych problemów ze zdrowiem i godnego wieku, ciągle aktywnie wspierał ważne dla regionu projekty. Interesował się, wydzwaniał, jeździł na spotkania, gościł ważnych decydentów w prowadzonej przez rodzinę restauracji.

Irytował się, gdy coś nie szło tak sprawnie, jak to sobie wyobrażał. A kiedy już był w stanie wrzenia, to potrafił wygarnąć jednemu czy drugiemu ministrowi, co o nim myśli.

Tak zapamiętam Karola Cebulę – jako pełnego pasji, zaangażowanego w sprawy regionu społecznika i filantropa z szeroko otwartym sercem.

Kiedy go poznałem, spełniał się już w tej roli, choć przecież większą część życia zajmował się budowaniem rzemiosła i prywatnej przedsiębiorczości. I to w kraju, który systemowo tłamsił indywidualną inicjatywę obywateli. Zaprawiony w boju z urzędniczymi absurdami, już w wolnej Polsce osiągnął wielki sukces gospodarczy, tworząc działającą na międzynarodową skalę firmę.

A kiedy uznał, że system wielkich korporacji, w który mimowolnie wszedł, zaczyna przypominać ten słusznie miniony, wypisał się z niego, założył lokalną gazetę i z perspektywy zadymionego papierosami gabinetu w Strzelcach Opolskich zajął się tropieniem nowych absurdów i wspieraniem inicjatyw, które uważał za ważne dla Opolszczyzny.

W pokoju tym, oprócz dymu, było wiele obrazów, które Karol wylicytował na rozmaitych akcjach charytatywnych. Dziesiątki nagród, dyplomów, kolorowych kartek z podziękowaniami od dzieci za to, że żyją dzięki jego pomocy.

Lubił powtarzać, że woli dawać ludziom wędkę, niż ryby, dlatego od lat fundował zdolnej młodzieży stypendia naukowe i niezmiernie było mu żal, że tak niewielu znajduje naśladowców.

W ostatnich miesiącach wielokrotnie rozmawialiśmy o Jego dramatycznym dzieciństwie w cieniu II wojny światowej, późniejszych zmaganiach z socjalizmem, który chciał korygować tak, by był znośny dla porządnych i zaradnych ludzi, a także o wolnej Polsce, która niezmiernie go rozczarowywała, ale którą bardzo kochał i czuł się w obowiązku, jak stary, dobry rzemieślnik, nieustannie ją naprawiać, szlifować i sklejać.

Postawił w swoim życiu wiele pomników. Tych z brązu i tych żyjących w inicjatywach, które wspierał. I w tym sensie pozostanie z nami.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska