Karolu, będziesz papieżem! Przepowiedział pontyfikat

Arturo Mari
Spotkanie przyjaciół na audiencji w Watykanie.
Spotkanie przyjaciół na audiencji w Watykanie. Arturo Mari
Cztery lata przed pamiętnym konklawe prof. Stefan Swieżawski, przyjaciel Karola Wojtyły, przepowiedział jego pontyfikat.

Był rok 1974. W Rzymie i Neapolu odbywał się międzynarodowy kongres filozoficzny poświęcony św. Tomaszowi z Akwinu. Jego uczestnikami byli także filozofowie z Polski, m.in. kardynał Karol Wojtyła i jego przyjaciel, znany filozof, specjalista od tomizmu, prof. Stefan Swieżawski. Uczestnicy kongresu pojechali także do miasta Fossa Nuova, gdzie zmarł św. Tomasz. W miejscowej bazylice odprawiono mszę pod przewodnictwem kardynała Wojtyły, który wygłosił także homilię do zebranych.

- Tata opowiadał mi potem, że kardynał Wojtyła wygłosił fantastyczną homilię - opowiada Helena Deskur, córka Stefana Swieżawskiego. - Porównał niewiernego Tomasza ze św. Tomaszem z Akwinu.

Ojciec był na tej mszy razem z mamą, bo zawsze podróżowali razem. Słuchając homilii, powiada do mamy: "Muszę iść powiedzieć Wojtyle, że chyba będzie papieżem". A mama na to, że jak ma takie głupoty opowiadać, to niech idzie sam. Ojciec wyszedł przed końcem mszy z kościoła i spotkał się z Wojtyłą, gdy w pelerynie wychodził z zakrystii. Tata złapał go za ramiona i mówi: "Karolu, zostaniesz papieżem!". A on się nie odezwał. Słuchał ze spuszczoną głową i odszedł. Tata opowiadał mi po powrocie, że coś go pchało tam, żeby mu to powiedzieć.

16 października 1978 roku, na wiadomość o wyborze na Stolicę Piotrową Jana Pawła II, profesor Swieżawski postanowił wysłać mu list, wspominający zdarzenie z Fossa Nuova. List miał zawieźć do Rzymu mąż Heleny, Józef Deskur, którego bratem jest kardynał Andrzej Maria Deskur. Już w trakcie konklawe ówczesny biskup Deskur, przebywając w Rzymie, doznał ciężkiego wylewu i trafił do kliniki Gemelli. Brat Józef jechał do Rzymu odwiedzić chorego.

- Do rodziny w Polsce dotarła w pierwszej chwili wiadomość, że Andrzej umarł - wspomina Helena Deskur. - Wszyscy wokół się cieszą z powodu wyboru Ojca Świętego, a u nas tragedia rodzinna. Wiadomość o śmierci bp. Deskura podało Radio Watykańskie.

A było to tak: Ojciec Święty dowiedział się, że jego wielki przyjaciel jeszcze z czasów seminarium jest ciężko chory. Zapowiedział, że nie interesują go przepisy etykiety watykańskiej, ale jedzie do przyjaciela, bo go w biedzie nie zostawi. Tłum reporterów pojechał razem z nim. Jeden z dziennikarzy był na końcu i słyszał tylko słowa papieża: Temu, co się stało, nie jesteśmy w stanie zaradzić. Na tej podstawie dziennikarz doszedł do wniosku, że biskup Deskur umarł, i taką wiadomość podał przez radio.

- Na szczęście byłam akurat w kurii w Krakowie i dowiedziałam się od znajomego, że biskup Andrzej żyje, choć jest bardzo chory i sparaliżowany - opowiada pani Helena. - Ten człowiek akurat rozmawiał w Rzymie z zakonnicą, sercanką, która mu przekazała dobre wieści. Mam do dziś plik telegramów z kondolencjami po śmierci Andrzeja. Będzie żył sto lat!

W liście, który trafił do rąk Jana Pawła II, prof. Swieżawski pytał, czy pamięta słowa z Fossa Nova.

- Papież odpisał ojcu w tym samym dniu, gdy był ingres - wspomina Helena Deskur. - Napisał: "Tak, doskonale pamiętam Twoje słowa. Deus est mirabilis. Niezbadane są Boże wyroki".

Duchówka z wujem

Stefan Swieżawski (ur. 1907 - zm. 2004) studiował filozofię we Lwowie i jeszcze przed wojną zaczął pracę naukową na Uniwersytecie Jana Kazimierza. W 1946 r. został kierownikiem katedry filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, dokąd dojeżdżał z Krakowa. Jego przyjaźń z Karolem Wojtyłą zaczęła się w 1954 roku.

- W Krakowie znane rekolekcje prowadzili wtedy ks. Wojtyła i ks. Jan Pietraszko. Obaj mieli swoich zwolenników, jedni bardziej uznawali Pietraszkę, drudzy Wojtyłę - opowiada Helena Deskur. - Moja mama była kiedyś na rekolekcjach u św. Floriana, prowadzonych przez ks. Wojtyłę. Wróciła do domu i powiedziała ojcu, że to wspaniały człowiek i warto się z nim zapoznać. Zaprosili go do siebie. Tata się zorientował, jaki to wspaniały umysł.

Ks. Wojtyła pisał akurat pracę habilitacyjną. Jej recenzentem miał być prof. Roman Ingarden, ale nie bardzo się na to chciał zgodzić. Więc Wojtyła przyszedł do prof. Swieżawskiego.

- Tata stwierdził, że to nie jest temat, w którym się bardzo orientuje, ale się zgodził - mówi pani Helena. - To była ostatnia habilitacja na wydziale teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, bo potem władze zlikwidowały ten wydział. To też ich bardzo zbliżyło. Ojciec wciągnął go na profesurę na KUL. Nieraz w pociągu przegadali z ojcem całe godziny w koszmarnych warunkach, na stojąco, na korytarzu, w ubikacji nawet, bo nie było mowy o miejscówce. Kiedy Karol Wojtyła został biskupem, często bywał u nas w domu. To był prawdziwy przyjaciel rodziny.

Helena Deskur pamięta, jak kiedyś Karol Wojtyła przyszedł do jej ojca na konsultację. - Mamy wtedy nie było, ja obierałam młode ziemniaki na kolację - opowiada. - Ugotowałam je i chciałam roztopić masło na patelni. Akurat przyszedł nasz kuzyn. Zagadałam się z nim i zapomniałam o maśle na patelni. Nagle widzę z przedpokoju płomień w kuchni. Masło się pali! Złapałam patelnię i do zlewu, ale poparzyłam sobie wszystkie palce. Tata z ks. Wojtyłą w rezultacie sami sobie zrobili te ziemniaki, a ks. Wojtyła kazał mi oparzoną rękę trzymać za oknem, żeby chłodziło, bo straszne bąble mi wyskoczyły.

Jeszcze w okresie młodości pani Heleny jej rodzice postanowili zadbać, by wraz z siostrą miały duchowego kierownika, opiekuna i poprosili o to ks. Karola Wojtyłę.

- Jakoś tak się stało, że zaczęłyśmy chodzić do spowiedzi do ks. Wojtyły - mówi pani Helena. - Nawet gdy już był biskupem, to czasem udawało mi się go złapać w konfesjonale. Gdy miałyśmy problemy, to prosiłyśmy go o spotkanie. Nazywaliśmy to "duchówką" - rozmową w cztery oczy o sprawach duchowych, wewnętrznych. Zupełnie mimochodem przekazywał nam wartości, które łatwiej było przyjąć od obcego niż od rodziców.

Córki prof. Swieżawskiego zaangażowały się w grupę krakowskich młodych katolików, zaprzyjaźnioną z ks. Karolem Wojtyłą. On organizował rekolekcje, dni skupienia, poruszał na spotkaniach ważne tematy.
- Zapisywałam problemy życiowe, światopoglądowe, tematy wiary, o które chciałam go zapytać - opowiada Helena Deskur. - Ks. Wojtyła bardzo propagował liturgię, śpiewy liturgiczne, wspierał chór gregoriański założony w Krakowie przez Joachima Gudla. Zaczęły się też wycieczki, na które chodziliśmy wspólnie w Gorce. Mówiliśmy do niego "wujek", jak wszyscy. Wszyscy byliśmy jego duchowymi podopiecznymi. Był wspaniałym człowiekiem.

W cztery oczy z papieżem

Helena Deskur miała niezwykłą okazję kilka razy odwiedzić Ojca Świętego na indywidualnych audiencjach w Watykanie. Pierwszy raz pojechała jeszcze ze swoimi rodzicami, wiosną 1979 roku.

- Byliśmy na mszy tylko z udziałem rodziców i mnie. Do tego ks. Dziwisz i młody irlandzki ksiądz, jego kolejny sekretarz - opowiada Helena Deskur. - Nie chciało mi się wierzyć, że jedziemy na prywatną mszę św. do papieża, do prywatnych apartamentów Ojca Świętego. Ks. Dziwisz ciągle mi wtedy powtarzał, żebym czegoś skosztowała, bo tego w Polsce nie można dostać. Na audiencji papież rozmawiał z tatą, a potem zwrócił się do mnie: - Co u ciebie słychać? Powiedziałam, że moja córka Maria wychodzi za mąż. Co? - aż się podniósł.

Opowiedziałam mu też o moim przybranym synu z Szaflar, Edziu. Kardynał Wojtyła propagował, żeby brać dzieci z domu dziecka. Opowiedziałam w detalach historię Edzia. A on wszystko po angielsku streścił temu Irlandczykowi, swojemu sekretarzowi.

W 2002 roku tarnowskie wydawnictwo Byblos wydało książkę "Pełny wymiar. Listy przyjaciół". To zebrana korespondencja pomiędzy Stefanem Swieżawskim i kapłanami: Aleksandrem i Tadeuszem Federowiczami oraz Karolem Wojtyłą. Dzięki tej książce Helena Deskur miała możliwość ostatni raz spotkać się z Janem Pawłem II.

- Wydawnictwo chciało, żeby tata sam ofiarował książkę papieżowi, ale tata odmówił ze względu na chorobę mamy. Zaproponował, żebym ja za niego pojechała - wspomina pani Helena.
Po kilku dniach oczekiwania w Rzymie z redaktorem książki i wydawcą zostali wezwani na prywatną mszę świętą i audiencję, podczas której przekazano Janowi Pawłowi II książkę. Helena Deskur przekazała mu też ostatni list od taty. Po audiencji tylko ona została zaproszona na obiad do Ojca Świętego.

- Już przy wejściu stanęłam jak wryta, bo widzę z dziesięciu biskupów i kardynałów, a tylko ja jedna jedyna kobieta - wspomina pani Helena. - Na szczęście sami Polacy. Sami znajomi. Za chwilę wjeżdża Ojciec Święty i zaczyna się rozmowa. On po kolei rozmawia z biskupami i wreszcie zwraca się do mnie: "List przeczytałem". A Dziwisz dodaje: "Bardzo dokładnie przeczytał!".

A papież dalej: "Książkę też zacząłem, ale później przeczytam. Kiedy wyjeżdżasz? Jutro? To nie zdążę tacie odpisać, ale odpiszę na pewno". Tak byłam przejęta, że nie mam pojęcia, co jadłam. Na koniec wstajemy, żeby wyjść, a ks. Dziwisz mówi: "Teraz proszę, żeby wszyscy wyszli, bo Deskurowa będzie się spowiadać". Zostałam z Ojcem Świętym. W cztery oczy. Ksiądz Dziwisz, wychodząc, mówi do mnie: "Tylko trzy minuty!". Obeszłam stół, przysunęłam sobie krzesło i złapałam Ojca Świętego za rękę.

Musiałam powiedzieć to, co tata prosił przekazać. On mnie słuchał tak, jakby nikt inny nie istniał na świecie, nie było innych spraw. Dopytywał. Wiedział, że moja mama i siostra są chore. Potem wrócił ks. Dziwisz. Uklękłam jeszcze, prosząc go o błogosławieństwo dla rodziny i przyjaciół. Pobłogosławił mnie i przytulił. Wizyta się skończyła, a ja do tej pory jestem naładowana tym spotkaniem.

Profesor Stefan Swieżawski zmarł w Konstancinie-Jeziornej 18 maja 2004 roku. Dokładnie w dniu 84. urodzin Karola Wojtyły. Wiadomość o śmierci filozofa jego rodzina natychmiast przekazała Ojcu Świętemu. Jeszcze tego samego dnia o 18.00 Jan Paweł II odprawił mszę świętą w intencji przyjaciela.

Już jutro specjalne wydanie nto z okazji beatyfikacji Jana Pawła II. A w nim: rozmowa z osobistym fotografem papieża, Arturo Marim, papież w anegdocie, pamiątki po Janie Pawle II na Opolszczyźnie i w Polsce, rozmowa z Szymonem Hołownią o tym, że Kościół jest taki, jacy są jego członkowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska