Kwotę tej wysokości potrącił jej ZUS po rozliczeniu składek na ubezpieczenie zdrowotne za trzeci kwartał tego roku, co spowodowało, że kasa znalazła się na krawędzi bankructwa.
Decyzja w sprawie debetu musi zapaść w centrali banku w Warszawie. Wczoraj kasa musiała wysłać szereg dokumentów, aby potwierdzić swoją wiarygodność. Dopiero późnym popołudniem nadeszła stamtąd informacja, że ostateczna decyzja zapadnie dzisiaj.
- Chodzi o dość duże pieniądze - wyjaśniał wczoraj Sebastian Łuczak, rzecznik prasowy Banku PKO SA w Warszawie. - Zgoda na debet zależy od tego, czy kasa jest w stanie zagwarantować zwrot tych pieniędzy, czy ma rzeczywiście możliwość ich pozyskania. Musi ona udowodnić, czy będzie miała jakieś wpływy środków na swoje konto w przyszłości i w jakim terminie to nastąpi.
- Wczoraj do zoz-ów i szpitali kasa chorych skierowała tylko 50 procent należności za usługi medyczne, które zostały przez nie wykonane w październiku (takie przelewy muszą być dokonywane zawsze do 25. dnia każdego miesiąca). Do 10 grudnia powinna im jednak wysłać dalsze 20 proc., żeby starczyło na pensje pracowników, ale już nie ma ich skąd wziąć.
- Wszystkie pieniądze, jakie były na koncie - stwierdził Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiej kasy chorych - rozdysponowałem. - Uruchomiliśmy cały fundusz rezerwowy, 5 mln zł. Jest to rozwiązanie na chwilę. Jeśli zrobimy debet, to też trzeba go będzie zwrócić. Ale mam nadzieję, że do tego czasu uda się nam odzyskać pieniądze z ZUS-u.
Kasa wystąpiła też o pożyczkę do sejmiku, na co musiała uzyskać wcześniej zgodę swojej rady.
- Ale sejmik sam ma tylko niecałe 100 mln zł budżetu, więc nie przekaże nam aż 21 mln - przyznaje dyr. Łukawiecki.
- W trybie pilnym Ministerstwo Zdrowia powołało zespół, który przygotował kolejny projekt rozporządzenia, regulującego przepływ składek na ubezpieczenie zdrowotne przekazywanych przez ZUS do kas chorych - powiedziała Małgorzata Woźniak-Juhre, rzecznik prasowy Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. - Nowy system rozliczeń ma być korzystniejszy, ale przed jego wprowadzeniem trzeba jeszcze zasięgnąć opinii dyrektorów kas chorych.
Przypomnijmy: Centrala ZUS w Warszawie uznała, że tylko 67 procent wpłaconych składek w trzecim kwartale można przypisać konkretnym osobom ubezpieczonym z naszego województwa. Według obliczeń kasy i opolskiego oddziału ZUS identyfikacja ta wynosi około 90 proc. Zatem część naszych składek niesłusznie trafiła do innych województw.