Ale w planowanych na ten rok wydatkach na granie w czasie ślubnych uroczystości około 10 tys. zł. Tymczasem od zawsze młodzi, którzy biorą ślub cywilny w opolskim USC, za muzykę płacą z własnej kieszeni - obecnie 30 zł. Od zeszłego piątku próbowaliśmy ustalić, po co urząd zapisuje nie swoje wydatki w budżecie.
- To jest normalny wydatek urzędu miasta i w budżecie musi się znaleźć - przekonywał wtedy Mirosław Pietrucha, rzecznik prezydenta Opola. - Pan, który na zlecenie urzędu miasta gra na ślubach. ma umowę o dzieło i za każdą uroczystość dostaje z urzędu 30 zł. Być może dostaje jeszcze jakieś inne, dodatkowe pieniądze. Tego nie wiem.
Osoby, które brały ślub w urzędzie, przekonują jednak, że to one płacą za muzykę.
- Przed ceremonią świadek przekazał pracownicy USC nasze dowody osobiste i pieniążki dla organisty. O tym, że trzeba je przygotować, poinformowano nas wcześniej, kiedy załatwialiśmy wszystkie formalności - opowiada pani Anna.
Szefowa Urzędu Stanu Cywilnego przyznała wczoraj, że opłata wnoszona przed uroczystością od razu trafia do ratuszowego grajka.
- Tak to ustaliła księgowość i w ten sposób to funkcjonuje od lat - mówi Grażyna Zakrzewska-Stemplewska, kierownik USC. - W interesie miasta nigdy nie leżało płacenie za takie usługi - dodaje.
Jak się okazało, zapis w budżecie nie jest jednak wirtualny, a pieniądze w końcu trafiają na konto miasta.
- Raz na kwartał muzyk, z którym mamy umowę, wpłaca pieniądze do kasy, urząd odprowadza za niego podatek i wypłaca mu wynagrodzenie. W zeszłym roku było to 9 390 zł. Nie ma tu żadnych nieprawidłowości - zapewnia Elżbieta Jezierska, zastępca naczelnika wydziału administracyjno-księgowego.
- Żeby nie było żadnych wątpliwości, lepiej by było, gdyby nowożeńcy wpłacali te pieniądze bezpośrednio do kasy miasta. To będzie bardziej czytelne. Zaproponuję takie rozwiązanie prezydentowi - zapowiada Elżbieta Jezierska.