Kąt dla Andrzeja

Ewa Kosowska-Korniak
Został pan przyjęty, czas oczekiwania wynosi... 10 lat - taką odpowiedź słyszą osoby upośledzone starające się o miejsce w domu pomocy społecznej.

Andrzej ma 46 lat i - wskutek przebytego w dzieciństwie zapalenia opon mózgowych - umysł dziewięcioletniego dziecka. Jest pogodny, życzliwy wobec ludzi, chętny do pomocy. Choć silny i sprawny fizycznie, może funkcjonować tylko pod warunkiem, że obok stoi ktoś, kto za niego myśli. Wymaga stałej opieki.

Stałą opiekę, najlepszą z możliwych, zapewniała mu dotychczas mama. "Muszę żyć, mam dla kogo" - mawiała 70-letnia kobieta i przez kilka miesięcy dzielnie walczyła z nowotworem, poddając się kolejnym operacjom. Choroba pokonała ją niespodziewanie trzy tygodnie temu.
- Andrzej bardzo przeżył śmierć mamy. Ale szybko zrozumiał, że teraz jego domem musi stać się jakiś zakład opiekuńczy. Tylko że okazało się, iż na takie miejsce trzeba czekać nawet 10 lat - opowiadają jego sąsiedzi z Ozimka, którzy zwrócili się do redakcji z prośbą o interwencję.
Czterdziestosześciolatek, przysłuchujący się naszej rozmowie, ma kłopoty z mówieniem. Ale rozumie każde słowo.
- Ja niepotrzebny - mówi po swojemu na koniec i pokazuje, że najlepiej będzie, jak się powiesi.
Andrzej ma na szczęście kochające siostry, które na nieszczęście nie mieszkają na Opolszczyźnie, jedna z nich - w Niemczech. To one na zmianę opiekują się bratem (w tej chwili mężczyzna przebywa u siostry we Wrocławiu), ale dla całej trójki ta opieka jest ogromnym ciężarem.
- Mieszkam w centrum Wrocławia, przy bardzo ruchliwej ulicy. Andrzeja to przeraża. Boi się wyjść z domu, nie może spać po nocach, bo od tego hałasu boli go głowa. On wariuje zamknięty całymi dniami w mieszkaniu - opowiada Ewa, siostra Andrzeja, która trzy razy dziennie zwalnia się z pracy i jedzie do mieszkania, by sprawdzić, czy wszystko w porządku.

W województwie opolskim jest pięć domów pomocy społecznej przeznaczonych dla osób dorosłych upośledzonych umysłowo, a raczej - jak chce dzisiejsza terminologia urzędnicza - niepełnosprawnych intelektualnie. Jednak dla mężczyzn - tylko trzy: w Jędrzejowie, Radawiu i Gierałcicach.
- Ten pan będzie szesnasty na liście - mówi Alina Pszon, pracownik socjalny DPS w Jędrzejowie, gdy opowiadamy jej historię Andrzeja.
Ze względu na nagłą śmierć opiekuna Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie może zakwalifikować przypadek Andrzeja jako szczególny.
- Jeśli tak się stanie, będzie trzecim przypadkiem szczególnym, gdyż dwie osoby w podobnej sytuacji czekają już poza kolejnością. Czekają... od półtora roku - wyjaśnia Alina Pszon.

Również w Gierałcicach jest 10-osobowa kolejka oczekujących, a najgorzej wygląda sytuacja w DPS w Radawiu, gdyż dyrekcja ma nie tylko długą listę oczekujących na miejsca, ale nawet 3 osoby ponad limit, które chciałaby przenieść do innych ośrodków.
- Na te trzy osoby nie dostaję ze starostwa ani złotówki, tracę na tym 30 tysięcy złotych netto, to dla mnie tragiczna sytuacja - mówi dyrektor DPS Andrzej Małys. - Próbuję się ich, mówiąc nieładnie, pozbyć. Mam przecież kolegów, którzy prowadzą podobne placówki, wydzwaniam do nich, proszę, żeby kogoś z moich podopiecznych przyjęli do siebie, a oni mimo najszczerszych chęci nie mogą mi pomóc.
DPS w Radawiu wdraża program naprawczy, dlatego wojewoda zatwierdził tylko 65 miejsc, podczas gdy podopiecznych było już wówczas 68. Co więcej, w ramach dążenia do standardów Unii Europejskiej, trzeba ograniczyć liczbę łóżek do 60.
- Ja nie mogę podjąć decyzji o przyjęciu kogoś w równie tragicznej sytuacji jak ten pan kosztem przerostu liczby miejsc. Taką decyzję może podjąć jedynie PCPR - wyjaśnia dyrektor DPS w Radawiu. - Przy staraniach o przyjęcie do tego typu ośrodków zawsze argumentem na plus jest wysoka renta, gdyż podopiecznym zabiera się 70 procent ich dochodów. Jeśli wynoszą one np. 1200 zł, to jest to znacznie więcej pieniędzy, niż wynosi zasiłek stały z ośrodka pomocy społecznej przyznawany na taką osobę.
W Radawiu kolejka oczekujących liczy 5 osób, na jedno miejsce czeka się średnio trzy lata. Dlatego osoby z końca listy mogą zostać przyjęte dopiero za... 10, a nawet 15 lat!
- To przykre, ale takich odpowiedzi udzielamy starającym się, "został pan przyjęty, czas oczekiwania wynosi 10 lat" - dodaje Andrzej Małys.
Programy naprawcze obowiązują wszystkie domy pomocy społecznej.
- My musimy zejść z pięćdziesięciu miejsc - mówi Lucyna Danel, dyrektor DPS w Prószkowie, przeznaczonego tylko dla kobiet (w tej chwili 230 podopiecznych). Na miejsce w Prószkowie czeka 9 osób, to kilka lat czekania, gdyż śmiertelność w DPS dla osób dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie jest niska.

Miejsca zwalniają się dopiero wtedy, gdy ktoś umiera. O ile w zakładach opiekuńczych dla osób starszych i przewlekle chorych zdarza się kilka, czasem kilkanaście zgonów rocznie, osoby upośledzone umysłowo cieszą się na ogół dobrym zdrowiem fizycznym i dożywają sędziwego wieku.
- W ostatnich trzech latach nie mieliśmy żadnego zgonu - stwierdza dyrektor DPS w Radawiu.
- Pracownicy socjalni już dawno spostrzegli, że osoby upośledzone umysłowo, które nie muszą się zmagać z lękami i stresami życia codziennego, troszczyć choćby o byt rodziny, żyją dłużej - mówi Halina Osińska, zastępca dyrektora wydziału spraw obywatelskich i społecznych w Urzędzie Wojewódzkim w Opolu. - Regułą jest to, że dożywają osiemdziesięciu lat, często nawet dziewięćdziesiątki.
Dlatego znacznie łatwiej jest znaleźć miejsce dla osoby starszej czy przewlekle chorej, choćby dlatego, że ciągle powstają nowe zakłady opiekuńczo-lecznicze, nastawione na ten rodzaj opieki, m.in. prowadzone przez siostry zakonne. Tam również czeka się w kolejce na miejsce, ale zwalnia się ono znacznie szybciej. Nie najgorzej przedstawia się sytuacja osób chorych psychicznie - jest m.in. duży dom pomocy w Klisinie, mający trzy filie. Natomiast nie przybywa nowych miejsc dla osób upośledzonych umysłowo.
- Zastanawiam się, czy nie byłoby sensownie przekształcić jakiś ZOL na placówkę dla takich osób. Wiem, że niektóre ZOL-e, na przykład te tworzone w szpitalach, mają wolne miejsca. Może warto podjąć takie działania - dodaje Lucyna Danel z Prószkowa.

Tańszą formą pomocy dla osób niepełnosprawnych intelektualnie są usługi opiekuńcze w ich środowisku rodzinnym - twierdzi Elżbieta Ciupek, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy w Rodzinie w Opolu. - Pielęgniarka środowiskowa przychodzi do mieszkania i zajmuje się chorym na czas nieobecności rodziny.
Inne dobre rozwiązanie to dzienne domy samopomocy. Osoby upośledzone spędzają w nich całe dnie, mają bogaty program zajęć, a na noc wracają do domu. Żaden taki wariant nie wchodzi jednak w grę w przypadku Andrzeja, który musiałby mieszkać sam, a nie jest do tego zdolny.
- Dlatego skierowaliśmy wnioski o przyjęcie tego pana do trzech domów pomocy społecznej dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, ale już mamy odpowiedzi odmowne - mówi Elżbieta Ciupek.
Zakład opiekuńczo-leczniczy również nie wchodzi w grę. W województwie jest tylko jeden tego typu, w Branicach, ale on jest nieodpowiedni dla Andrzeja, gdyż przeznaczony jest dla osób agresywnych, o znacznym stopniu upośledzenia.
- Widziałabym tego pana w DPS w Kadłubie - dodaje Elżbieta Ciupek. - Wprawdzie jest to dom przeznaczony dla dzieci, ale mieszkają tam także osoby dorosłe, które zostały tam umieszczone jako dzieci. Dlatego skierowaliśmy pismo do PCPR w Strzelcach Opolskich z prośbą o umieszczenie pana Andrzeja w tym ośrodku. Nie mamy jeszcze odpowiedzi.
Odpowiedź jest już gotowa - poinformował nas dyrektor PCPR w Strzelcach Opolskich Bernard Klyta.
- W związku z tym, że dom ten jest przeznaczony dla dzieci i młodzieży i mamy komplet, po rozmowie ze starostą strzeleckim Gerardem Mateją napisałem, że nie ma możliwości przyjęcia tego pana w Kadłubie - mówi Bernard Klyta. - Wprawdzie w Kadłubie nie ma kolejki oczekujących, ale nie chcemy doprowadzić do przerostu przyjęć. Poza tym uważamy, że osoba dorosła źle będzie się czuła z dziećmi. Trzeba starać się o miejsce w domu przeznaczonym dla osób dorosłych.
- Miesiąc, dwa, nawet pół roku - to jest dla nas do zniesienia. Ale przeraża mnie perspektywa kilku lat oczekiwania - załamuje ręce siostra Andrzeja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska