Katarzyna Pankiewicz: - Nie każdy sprawdza się jako szef we własnej firmie

Archiwum/wc
Katarzyna Pankiewicz
Katarzyna Pankiewicz Archiwum/wc
Z Katarzyną Pankiewicz, kierowniczką biura " Po klucz do biznesu" Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu.

Jakimi efektami zakończył się projekt "Po klucz do biznesu"?
Jego realizacja trwała trzy lata - od lutego 2012 do maja 2015 roku. W tym okresie na Opolszczyźnie powstało 1218 firm, które otrzymały na start finansową pomoc (40 tys. zł), a przez pierwszych 6 miesięcy działalności mogły liczyć na pokrycie niezbędnych kosztów w wysokości 700 zł miesięcznie.

Ile z tych firm funkcjonuje do dziś?
Zdecydowana większość - 82 proc. istnieje na rynku, a niektóre z nich już nawet dały zatrudnienie innym. Z różnych powodów jednak zlikwidowały działalność 103 firmy.

Zanim dotacja została im przyznana, pozytywnie oceniono pomysł i biznesplan. Dlaczego więc się nie udało?
Nawet bardzo dobry pomysł jeszcze nie gwarantuje sukcesu. Do takich zaliczyć należy np. organizację mobilnego zakładu kosmetycznego. Wiele kobiet, zwłaszcza z wiosek, na pewno chciałoby skorzystać z jego usług. Kobiety z małych środowisk chcą dbać o siebie, ale zniechęca je do tego kłopotliwy i czasochłonny dojazd do salonu piękności. Aby zmniejszyć koszt związany z dojazdem kosmetyczki do nich, można byłoby umówić się na zabiegi w jednym mieszkaniu z koleżanką, a nawet dwiema. Pomysł został więc dobrze oceniony, zwłaszcza że w okolicy nikt jeszcze tego typu mobilnych usług nie oferował, a mimo to firma nie przetrwała.
Z jakiego powodu?
Ponieważ potencjalne klientki nie dowiedziały się, że powstała. Nie wystarczyło rozlepić ulotki i czekać na telefon od nich. W pierwszym okresie działania firmy, a nawet tuż przed otwarciem, należało zrobić wszystko, żeby możliwie najszerzej rozreklamować mobilny gabinet. Ulotki mogą być jedną z form informacji, ale nie jedyną.

Zniknęła z rynku także część firm handlowych, które otworzyły sklepiki w centralnych punktach miejscowości, a mimo to klientów było za mało, by przetrwać...
Przygotowując się do otwarcia firmy nie dość dobrze wykonali badanie rynku. Kiedy okazało się, że towar nie idzie, należało poszukać alternatywy, którą mogła być sprzedaż obwoźna, podczas okazjonalnych imprez i wyjście poza krąg najbliższych odbiorców. Może należało spenetrować rynek ościennego województwa i rozszerzyć teren, na którym można znaleźć klientów. Często przyczyną kłopotów było zbyt długie, bierne oczekiwanie na klientów i brak dokładnej analizy ekonomicznej.

Na czym powinna ona polegać?
Najczęściej małe firmy korzystają z zewnętrznych usług księgowych. Zbierają faktury i raz w miesiącu odnoszą je do księgowego bez żadnej analizy. A właśnie te dokumenty mogłyby dać odpowiedź na pytanie, co się sprzedaje i kiedy nastąpił zastój. Dopiero potem należałoby się zastanowić nad przyczynami niekorzystnych zjawisk i szukać środków zaradczych.

- Zalezienie panaceum na trudności nie jest proste, bo problemy rodzą stresy, z którymi właściciele młodych firm nie bardzo potrafią sobie radzić.
Są osoby, które trudności mobilizują, ale są i takie, które poddają się, gdy tylko kłopoty zaistnieją. To jest kwestia osobowości. Po prostu nie każdy nadaje się do prowadzenia firmy, choć może być bardzo dobrym pracownikiem, kierowanym przez kogoś innego. Nawet w małym biznesie potrzebne są takie cechy jak kreatywność i odporność na stres oraz zdolność do szybkiej reakcji na zmiany.
Czy zdarzyły się przypadki plajty z powodu rozczarowania pracą w firmie?
Bywało tak, że wyobrażenia o pracy w firmie okazały się zupełnie odmienne od realnej rzeczywistości. Pani, która otwierała kwiaciarnię, doskonale znała się na roślinach, skończyła kursy florystyczne. Wydawało jej się, że układanie bukietów to jej powołanie i pasja. Niestety, kiedy otworzyła kwiaciarnię, szybko poznała drugą stronę tej działalności - wyjazdy nocną porą na giełdy kwiatów, codzienne zmienianie hektolitrów wody w licznych wazonach, "golenie" łodyg róż z kolców... Najgorsza była stała obawa o to, czy wszystkie zaoferowane kwiaty znajdą nabywcę, bo to towar nietrwały, a zbyt duże i częste straty kumulują się i wpływają na zły wynik ekonomiczny firmy.

Z tego wypływa wniosek, że trzeba najpierw dobrze poznać biznes, o którym marzymy.
Oczywiście. Warto wziąć pod uwagę, że im mniejsza żywotność produktu, którym będziemy handlować, tym trudniej. Trzeba też przyjrzeć się lepiej sobie i odpowiedzieć na pytanie, co wiem o swoich możliwościach, zanalizować własne reakcje na dotychczasowe trudności.

Komu łatwiej prowadzić firmy - młodym czy starszym?
Przede wszystkim nie radzę brać się za działalność gospodarczą tym, którzy wcześniej nigdzie nie pracowali. Z analizy działalności firm, przy zakładaniu których pośredniczyliśmy, wynika, że lepiej dają radę ludzie doświadczeni. Zwykle mają oni na utrzymaniu rodziny i są zdeterminowani, by firmę utrzymać. Nie są skłonni do nadmiernego ryzyka, a ich życiowe i wcześniejsze zawodowe doświadczenie sprawia, że decyzje są dobrze przemyślane.

A mówi się, że na rynku liczy się głównie przebojowość...
Często łączy się ona ze skłonnością młodych ludzi do nadmiernego ryzyka, ponieważ zawsze mogą liczyć na wsparcie rodziców, a takie zaplecze nie skłania do ostrożności. Brak doświadczenia życiowego sprawia, że młodzi są często zbyt łatwowierni i zbyt optymistycznie oceniają prognozy na przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska