Katastrofa śmigłowca w Domecku pod Opolem. Prokuratura Rejonowa w Opolu przedłużyła śledztwo

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Prokuratura Rejonowa w Opolu przedłużyła śledztwo w sprawie katastrofy śmigłowca w Domecku, w której zginęły dwie osoby, a jedna została ciężko ranna.

- Postępowanie zostało przedłużone do 11 stycznia 2019 roku - informuje Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Musimy jeszcze przesłuchać mężczyznę, który jako jedyny ze znajdujących się na pokładzie śmigłowca, przeżył katastrofę.

Jak informują śledczy, 21-latek wraca już do zdrowia i w ciągu najbliższych dwóch, trzech tygodni, będzie mógł zostać przesłuchany.

- Mamy nadzieję, że to co powie, pozwoli na dokładne odtworzenia przebiegu lotu oraz odpowie na pytanie, dlaczego śmigłowiec się rozbił - dodaje prokurator Stanisław Bar.

Jak wynika ze wstępnego raportu przygotowanego przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych pilot śmigłowca nie zgłaszał żadnych problemów technicznych z maszyną ani związanych z warunkami pogodowymi.

Zresztą według raportu sytuacja pogodowa w dniu wypadku spełniała minimalne obostrzenia do wykonywania lotów, umożliwiających nawigację za pomocą punktów odniesienia w terenie.

Dalej czytamy w raporcie, że maszyna poderwała się do lotu 11 lipca 2018 roku z prywatnego lądowiska w okolicach Koszęcina w powiecie lublinieckim o godz. 9.08. Lot był zaplanowany na trasie Koszęcin - Ziębice na Dolnym Śląsku.

- Swoje zamiary pilot zgłosił do Służby Informacji Powietrznej w Krakowie - informuje Wojciech Misiak z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

O godz. 9.25, czyli około 25 kilometrów przed Opolem, pilot śmigłowca zgłosił się do Służby Informacji Powietrznej w Poznaniu i przekazał meldunek pozycyjny. Następnie zgłosił chęć przelotu nad strefą lotniska w Polskiej Nowej Wsi na jego częstotliwości.

Jednak około godziny 9.36 śmigłowiec runął na ziemię w podopolskim Domecku. Maszyna uległa całkowitemu zniszczeniu. Na jej pokładzie były trzy osoby. Dwie zginęły na miejscu. Ofiary śmiertelne to 57-latek i jego 31-letni syn, obaj z gminy Boronów w województwie śląskim. Drugi z synów - 21-latek - został ciężko ranny.

Katastrofa śmigłowca w Domecku pod Opolem. Na miejscu pracuje osiem zastępów straży pożarnej, jest też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Katastrofa śmigłowca w Domecku obok drogi powiatowej Opole -...

Śledczy ustalili też, że jedyną osobą na pokładzie z licencją lotniczą był zmarły 57-latek.

Prokuratura Rejonowa w Opolu prowadzi śledztwo w kierunku sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu wielkich rozmiarów.

Wiemy, że 57-letni pilot licencję zrobił w 2017 roku i do dnia katastrofy miał wylatane 180 godzin, w tym też roku kupił śmigłowiec - informuje Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Dzień przed wypadkiem odbył razem z żoną lot do Krakowa i z powrotem, podczas którego maszyna spisywała się bez zarzutu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska