Czarnobyl - karzełek wśród katastrof
Czarnobyl - karzełek wśród katastrof
Data, opis, łączna liczba ofiar bezpośrednich i długofalowych skutków tragedii:
1903 - wybuch metanu w kopalni w Wyoming (USA) - 1234
1942 - wybuch pyłu węglowego w kopalni w Chinach - 1550
1963 - zniszczenie przez osuwisko tamy we włoskim Vajont - ok. 2500
1975 - zawalenie się zapory elektrowni wodnej Banqiao w Chinach - 172 tys.
1984 - Wyciek trującego gazu w indyjskim mieście Bhopal - ok. 7 tys.
1986 - eksplozja reaktora elektrowni jądrowej Czarnobyl - 31
Katastrofa w sowieckiej elektrowni jądrowej w Czarnobylu miała miejsce 26 kwietnia 1986 roku. Początkowo władze na Kremlu starały się utrzymać ją w tajemnicy, ale po kilkudziesięciu godzinach radioaktywna chmura dotarła nad Polskę.
- 28 kwietnia rano zszokowana współpracowniczka powiedziała mi: w stacji pomiarowej w Mikołajkach radioaktywność powietrza wzrosła od wczoraj o 550 tysięcy razy! - wspomina prof. Zbigniew Jaworowski, wówczas dyrektor Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. - Sowieci mimo podpisanych umów i zobowiązań nie przekazali nam żadnych informacji, więc moja pierwsza myśl brzmiała: wybuchła wojna atomowa. Dopiero po południu tego dnia z BBC dowiedziałem się, że doszło do "poważnej awarii" w Czarnobylu. W nocy z 28 na 29 kwietnia prof. Jaworowski referował sytuację członkom kierownictwa PZPR. W efekcie powołano rządową komisję pod kierownictwem wicepremiera Zbigniewa Szałajdy. To ona zdecydowała o podaniu płynu Lugola, czyli wodnego roztworu jodku potasu i pierwiastkowego jodu dzieciom i młodzieży do 17. roku życia.
Podporucznik Mazur w akcji
Jako jeden z pierwszych na Opolszczyźnie o powadze sytuacji dowiedział się dr Andrzej Mazur, wtedy młody lekarz pełniący dwuletnią służbę w Wojskach Ochrony Pogranicza nieopodal Prudnika.
- Zostałem niezwłocznie wezwany do dowództwa w Opolu, gdzie powiedziano mi co się stało i przydzielono dużą ilość płynu Lugola. Jednocześnie dostałem rozkaz niepodawania tego płynu przed planowanym na 1 maja kryterium ulicznym, stanowiącym pierwszy etap Wyścigu Pokoju - wspomina dr Mazur, dziś uznany chirurg i radny sejmiku województwa. - Miałem już własne dzieci, wiedziałem że doszło do skażenia i nie mogłem zaakceptować rozkazu o zwłoce w podaniu płynu.
Doktor Mazur zdecydował się działać wbrew rozkazom. Wojskową Nysa wyjechał w teren i po wsiach na podległym sobie odcinku ok. 150 km przez megafon informował o konieczności zażycia płynu Lugola.
- Pomagał mi st. sierż. Stanisław Zolich, zawodowy wojskowy. I to on tak na prawdę ryzykował wszystkim. Ja miałem swój zawód lekarza i zawsze jakąś prace bym znalazł, bo w wojsku byłem tylko czasowo. On miał tylko wojsko, a mimo to zdecydował się wraz ze mną podawać płyn Lugola wbrew rozkazom - opowiada Andrzej Mazur.
Ten ohydny smak
W ciągu kilku dni po 29 kwietnia płyn Lugola wypiło 18,5 miliona osób, w większości dzieci i młodzieży.
- Ale nie tylko, bo mimo że nie było pewności czy płynu starczy dla wszystkich dzieci na własne oczy widziałem ówczesnych notabli, którzy pili go łapczywie i ze strachem w oczach - wspomina dr Mazur.
Wcześniej niż jego rówieśnicy płyn Lugola wypił też Maciej Sonik, wtedy 13-letni uczeń podstawówki, dziś starosta Krapkowicki.
- Moi rodzice dowiedzieli się o katastrofie przed opublikowaniem oficjalnych komunikatów. Nie wiem skąd, ale przypuszczam, że dzięki swoim prywatnym znajomościom - mówi Maciej Sonik. - Płyn Lugola dostałem wcześniej niż koledzy, załatwił go znajomy lekarz.
Mina mu jednak kwaśnieje, gdy pytamy o smak zażytego specyfiku. - Był ohydny! Chyba jak jodyna, chociaż nie pamiętam, żebym kiedykolwiek pił jodynę.
Skażone głowy
Doktor Andrzej Mazur po ujawnieniu informacji o katastrofie został wyposażony w licznik Gajgera i mierzył poziom radioaktywności.
- Na żołnierzach najwyższe wskaźniki, chociaż liczb już nie pamiętam, wykrywałem we włosach, okolicach tarczycy i genitaliów - wspomina lekarz. Promieniowanie byłe też w szparach pomiędzy płytkami chodnikowymi, a nawet w studniach głębinowych.
W tej sytuacji nie może dziwić, że rządowe komunikaty, mające uspokoić społeczeństwo nie odnosiły skutku.
- Pamiętam strach w oczach rodziców, którzy nie potrafili zaakceptować, że władze wprowadziły jakąś magiczną granicę wieku, po przekroczeniu której płynu Lugola już się nie dostawało. Byłem właśnie w tej grupie nastolatków, która płynu nie otrzymała - opowiada Mirosław Pietrucha, 25 lat temu uczeń szkoły średniej, dziś rzecznik prasowy prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego.
Lugola pomaga na elektrownię?
- Wytłumaczcie mi jak to jest: jak ja tu chleję płyn Lugola, to u nich na elektrownię pomaga?! - ironizował niedługo po katastrofie popularny wówczas satyryk Krzysztof Jaroszyński. To niezłe odzwierciedlenie chaosu informacyjnego, w którym wielu ludzi nie potrafiło wyłowić prawdziwego sensu zdarzeń, skali zagrożenia, ani celowości pod3ejmowanych przez władze działań. Emocjom ulegli nawet najwybitniejsi specjaliści.
- Trochę spanikowałem na wieść, że radioaktywność powietrza wzrosła o 550 tys. razy, chociaż ta informacja nie ma bezpośredniego związku z bezpieczeństwem ludzi - przyznaje prof. Zbigniew Jaworowski. - Dla człowieka groźny jest radioaktywny jod, cez i promieniowanie gamma innych radioizotopów. Ale te dawki wzrosły po katastrofie czarnożylskiej zaledwie trzykrotnie i nie były groźne dla zdrowia. Płyn Lugola podaliśmy nieco na wyrost, bo w wyniku wydarzeń w Czarnobylu życie i zdrowie ani jednej osoby w Polsce nie było zagrożone. Równie dobrze można było tego płynu nie podawać i dysponując dzisiejsza wiedzą już bym tego działania nie rekomendował.
Czarnobyl pozostał jednak w zbiorowej pamięci jako jedna z największych katastrof przemysłowych w dziejach, mimo że w istocie ani przez chwilę nią nie był. Skutki psychologiczne wydarzeń z przełomu kwietnia i maja 1986 roku dały o sobie znać kilka tygodni temu, gdy tsunami uszkodziło elektrownię atomową w japońskiej Fukushimie.
- Chociaż działo się to wiele tysięcy kilometrów od Polski, ludzie pytali od płyn Lugola i wykupywali jodynę - opowiada Aleksandra Zawistowska, farmaceutka z Opola. - Niektórzy klienci przyznawali wprost, że zamierzają ją pić w obawie przed napromieniowaniem i nic nie pomagały argumenty, że to może im tylko zaszkodzić, ale na pewno nie pomoże.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?