Katolik groził katolikowi w czudeckim kościele? Takie zgłoszenie dostała policja. A wszystko przez „donosy“

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
W obiektach kultu religijnego obowiązkowe jest zakrywanie ust i nosa, z wyłączeniem osób sprawujących kult. Obowiązuje też limit - 1 osoba na 15 metrów kw.
W obiektach kultu religijnego obowiązkowe jest zakrywanie ust i nosa, z wyłączeniem osób sprawujących kult. Obowiązuje też limit - 1 osoba na 15 metrów kw. 123rf (zdjęcie ilustracyjne)
Katolik do katolika niemal pod ołtarzem czudeckiego kościoła, tuż po sakramencie eucharystii: „Jak jeszcze raz wezwiesz policję, to ci na rynku łeb upi…dolę”. A to był dopiero początek.

Na drzwiach wejściowych do świątyni Parafii Świętej Trójcy w Czudcu od tygodni wisi ostrzegawczo i lojalnie, że: ze względu na obostrzenia przeciwepidemiczne wewnątrz może przebywać co najwyżej 42 wiernych.

Wiernych ostrzeżenie nie odstraszało od uczestnictwa w nabożeństwa, toteż w szczególnie ważnych dla kalendarza liturgicznego dniach tłoczyli się pod ołtarz w liczbie półtorej albo i dwóch setek.

Ktoś nie wytrzymał, wezwał policję, patrol interwencyjny przyjechał, z księdzem proboszczem pogadał i pojechał.

Za drugim i trzecim razem było tak samo, więc dla duszpasterza i wikarych zaczęło być trochę kłopotliwie. Bo 500 zł mandatu głodem nie zabije, ale 30 tys. zł kary od sanepidu mogłoby spustoszyć kasetkę parafialną. Bo dziwnie jest patrzeć i uczestniczyć w liczeniu wiernych. A ponoć interweniująca w kościele policja ustawiała się przy drzwiach wejściowych do kościoła i - palcem wskazując - liczyła wychodzących: 99, 100, 101, 102… Niczym baca owieczki na redyku.

Z danych Komendy Powiatowej Policji w Strzyżowie wynika, że przez ostatnie 6 miesięcy funkcjonariusze gościli zawodowo w czudeckim kościele dokładnie 8 razy. Na okoliczność…

- …Przekroczenia liczby wiernych podczas mszy - uściśla podkomisarz Piotr Niemiec, rzecznik KPP w Strzyżowie.

- W jednym przypadku zgłoszenia nie potwierdzono, czterokrotnie zastosowano pouczenie wobec osoby odpowiedzialnej. W trzech przypadkach prowadzone są czynności wyjaśniające o wykroczenie z art. 116 par. 1a Kodeksu wykroczeń - wylicza policjant.

Nieoficjalnie wiadomo, że „osobą odpowiedzialną” w tym przypadku był proboszcz, więc gospodarz parafii i obiektu.

Regularne naloty policji na czudecki kościół część wiernych potraktowała, jako zamach na swobodę sprawowania kultu religijnego, toteż zaczęto zbiorowo i pod kierownictwem księży modlić się „o łaskę nawrócenia, uzdrowienia dla tych, którzy utrudniają nam spotkać się z Panem Bogiem w naszej świątyni”.

A na stronie internetowej parafii wisi w ramach ogłoszeń duszpasterskich: „W dalszym ciągu są zgłoszenia, dlatego módlmy się o nawrócenie i uzdrowienie tych, którzy utrudniają nam dostęp do świątyni”. Ale też przypomnienie o zachowaniu obostrzeń.

A jakby któryś z parafian nie sięgał do cyberprzestrzeni, to 7 lutego mógł podczas nabożeństwa intonować wraz z pozostałymi: „Matko Boża Czudecka, proszę Cię o łaskę nawrócenia dla wszystkich zatwardziałych grzeszników, a szczególnie prześladowców Kościoła, którzy utrudniają sprawowanie kultu religijnego”.

Nie wiadomo, czy nawrócić miał się minister, który wydał rozporządzenie o limicie wiernych w świątyniach, czy policjanci, którzy uprzykrzali życie parafianom. W końcu padło na jednego ze współparafian, którego inni posądzili o donosicielstwo do organów ścigania.

Załomotało w Czudcu

Najpierw była zapowiedź „up… lenia łba” pod ołtarzem, potem na czudeckim rynku i w jego okolicach nocą zawisły plakaty z jego podobizną i komentarzem. Każdy mógł je zobaczyć, więc do ofiary tego polowania na czarownice nietrudno było dotrzeć.

A ten potwierdza, opowie, ale nie chce, by wymieniać jego personalia.

- I tak wszyscy tu domyślą się, że chodzi o mnie, ale wolę nie dawać potwierdzenia - tłumaczy. I proponuje, by dla potrzeb publikacji „ochrzcić” go Parafianinem.

CZYTAJ TEŻ: Część mieszkańców Czudca podpisało w kościele listy poparcia pod petycją "STOP LGBT". Teraz są szykanowani

To było pierwszego piątku lutego, tłum ludzi w kościele, większość w maseczkach albo przyłbicach, ale tych bez nikt nie gonił.

- Sakrament eucharystii ledwie się skończył, podszedł do mnie potężnej postury człowiek w średnim wieku, w ustach wciąż jeszcze miał komunikant - relacjonuje. - I powiedział, że jak jeszcze raz wezwę policję, to mi na rynku łeb up…doli. Wokół byli ludzie, ale nie jestem pewien, czy ktoś to słyszał. Na pewno widział zamieszanie ksiądz proboszcz, który wtedy na to wszystko wyskoczył z konfesjonału. Po wszystkim poszedłem do niego do zakrystii, chciałem dowiedzieć się, kim jest człowiek, który mi groził. Usłyszałem, że sam sobie jestem winny.

Widocznie i proboszcz był przekonany, że to Parafianin raz po raz wzywał policję do przepełnionego kościoła. Mógł mieć takie podejrzenia, bo Parafianin już wcześniej prosił duchownego, by - dla bezpieczeństwa wiernych - przestrzegał rygorów przeciwepidemicznych. I ostrzegał, że jeśli nie, to będzie wzywał policję. Bo - twierdził - że trudno pogodzić mu się z tym, iż babcia na ulicy dostaje 500 zł mandatu za brak maseczki, a w kościele prawo łamane jest niemal w trybie recydywy.

- Co innego podejrzenia, co innego przekonanie i dowody - protestuje mężczyzna, jakby powiedział doktorant prawa, którym zresztą jest. - A od jednego z członków rady parafialnej wiem, że w tym gronie padło moje nazwisko w kontekście interwencji policyjnych.

Tamtego piątku przerażony wypadł z kościoła i popędził do Komendy Powiatowej Policji w Strzyżowie, by do protokołu złożyć zawiadomienie o groźbach karalnych.

- Posterunek Policji w Czudcu prowadzi czynności sprawdzające, dotyczące gróźb karalnych kierowanych wobec mieszkańca gminy Czudec - potwierdza podkomisarz Piotr Niemiec. - W dniu 5 lutego 2021 r. zostało złożone zawiadomienie o przestępstwie, o groźbach wypowiedzianych przez nieznanego mężczyznę w budynku kościoła w Czudcu.

Obecnie trwają czynności zarówno w kierunku ustalenia sprawcy, jak i zebrania informacji pozwalających na wszczęcie postępowania karnego.

Tymczasem Parafianin już zdołał zidentyfikować „nieznanego mężczyznę”. Rozpoznał go na jednym ze zdjęć, zamieszczonych na internetowej stronie parafialnej, uczestniczącego w nabożeństwie. Personalia „nieznanego” podpowiedzieli znajomi.

Powiesili go na drzewie

Tymczasem po Czudcu już szeroko rozniosło się, że to pewnie Parafianin donosi na wiernych. 7 lutego ksiądz wikary, podczas nabożeństwa różańcowego, modlił się:

„Matko Boża Łaskawa, wyproś łaskę nawrócenia, uzdrowienia i opamiętania dla tych parafian, którzy chcą nas poróżnić, podzielić i skłócić. Dla tych, którzy mając na uwadze tylko siebie, zapominają o innych i utrudniają praktykowanie i modlitwę w świątyni wszystkim Twoim dzieciom”.

Niektórzy z wiernych czudeckich widać nie docenili siły modlitwy, skoro sięgnęli po środki bardziej radykalne: na ścianach, drzewach, tablicach czudeckiego rynku i w jego okolicach, nocą pojawiły się plakaty formatu A4. A na nich wizerunek Parafianina z czarnych prostokątem na wysokości oczu, opatrzony fragmentem publikacji jednej z gazet na temat „samozwańczego prawnika”. Z obietnicą: „Ciąg dalszy nastąpi”.

- Ludzie mnie zaalarmowali, że coś takiego się pojawiło, mówili, że w Czudcu i okolicy wisi z kilkadziesiąt sztuk, więc kiedy sam się o tym przekonałem, zawiadomiłem policję - opowiada Parafianin. - Pojawił się policjant, sfotografował i zdjął jeden plakat na dowód. Daleko nie miał, bo plakat wisiał tuż obok komisariatu.

Policja potwierdza i ten fakt.

- W dniu 10 lutego 2021 r. mieszkaniec gminy Czudec zgłosił, że na terenie gminy zostały rozwieszone kartki A4 zawierające treści obraźliwe i jego wizerunek - precyzuje podkom. Piotr Niemiec. - Posterunek Policji w Czudcu prowadzi w tej sprawie czynności wyjaśniające, o wykroczenie z art. 63a Kodeksu wykroczeń.

W tej sprawie są zbierane informacje i materiały, w tym także zapis video, w kierunku wykrycia sprawcy wykroczenia. Jedna ze wspomnianych kartek została zabezpieczona do akt czynności wyjaśniających.

Jak się sprawca znajdzie, to będzie odpowiadał za bezprawne umieszczenie ogłoszenia lub plakatu.

Z parafialnego życia RODO

Ksiądz proboszcz ma powód, by nie miłować przesadnie bliźniego swojego Parafianina. Jesienią ub. r. w czudeckim kościele (i w ponad 180 innych w Polsce) wyłożono listy poparcia dla projektu ustawy „STOP LGBT”, sformułowanej i promowanej przez Fundację „Życie i Rodzina”. Żeby poprzeć wniosek, podpis na liście nie wystarczył, trzeba było uwiarygodnić go imieniem, nazwiskiem, numerem pesel i adresem zamieszkania.

I przez całą niedzielę, 13 września ub. r., wszyscy mogli nie tylko składać podpisy, ale i poczytać sobie, kto podpisy złożył. Wówczas jeszcze nikomu nie przyszło do głowy, że taka forma zbierania podpisów to radykalne złamanie zapisów RODO.

I pewnie nie przyszłoby do głowy do dziś, ale Czudec to nie Warszawa. Tu wszyscy wszystkich znają, więc pewnego dnia jeden z parafian zastał na bramie swojej posesji kredą wykonany napis: „„Jeb…ny homofob”, inny został zwyzywany przez kilku młodych ludzi, że „na starość niech się zajmie swoimi sprawami, a nie wpieprza w życie innych”. A sprawcy tylko z kościelnej listy poparcia mogli się dowiedzieć, kto tu nie lubi LGBT.

Wobec tych incydentów niektórzy, w tym i Parafianin, chcieli swoje nazwiska z listy poparcia wycofać. Proboszcz tłumaczył, że nie może, bo listy już wysłał do organizatora akcji. Wobec tego Parafianin telefonicznie i mailowo zaalarmował o sytuacji Kościelnego Inspektora Danych Osobowych w Warszawie.

Ks. Piotr Kroczek zareagował natychmiast, informując zwrotnie, że już wydał parafiom okólnik w tej sprawie, jednak listy i w ogóle akcja, są inicjatywą fundacji. Niemniej jednak to z Czudca rozlała się na kraj fala RODO-wej awantury, za co tutejszy proboszcz Parafianinowi wdzięczny być nie mógł. Między panami mocno powiało chłodem, natomiast 11 grudnia 2020 Parafianin otrzymał od proboszcza listy - ostrzeżenie - zapowiedź: „Szanowny Panie. W związku z zachowaniem Pana wobec kapłanów, posługujących w parafii Czudec, które nie przystoi dobremu katolikowi, rozważam poinformować o tym moich przełożonych kościelnych. Z wyrazami szacunku”…

- Nie wiem, o jakie moje zachowania chodzi, nie wiem, czym charakteryzuje się zły katolik, ale odebrałem to jako próbę zastraszenia - komentuje mężczyzna. - Odpisałem, że niech nie rozważa, tylko od razu zawiadomi.

Parafianin zapewnia, że wcale nie unika czudeckiego rynku, gdzie grozi mu up…lenie łba. Uczestnictwa w nabożeństwach też nie unika. I komunię świętą przyjmuje, jak przystało na dobrego katolika.

Poprosiliśmy o komentarz ks. Stanisława Grzyba, proboszcza czudeckiej parafii.

- Nie mam upoważnienia do wypowiadania się do mediów - uciął ksiądz proboszcz.

Na pytanie, czy jest to oficjalny zakaz, odpowiedział, że tak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Katolik groził katolikowi w czudeckim kościele? Takie zgłoszenie dostała policja. A wszystko przez „donosy“ - Nowiny

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska