Każdy kiedyś ściągał

Redakcja
Roksana Lewak i Martyna Jaszczur cieszą się z każdego pozytywnego wpisu do indeksu. Do egzaminów przygotowują się wspólnie.
Roksana Lewak i Martyna Jaszczur cieszą się z każdego pozytywnego wpisu do indeksu. Do egzaminów przygotowują się wspólnie.
Na opolskich uczelniach zaczyna się sesja. Trzeba się uczyć. Ale warto też wiedzieć, jak kiedyś egzaminy zdawali znani opolanie, w tym obecni utytułowani wykładowcy.

Stefan Grochalski, prorektor do spraw kształcenia na Uniwersytecie Opolskim, wie, co to ściąganie. Raz ściągał i… oblał egzamin.

Anna Król, prorektor do spraw inwestycji na politechnice, zna technikę szykowania ściąg, bo jako studentka robiła to kolektywnie z grupą współtowarzyszek sesyjnej niedoli.
Aktor Leszek Malec pisał kopiowym ołówkiem ściągi na oknie przy biurku, gdzie siedział.

Na egzaminach się ściągało, ściąga i ściągać będzie. Ale najważniejsze - to po prostu się nauczyć. Można ze ściąg.

W szkołach trwa czas sprawdzianów, na uczelniach - sesji egzaminacyjnych. Student w tym czasie to osobliwy homo sapiens. Stres, strach, adrenalina, tupet i - wreszcie - wytężona praca szarych komórek mózgowych, wszystko to buzuje w jednej istocie.
Gmach Uniwersytetu Opolskiego. Wojtek, student II roku języka biznesu, za kilka dni będzie miał egzamin z organizacji zarządzania. - Mam już książkę - mówi. - To jak na studenta bardzo dużo! Muszę jeszcze dowiedzieć się od koleżanki z roku, która trochę uważniej słuchała wykładów, na jakie rozdziały zwrócić uwagę. Bo całej książki, a to niemal tysiąc stron, nie da się nauczyć!

Kiedy ten egzamin?

Mariola bezradnie stoi na korytarzu budynku Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji. Przyszła na kolokwium zaliczeniowe. Tyle, że ono zaczęło się godzinę temu, potrwa jeszcze tylko trzydzieści minut.
- Myślałam, że egzamin zacznie się o 12.00. A on zaczął się o 11.00! - załamuje ręce.
Dziewczyna próbowała wejść na salę, licząc, że w pół godziny odpowie chociaż na część pytań z testu i nazbiera tyle punktów, by zdobyć trójkę. Ale wykładowczyni nie okazała się na tyle wyrozumiała i wyprosiła ją z sali.

Ela (też WSZiA, administracja) ma inny problem. Poprzedniego wieczora spojrzała na plan zjazdu i… coś ją tknęło. Napisała SMS-a do kolegów ze studiów: "Czy przypadkiem nie mamy jutro jakiegoś egzaminu?". Odpowiedź nie pozostawiała wątpliwości: "Tak! Z historii."

Historia zaczynała się o godzinie 8.00!
- Czyli za niecałe dziewięć godzin! Było już grubo po 23.00, piątek, ja po całym tygodniu ciężkiej pracy właśnie położyłam się do łóżka z mężem… - mówi. - Spróbowałam zakuwać od piątej rano, na przemian zaglądałam do książki, notatek z wykładów oraz do internetu. Weszłam na salę o 8.00 kompletnie skołowaciała. Na teście najpierw wydawało mi się, że znam odpowiedzi. Ale w rzeczywistości niemal wszystko mi się poplątało. Będzie poprawka!
Szczytem sesyjnego roztrzepania jest przyjść na egzamin… nieswojego roku. Wejść na salę i - nie zauważając pomyłki - zacząć wypełniać egzaminacyjny test.
- Kolega tak zrobił - mówi Ela. - Nawet nieźle mu poszło, może dlatego, że pisał egzamin wraz z młodszym rokiem?

Lepiej oblać honorowo

Profesor Grochalski znany jest z surowych, ale i uczciwych zasad: kogo złapie na ściąganiu, temu wpisuje do indeksu dwóję i proponuje sesję poprawkową - tak zapowiada zarówno w momencie rozpoczęcia roku akademickiego i zajęć, jak i parę miesięcy później - tuż przed startem egzaminu. I - jak stwierdza - niezwykle rzadko wyrzuca studentów z sali egzaminacyjnej. Ufa, że to zasługa jasno postawionych zasad, które są szanowane przez studentów.

- Po co ściągać? Ja sam kiedyś ściągałem, wyszedłem na tym fatalnie - mówi. - To nie był wprawdzie egzamin na uczelni, ale test z prawa jazdy, który zdawałem już jako dorosły. Byłem kompletnie nieprzygotowany. Ktoś podrzucił mi sprytny długopis, na którym były zapisane odpowiedzi do testów. Tyle że egzaminator zmienił kolejność pytań. Ja zaś automatycznie przypisywałem w arkusz odpowiedzi: a, c, d, b… Nawet nie czytałem pytań.

Podczas omawiania wyników Grochalski usłyszał na temat swojej pracy: tak fatalnego testu podczas dwudziestoletniej praktyki egzaminacyjnej jeszcze nie mieliśmy!
Nie zgadzało się właściwie nic.

- Poprawkę zdałem, opierając się na własnej wiedzy, bez żadnych ściąg i cudownych długopisów - mówi.

Jako uczeń nie był dobry w przedmiotach ścisłych, a miał przecież maturę z matematyki. Ułożył się wiec z kolegą: Ja ci pomogę w napisaniu pracy z języka polskiego, ty mi rozwiążesz zadanie z matmy.
- Jedno zadanie rozwiązałem ja, drugie ten kolega zapisał na ściądze. To wystarczyło, aby zdać maturę z matematyki - wspomina i zaraz potem zastanawia się: - Czy przez ten tekst nie cofną mi teraz egzaminu dojrzałości?

Ale przecież warto czasem odbrązowić postaci wykładowców. Nie po to, aby otrzymać moralne przyzwolenie na ściąganie i nieuczciwe zdawanie egzaminów:

- My też studiowaliśmy - mówi Grochalski. - I wiemy, że czasem można dostać ocenę nieadekwatną do stanu wiedzy, za wysoką lub za niską. Ja nawet rozumiem, co to znaczy oblać egzamin. W liceum musiałem zdawać egzamin z fizyki, ponieważ nie dostałem z tego przedmiotu pozytywnej oceny na koniec roku. Ale ostatecznie nauczyłem się i zdałem.

Rektor radzi swym studentom grać na egzaminach fair, lepiej bowiem uczciwie oblać i rzetelnie przygotować się do poprawki, niż nieuczciwie starać się zdobyć wpis do indeksu.
Uczciwe "oblanie" egzaminu to żaden wstyd, zdarzało się najlepszym. Prorektor Anna Król, gdy studiowała na wydziale elektrotechniki, do jednego z egzaminów podchodziła kilkakrotnie. - Za każdym razem po ciężkich i uczciwych przygotowaniach. Po prostu - egzaminator był bardzo wymagający i dziś nie mam do niego o to pretensji.

Tradycja i nowoczesność

Niejeden student przyznaje jednak, że to właśnie ściągi albo podpowiedzi uratowały go przed sesją poprawkową, a małym karteluszkom papieru montowanym w różnych miejscach ciała i garderoby - zawdzięczają niejedno prawidłowo napisane kolokwium (a w szkole średniej - niejeden sprawdzian).
Popularny opolski aktor Leszek Malec miał takie oto metody szykowania ściągawek: - W szkole pisałem ołówkiem kopiowym wzory z fizyki na oknie koło ławki, w której siedziałem. Gdy pisałem sprawdzian, wystarczyło spojrzeć w okno, ale pod odpowiednim kątem, w poszukiwaniu natchnienia, a właściwy wzór szybko przychodził do głowy…

I choć nauczycielka przeczuwała, że Leszek ma nielegalne pomoce naukowe, kazała mu nawet wstawać z krzesła, aby odkryć ściągi - niczego nie zauważyła.

Dziś ołówki kopiowe zostały zastąpione przez markery i długopisy UV (to znaczy takie, których atrament widoczny jest pod promieniami UV, tak jak znaczenia w banknotach). Te markery wymyślono po to, aby w sposób niewidoczny znaczyć różne przedmioty narażone na kradzież. Rynek pomocy naukowych szybko zaadaptował ten wynalazek na potrzeby studentów. Długopisy mają też wmontowany miniczytnik UV.

Wystarczy napisać niewidocznym atramentem ściągę na kartkach, położyć je - niby czyste - na biurku i pisać na nich długopisem z lampką UV. Gadżet jest do kupienia w interencie na stronach powiązanych z nauką, brykami.

- U mnie takie cuda techniki na nic się zdadzą - zapewnia prorektor Anna Król z politechniki. - Rozdaję własne kartki. Nie pozwalam też przynosić na egzamin telefonów komórkowych, bo wiem, że można nimi ściągać z internetu wszelką wiedzę. Jeśli na moich egzaminach potrzebny jest kalkulator, to ma być to tylko maszynka do liczenia, a nie narzędzie z telefonu komórkowego.

Tupet to nie wszystko

Pani rektor siadła ostatnio w kafejce pasażu jednego z centrów handlowych, by napić się kawy. Stolik obok zajmowały studentki - właśnie przyniosły notatki do kserowania, dzieliły się robotą - kto na jakie zagadnienia egzaminacyjne napisze odpowiedzi, na jakie maile będą te opracowania wysyłane.

- Odżyły we mnie wspomnienia - mówi pani prorektor. - Sama przed egzaminami chodziłam do akademików i wraz z koleżankami i kolegami kompletowałyśmy notatki, szykowałyśmy ściągi. Uważam, że pisanie ściąg jest bardzo przydatne, bo systematyzuje i utrwala wiedzę. To dobra pomoc naukowa podczas przygotowywania się do sesji. Ale na egzaminie należy korzystać już tylko z własnej wiedzy. Tym bardziej, że wykładowca, siedząc na katedrze - wszystko widzi. Najmniejsza ściąga nie umknie jego uwadze. Zresztą po prostu nie wypada ściągać - w ten sposób oszukujemy siebie i innych.

Hasło piękne, ale nie zawsze się o nim pamięta. Marian, student ochrony środowiska, przyznaje - ściągałem z notatek wypisanych na ręce. Metoda stara jak świat, ale wciąż działa.

Leszek Malec też korzystał z klasyki ściągania: - Wycinałem ściągi w kształcie obcasa i naklejałem je na nim. Wystarczyło odpowiednio trzymać nogę, by przeczytać ściągę.

Andrzej Polak, znany trener piłkarski, a także wykładowca na Politechnice Opolskiej: - Gdy teraz widzę ściągających studentów, przypomina mi się moje studiowanie. Nie byłem zupełnie niewinny, szykowałem sobie ściągi na egzamin z tzw. korektywy, czy korekty wad postawy. To był ciężki egzamin. Na inne egzaminy starałem się po prostu nauczyć.

Aby ściągać, trzeba mieć nerwy ze stali: - Ja się po prostu bałem wpadki - mówi Andrzej Polak. - Bywało, że miałem ściągi pochowane po kieszeniach, a bałem się je wyciągnąć. Wystarczyło, że przypomniałem sobie, co mam na nich napisane i przelałem tę wiedzę na egzaminacyjną kartkę.
Nerwów do ściągania nie miała też Anna Jaszczyk, dyrektor opolskiego kina Helios: - Chociaż ściągi sobie szykowałam - przyznaje. - Za to mój mąż był mistrzem ściągania. Potrafił na bezczelnego położyć sobie kartkę z notatkami na stole, obok karty egzaminacyjnej i wszystko przepisywał.
Stalowe nerwy miał za to Wojtek, student polonistyki na uniwersytecie. Będąc na pierwszym roku, podczas ustnego egzaminu z filozofii, trzymał zeszyt na... stopie, pod stołem, przy którym siedział też egzaminator. - Zdawaliśmy we trzech, gdy koledzy odpowiadali, ja szukałem w zeszycie odpowiedzi na swoje pytanie - mówi.

Mimo opanowania i wygimnastykowania - oblał.

Na poprawkowy egzamin poszedł już bez zeszytu, za to z głową pełną wiedzy. Zdał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska