Każdy ma prawo się wypowiedzieć

Redakcja
Z arcybiskupem Alfonsem NOSSOLEM, ordynariuszem opolskim rozmawia Krzysztof OGIOLDA

- Na Wtorek Wielkanocny ogłosił ksiądz arcybiskup początek Synodu Diecezjalnego. W jakim celu zostaje on zwołany?
- Podczas obu ostatnich wizyt "u progów apostolskich" w Rzymie przypominano nam biskupom, by Kościoły lokalne, które istnieją od kilkudziesięciu lat, zatroszczyły się o zorganizowanie u siebie synodu po to, by na ich terenie obok prawa ogólnokościelnego uwzględnić wypracowane i zebrane prawa Kościoła lokalnego. Od ponad pół wieku nasz teren kościelny posiada autonomię, a od trzydziestu lat oficjalnie istnieje diecezja opolska. Z pewnością jest więc dobry czas, by pokusić się o bliższe sprecyzowanie charakteru naszego Kościoła lokalnego. Synody w Kościele w ogóle, a zatem i nasz synod, mają to do siebie, że chcą zdynamizować życie kościelne we wszystkich wymiarach, począwszy od wymiaru najgłębszego, czyli tajemnicy Chrystusa. Synod ma odpowiedzieć na pytanie, jak Go konkretnie w naszej diecezji skuteczniej przepowiadać, jak kształtować duszpasterstwo, które nie jest tylko troską o duszę, ale o całego konkretnego człowieka.
- Synod kojarzy się przede wszystkim z biskupami. Jaki wpływ na jego kształt będą mieli ludzie świeccy?
- Przewodniczącym synodu na mocy prawa kanonicznego jest biskup ordynariusz. Niemniej z całą pewnością wśród delegatów na synod znaczną przewagę będą mieli właśnie świeccy. Duchowni będą też mieli swój udział w poszczególnych komisjach, ale nie będzie to udział decydujący. Po to zwołujemy synod, by się dowiedzieć, co w trawie naszego Kościoła lokalnego piszczy, co ludzi boli, za czym tęsknią, czego pragną. Niech nam podpowiedzą, co na co dzień w naszych strukturach parafialnych poprawić. Gdzie i jak należy ulepszyć życie Kościoła diecezjalnego, żebyśmy w nim żyli szczęśliwsi.
- Nie boi się ksiądz arcybiskup powtórzenia trudnych doświadczeń Kościoła z ruchami oddolnymi na Zachodzie, takimi jak "My jesteśmy Kościołem?".
- U nas ciągle świeccy mają za mało świadomości bycia Kościołem. Trzeba ją stale podnosić, bo za świadomością idzie odpowiedzialność. Nie można wszystkiego spychać na barki duchownych. Nie tylko więc nie boję się nadmiaru aktywności świeckich, ale liczę właśnie na to, że synod pobudzi ich aktywność. Oczywiście, że krytyczne głosy delegatów na synod pod adresem Kościoła lokalnego będą się pojawiać i są potrzebne. Delegaci nie tylko mają prawo, ale wręcz obowiązek powiedzieć, co ich w lokalnym Kościele boli. Synod jest czasem łaski, jest okazją do działania, w tym kierunku, by w Kościele było lepiej. My duchowni musimy dać sobie podpowiedzieć, jakie jest dziś życie rodzinne, zawodowe, społeczne naszych diecezjan. Wszystkich szczegółów nie znamy, patrzymy często zbyt odgórnie. Synod stwarza okazję, by słuchać też głosów oddolnych i zyskać całościową wizję Kościoła lokalnego z jego plusami i brakami. Wspólnie - duchowni i świeccy - będziemy się zastanawiać, jak tym brakom zaradzić.
- Synod jest więc elementem demokratyzacji życia w Kościele?
- Tak. W tym sensie, że każdy ma prawo dojść do głosu. Choć Kościół był jest i pozostaje w dalszym ciągu hierarchiczny, ale to nie znaczy monarchistyczny. Dlatego - powtarzam - każdy z nas jest Kościołem i każdy jest za niego odpowiedzialny.
- Na jakie rezultaty synodu ksiądz arcybiskup liczy?
- Spodziewam się mocno, że synod będzie wiosną naszego Kościoła lokalnego, że nas jeszcze ściślej połączy ze sobą nawzajem, ale i z Kościołem w Polsce i z Kościołem powszechnym. Jestem przekonany, że troską delegatów na synod objęte zostaną nowe struktury duszpasterstwa w diecezji, np. duszpasterstwo mniejszościowe i to nie tylko Niemców, ale także Romów, Ukraińców, gdzieniegdzie Morawian. Mam nadzieję, że delegaci na synod pomogą Kościołowi wypracować lepsze postawy wobec problemu bezrobocia. Sądzę, że synod wypowie się też na temat wyjazdów naszych ludzi do pracy na Zachód i że uda się ich objąć dzięki temu jeszcze lepszą duszpasterską troską i opieką. Za szczególnie ważne uważam wspólne szukanie dróg, by zapobiegać masowym wyjazdom młodzieży do pracy. Ta młodzież, która się nie uczy, nie inwestuje w siebie i może w przyszłości sobie nie poradzić. Mam nadzieję, że synod przyczyni się do stworzenia parafialnych funduszy studyjnych dla dzieci zdolnych a niezamożnych, które będą mogły dzięki temu się uczyć. Zwłaszcza, że na Opolszczyźnie mają gdzie to robić. Kiedy nadejdą czasy normalniejsze, będą potrzebni ludzie kompetentni.
- Jakie elementy specyfiki Kościoa opolskiego warto by przenieść do Kościoła ogólnopolskiego?
- Mamy takie specyficzne cechy naszego Kościoła lokalnego, którymi możemy i powinniśmy się dzielić z całym Kościołem w Polsce. Myślę choćby o jego wymiarze ekumenicznym. Mniejszym wspólnotom chrześcijańskim dajemy poczucie, że oni należą do wielkiego Kościoła Chrystusowego, że razem tworzymy jedną rodzinę dzieci Bożych, bo przecież, choć wierzymy inaczej, nie wierzymy przecież w Innego. Jesteśmy dla nich oparciem, a równocześnie dowiadujemy się o ich inności i możemy się nią ubogacać.
- Ostatnio głośno było w mediach o planowanych zmianach w liturgii, m.in. o upowszechnieniu Komunii św. pod dwoma postaciami. Wcześniej, podczas obrad II Synodu Ogólnopolskiego, zastanawiano się nad wprowadzeniem Komunii św. na rękę. Czy synod diecezjalny może zabierać głos w tych sprawach?
- Tak, synod może się na ten temat wypowiedzieć i może tego typu dezyderaty zgłaszać. Jako diecezja będziemy musieli to potem "zgrać" z praktyką Kościoła w Polsce, by zbytnio od niej nie odbiegać. Niemniej jeśli takie wnioski na synodzie się pojawią, na pewno będą silnie na praktykę Kościoła ogólnopolskiego oddziaływać. Bo ustawy synodu są publikowane i przesyłane nie tylko do Warszawy, ale do Rzymu do zatwierdzenia. Liczę, że upowszechnimy w ten sposób w Polsce inne wielkie bogactwo naszej diecezji, jakim jest ponad 800 świeckich szafarzy Komunii św., którzy noszą Ciało Pańskie do osób starszych i chorych. W Polsce działają oni tylko w sześciu diecezjach. Tymczasem u nas to się sprawdziło. Chcemy więc się tym dzielić z innymi. Oczywiście i w naszej diecezji są parafie, w których nadzwyczajnych szafarzy nie ma. Jeśli parafia w kontekście synodu będzie się tego domagać, proboszczowie będą musieli się nad tą sprawą raz jeszcze poważnie się zastanowić.
- Kiedy rozpocznie się synod i jak długo potrwa?
- Synod rozpocznie się we wtorek wielkanocny w katedrze opolskiej. Zaprosiłem w liście na Wielki Post na tę uroczystość kapłanów, dla których będzie to równocześnie ich doroczna pielgrzymka w czasie wielkanocnym, czyli "Emaus" oraz wiernych z diecezji. W momencie otwierania synodu znane będą już wszystkie komisje i problematyka ich prac, nad którą w tej chwili jeszcze pracujemy. Natomiast proces wyłaniania delegatów będzie przebiegał już po otwarciu synodu. Spodziewam się, że jego prace potrwają około czterech lat. Chcemy to zrobić solidnie, by naprawdę z owoców synodu skorzystać. Wobec tego nie możemy i nie chcemy go odfajkować tylko dlatego, że nam Rzym nakazał synod zwołać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska