Każdy ma segregować, za śmieci taniej nie będzie

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Na zdjęciu pracownicy Remondisu segregują tzw. odpady zmieszane. Po kolejnej rewolucji ich ilość ma się zmniejszyć.
Na zdjęciu pracownicy Remondisu segregują tzw. odpady zmieszane. Po kolejnej rewolucji ich ilość ma się zmniejszyć. Paweł Stauffer
W rok po rewolucji śmieciowej czeka nas kolejna, i to już za kilka miesięcy.

Rok temu przeżywaliśmy śmieciową rewolucję - zmieniała się ustawa, a wraz z nią kubły na naszych podwórkach i - często - firmy wywożące odpadki. W Sejmie właśnie trwają prace nad poprawką do rewolucji. Najważniejszym celem zmienianej ustawy jest to, żeby jak najwięcej osób - a najlepiej wszyscy - segregowali odpady.

- Zmieni się filozofia pobierania opłat - mówi poseł Tomasz Arkit, jeden z autorów ustawy. - I już ona będzie podkreślała, że segregowanie jest nie potrzebą czy możliwością, ale obowiązkiem.

Dotychczas podstawowa stawka dotyczyła odpadów zmieszanych, a obniżona segregowanych. Teraz ma być odwrotnie. Podstawowa stawka będzie za śmieci posegregowane i powinna do segregowania zachęcać. Odpowiednio więcej zapłacimy za odpady zmieszane.

Konkretne stawki ustalą samorządy. Gdzie różnica między jednym a drugim progiem jest minimalna, tam trzeba się liczyć z podwyżką za śmieci zmieszane.

- W nowej wersji ustawy jest napisane wprost, że odpady muszą być zbierane selektywnie - podkreśla Apolonia Klepacz z opolskiego Remondisu. - Więc ktoś, kto nie segreguje, powinien wnosić opłatę wyższą, o charakterze sankcyjnym. A jednocześnie każdemu obywatelowi gwarantujemy, że może odpady segregować we własnej posesji lub na osiedlu.

Urząd skarbowy ściągnie dług

Barbara Sołtysik z opolskiego osiedla AK uważa, że idea powszechnej segregacji jest słuszna, ale boi się, że w blokach nadal będzie obowiązywać zasada zbiorowej odpowiedzialności. - Co z tego, że ja segreguję, skoro mnóstwo ludzi wyrzuca śmieci po uważaniu - denerwuje się. - Wszystkim nam wlepią podwyższone stawki? Też mi sprawiedliwość!

Ustawodawca zadba ponadto, by skuteczniej ściągać długi od nie płacących za śmieci. Egzekucja należności wróci do urzędów skarbowych i przestaną się nią zajmować gminy.

Planowane są też zmiany korzystne dla obywateli. Nie będzie trzeba składać nowych deklaracji przy każdej zmianie stawek.

Prace nad projektami ustaw Platformy Obywatelskiej i SLD mają się zakończyć jeszcze w tym miesiącu.

Przeczytaj też: Nie płacisz za śmieci? Fiskus cię rozliczy
Rok po śmieciowej rewolucji nie ma skutecznego sposobu segregowania odpadów na osiedlach. Przyznaje to także jeden z "ojców" "śmieciowej rewolucji" Tomasz Arkit.

- Gminy i spółdzielnie muszą się bardziej zaangażować w edukację mieszkańców - podkreśla. - Mogą też skorzystać z doświadczeń Nakła nad Notecią, gdzie burmistrz zorganizował osiedlowe PSZOK-i w postaci kontenerów. W każdym z nich pracownik odbiera od mieszkańców odpady i sam je segreguje. Udało im się nie tylko rozwiązać problem segregacji (już przekroczyli poziomy odzysku planowane na rok 2020), ale i zatrudnić około 30 bezrobotnych o niskich kwalifikacjach.

Ale ustawa śmieciowa ma też swoje osiągnięcia.
- Przez to, że zrobił się szum wokół odpadów, większość ludzi naprawdę przejęła się sortowaniem - ocenia Apolonia Klepacz. - Więc poziom odzysku opakowań przewidziany na 2014 rok, czyli 14-16 procent, udało się generalnie osiągnąć. Ale ten procent musi co roku stopniowo rosnąć, by w 2020 w całej Polsce odzyskiwać 50 procent opakowań. Przygotowano też w regionie instalacje do przetwarzania odpadów. Proces ich budowania dobiega właśnie końca.

Niestety, nie obniży to przy kolejnych kontraktach cen, jakie zapłacimy za śmieci, bo unieszkodliwianie odpadów kosztuje więcej niż proste składowanie, które przestało być prawnie możliwe.

Burmistrz Gogolina Joachim Wojtala szczyci się tym, że w jego gminie segreguje się odpady od kilkunastu lat i mieszkańcy są ekologicznie "wyedukowani". Ale i on nie spodziewa się, że ceny za wywóz śmieci da się w najbliższym czasie obniżyć.

- Pokazujemy mieszkańcom bogatszych od nas, którzy mają czyste środowisko, dobre gleby i czystą wodę - mówi Joachim Wojtala. - Segregowanie ma więc sens dla nas i dla naszych wnuków. Ale koszty zagospodarowania odpadów obniżać się nie będą. Po pierwsze dlatego, że staraliśmy się je od razu rzetelnie wyliczyć. Działa też inny mechanizm. Im więcej posegregowanych odpadów jest na rynku, tym niższa jest cena plastiku czy szkła. Działa normalne prawo podaży i popytu. Myślę, że tego nikt się rok temu nie spodziewał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska