Kazimierz Łukawiecki: - Izba przyjęć to nie przychodnia

fot. Archiwum
Kazimierz Łukawiecki
Kazimierz Łukawiecki fot. Archiwum
- Nikomu nie odmówimy pomocy, ale trzeba będzie na nią poczekać - mówi Kazimierz Łukawiecki, dyrektor Opolskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

W tym roku przeznaczyliście dodatkowe pieniądze na funkcjonowanie izb przyjęć w opolskich szpitalach, ale to zupełnie nie przekłada się na zmniejszenie tłumu w poczekalniach, czego zresztą mieliśmy dowód w piątek podczas ostrego dyżuru w szpitalu wojewódzkim.
- Tak, to prawda. Finansowanie izb przyjęć zwiększyliśmy o 100 procent, ale to nie rozładuje sytuacji w szpitalach, dopóki nie zmieni się świadomość pacjentów. Ci przychodzą do szpitala z dolegliwościami, z którymi powinni udać się do lekarza pierwszego kontaktu. Izby są zatłoczone szczególnie w okresach zachorowalności na grypę. Dlatego wydłużyliśmy także godziny dyżurowania wszystkich specjalistycznych przychodni w Opolu. Pracują od 8 do 20. Funkcjonuje nocne ambulatorium, w którym udzielna jest pomoc doraźna. To tam trzeba udać się z gorączką czy biegunką.

- Czyli pacjent sam jest sobie winny, że musi czekać w kilometrowej kolejce?
- Nie o to chodzi. Jeżeli pacjenci sami wolą przyjść na izbę przyjęć, zamiast do przypisanego sobie lekarza pierwszego kontaktu, muszą liczyć się z ryzykiem, że czeka ich kilka godzin w kolejce. Pytam, co pacjent robi na izbie przyjęć o godzinie 15, skoro działają jeszcze wszystkie przychodnie specjalistyczne w mieście? Nikogo nie odprawimy z kwitkiem. Szpital jest po to, żeby udzielać pomocy.
- Może ludziom wydaje się, że w szpitalu będą lepiej zbadani?
- Skoro pacjenci wolą się leczyć sami, muszą wiedzieć, jakie będą tego konsekwencje. Na nikim nie oszczędzamy i nikomu nie odmówimy pomocy, ale to oznacza również, że na tę pomoc trzeba będzie poczekać w kolejce.

- Na "korki" na izbach przyjęć wpływają także nietrzeźwi, których z różnych rejonów miasta przywożą karetki. Czy tacy delikwenci nie powinni lądować raczej na izbie wytrzeźwień? Przecież tam też jest lekarz?
- Szpital jest po to, żeby pomagać ludziom. Człowiek, nawet pijany, stanowi zagrożenie dla siebie i innych. Skoro już trafił na izbę przyjęć, to żaden lekarz go nie wypuści, bo to na niego spadnie odpowiedzialność w przypadku, gdyby coś mu się stało.

- Czy macie jakieś pomysły na to, jak poprawić funkcjonowanie izb przyjęć w Opolu?
- Problem przepełnionych izb istnieje od dawna i nie da się tego ukryć. Dlatego będziemy szukać innych rozwiązań, ale żeby je wypracować, muszę spotkać się z dyrektorami szpitali. Wtedy wspólnie coś postanowimy. Na pewno przeprowadzimy kampanię informacyjną pod hasłem : "Izba przyjęć to nie przychodnia".

- Dziękuję za rozmowę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska