Kędzierzyna nie stać na ludzi z żelaza

fot. Daniel Polak
W tej dyscyplinie trzeba przepłynąć 1,5 kilometra, przejechać 40 km rowerem i na koniec przebiec 10 kilometrów.
W tej dyscyplinie trzeba przepłynąć 1,5 kilometra, przejechać 40 km rowerem i na koniec przebiec 10 kilometrów. fot. Daniel Polak
Kędzierzyn-Koźle szarpnął się na imprezę sportową, którą wcześniej organizowały takie miasta jak Porto, Alicante, Londyn czy Frankfurt. Nowe władze miasta uznały, że imprezę, owszem, zorganizować mogą, ale sfinansować już nie.

Czy potrafię wymienić jakiegoś znanego triatlonistę? Nie, nie przypominam sobie - przyznaje Damian Izdebski, zapalony kibic kędzierzyńskiej Zaksy.

Ciężko w ogóle znaleźć mieszkańca, który by takich sportowców znał. Bo triatlon to nie siatkówka czy piłka nożna i nie pisze się o nim na co dzień w gazetach. Ludzie ich też nie zapamiętali, choć co roku tysiące kędzierzynian przychodziły oglądać twardzieli podczas kolejnych edycji Pucharu Europy.

- To były takie kędzierzyńsko-kozielskie igrzyska. Z tym, że paradoksalnie kibiców raczej nie interesowało, kto przybiegnie pierwszy na metę - zaznacza Jacek Jodełka, też zapalony fan sportu. - Ludzie przychodzili, bo była telewizja, koncerty Dody, piwo i kiełbasa z grilla. Przy okazji zagrzewali do boju zawodników, których w ogóle nie znali.

Iskierka nadziei jest

Puchar Europy w Triatlonie organizowano tu przez trzy lata. W tej dyscyplinie chodzi o to, aby jak najszybciej przepłynąć 1,5 kilometra, przejechać 40 km rowerem i na koniec przebiec jeszcze 10 km.

Zawodnicy z całej Europy pływali wzdłuż kozielskiej wyspy i ścigali się po uliczkach zaniedbanej starówki. Tutejsze zawody stawiano za wzór na Starym Kontynencie. Dzięki temu Kędzierzyn-Koźle stanął w jednym szeregu z takimi miastami jak Porto, Alicante, Londyn czy Frankurt, które również organizowały tego typu zawody. W uznaniu zasług dla organizatorów władze Światowej Unii Triatlonu powierzyły Kędzierzynowi organizację mistrzostw Europy do lat 23 na rok 2010, tj. imprezy jeszcze większej rangi. W przygotowaniu zawodów, w których miało wziąć udział blisko pół tysiąca zawodników, przeszkodziła jednak majowa powódź. Dlatego przeniesiono je na ten rok.

Jesienią nastąpiła jednak zmiana warty w kozielskim magistracie, Wiesława Fąfarę - który wspierał triatlon, zastąpił nowy prezydent, Tomasz Wantuła. Urzędowanie rozpoczął od oglądania każdej złotówki. I na początku stycznia zapowiedział, że rozważa rezygnację z organizowania imprezy. Okazało się, że na organizację mistrzostw potrzeba około 1,2 miliona złotych. Problem w tym, że żaden z poważnych sponsorów jeszcze nie zadeklarował wsparcia i niewykluczone, że miasto musiałoby wyłożyć całą kasę z własnej kieszeni.

- W ostatnich latach dzięki wytężonej pracy wielu osób i sporym nakładom finansowym miasto trzykrotnie organizowało Puchar Europy. W tym roku brakuje nam pieniędzy na to wielkie przedsięwzięcie. Szukamy innych źródeł sfinansowania zawodów, ale jest to niezwykle trudne - mówi prezydent Wantuła.

Ludzie też nie chcieli triatlonu

Nowe władze miasta przed podjęciem ostatecznej decyzji zastosowały ciekawą zagrywkę. Postanowiły zapytać mieszkańców, co myślą o organizacji zawodów. Dlatego do lokalnych mediów rozesłały prośbę z zamieszczeniem sondy. W skrócie wygląda ona tak, że mieszkańcy mają odpowiedzieć, czy gmina powinna wydać na organizację zawodów pół miliona, milion, półtora mln zł, robić imprezę bez względu na koszty czy po prostu z niej zrezygnować.

- Jesteśmy ciekawi, jaką opinię w tym temacie wyrażają sami mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla, i przy podejmowaniu ostatecznej decyzji będziemy te uwagi brali pod uwagę. Jeśli nie zdołamy zorganizować Mistrzostw Europy w Triatlonie zaoferujemy jakąś alternatywę. Mniej kosztowną, ale ciekawą - wyjaśnił Tomasz Wantuła.

Przerażeni kwotami, o których pierwszy raz mówi się tak głośno, mieszkańcy w większości opowiedzieli się za rezygnacją z imprezy.

- To było sprytne zagranie. Bo decyzję o nieorganizowaniu imprezy Wantuła może teraz przedstawić jako zrealizowanie postulatu mieszkańców - mówi jeden z urzędników, proszący o anonimowość.
Wreszcie prezydent zaproponował, że gmina jest gotowa imprezę zorganizować, ale sfinansować już nie. Miasto skłonne jest wyłożyć maksymalnie 200 tys. zł. Reszta ma pochodzić od sponsorów, wpisowego zawodników i Polskiego Związku Triatlonu. Wantuła postawił warunek, że PZTr ma dołożyć co najmniej 400 tys. złotych.

- Zostaliśmy postawieni pod ścianą, bo impreza musi się odbyć w Polsce, a jest już trochę za późno, żeby szukać innego miejsca. Dlatego zrobimy wszystko, żeby tę kwotę znaleźć. Będziemy szukać sponsorów - mówi Krzysztof Piątkowski, prezes PZTr. Przyznaje jednak, że jest zszokowany tą decyzją. - Wcześniej nigdy nie było takich problemów - podkreśla.

- Nadzieja, że pieniądze się znajdą, jest - po Adamie Wołkowskim, kierowniku wydziału sportu kozielskiego magistratu i wieloletnim organizatorze imprezy, widać, że jest załamany całym zamieszaniem wokół triatlonu. - Co stracimy, jeśli zawody się nie odbędą? Świetną imprezę, którą wysiłkiem setek ludzi organizowaliśmy co roku.

Wołkowski przypomina, że zawody już nie raz wisiały na włosku. W 2006 roku na 15 minut przed rozpoczęciem pierwszych zawodów w Pucharze Europy okazało się, że w jednej ze studzienek kanalizacyjnych nie ma dekla, bo ktoś go ukradł. Delegat zawodów zagroził, że zostaną one odwołane, a to byłby wielki wstyd i skandal. Organizatorzy kilkaset metrów dalej znaleźli jednak podobny dekiel i "pożyczyli" go na kilka godzin, by załatać dziurę na trasie.

- Innym razem wysoki poziom wody na Odrze uniemożliwił nam zorganizowanie w rzece zawodów w konkurencji pływania. Zdecydowaliśmy się w ekspresowym tempie przygotować trasę na jeziorze w Dębowej. Udało się, a zawody po raz kolejny zostały bardzo dobrze ocenione - dodaje Wołkowski.

Promocja była, ale co z tego wynika?

Ostateczna decyzja w sprawie triatlonu ma zapaść w ciągu najbliższych dni. Kędzierzyńscy urzędnicy podzielili się w opinii, czy trzeba rezygnować z mistrzostw. Dariusz Broj, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kędzierzynie-Koźlu, przyznaje, że szkoda mu takiej imprezy. - Prestiż miasta jako organizatora zawodów sportowych może upaść. Ale z drugiej strony rachunek ekonomiczny jest taki, jaki jest, i trudno polemizować z faktem, że brakuje pieniędzy na te zawody.

Dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Kędzierzynie-Koźlu Andrzej Wróbel uważa, że jak miasto coś robi, to musi to robić porządnie, a nie byle jak.

- A tej akurat imprezy nie da się zrobić za małe pieniądze. Więc skoro ich nie ma, to trzeba, choć z bólem serca, zrezygnować - twierdzi. - Ja miałem podobny dylemat przed sylwestrem. Chodziło o to, czy wystrzelić w niebo 60 tys. złotych o północy, czy zostawić te pieniądze i kupić nowy fortepian. Ludzie pytali, dlaczego nie było sztucznych ogni, ale dzięki temu w Miejskim Ośrodku Kultury jest dziś na czym grać.

- Adaś trochę się w tym zagubił. Najpierw przygotowywał wielką imprezę, a potem szukał pieniędzy. A powinno się robić na odwrót - zaznacza jeden z urzędników. - Budżet pierwszego Pucharu Europy zamknął się w 400 tys. zł, a teraz miało to być już 1,2 mln. To trochę za dużo na takie miasto jak Kędzierzyn.
Zwolennicy imprezy tłumaczą, że jej największą zaletą była promocja miasta.
- Tyle że to nie jest w żaden sposób policzalne. Bo jak tu sprawdzić, czy w jakikolwiek sposób przełożyła się ona na konkretne efekty? Trzeba przeprowadzić badania, a tego nikt nie robi - mówi pracownik kozielskiego magistratu.

Wołkowski zdenerwowany zawirowaniami wokół imprezy poszedł do prezydenta Wantuły i rzucił papierami. Idzie na emeryturę, zaznaczając, że gdyby jakimś cudem podjęto jednak decyzję o organizowaniu imprezy, to on nadal jest w stanie się tego podjąć. A jak nie? - Stworzyłem kiedyś orkiestrę dętą przy Zespole Szkół Żeglugi Śródlądowej w Koźlu. Ona też jest już znana w świecie. Będę miał dla niej więcej czasu - uśmiecha się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska