Kędzierzyn-Koźle> Marnuje się jedzenie dla ubogich

Tomasz Kapica [email protected] 077 48 49 528
Przeznaczone dla mieszkańców Kędzierzyna-Koźla produkty zalegają w magazynach. (fot. Tomasz Kapica)
Przeznaczone dla mieszkańców Kędzierzyna-Koźla produkty zalegają w magazynach. (fot. Tomasz Kapica)
Pani Beata, sprzedawczyni w jednym z marketów w Kędzierzynie-Koźlu sama wychowuje dwóch synów.

- Ledwo wiążę koniec z końcem. Chłopcy dorastają i lubią zjeść, pod koniec miesiąca moja lodówka świeci pustkami - opowiada.

Ponieważ ma pracę i niewielkie alimenty to nie może się starać o zasiłek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

- Większość dochodów pochłaniają czynsz i media. Do pierwszego mi nie starcza - przyznaje pani Beata.

Ona i jej dzieci znalazły się wśród 1200 mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, których pod swoją opiekę wzięła fundacja RIAD, zajmująca się m. in. dożywianiem ludzi. Na ten rok w Banku Żywności z podopolskich Luboszyc zarezerwowała dla nich prawie 60 ton produktów żywnościowych - mleko, makarony, ryż, masło itp.

- Umowa była taka, że co miesiąc będziemy wydawać po pięć kilogramów żywności na osobę, czyli łącznie średnio po sześć ton. Tymczasem mamy maj, a potrzebujący odebrali dopiero pięć ton jedzenia - skarży się Jan Burniak, prezes Banku Żywności.

Przeznaczone dla mieszkańców Kędzierzyna-Koźla produkty zalegają w magazynach.

- Powinny być regularnie odbierane i w miarę szybko wydawane mieszkańcom. Nie podoba nam się, że fundacja tak długo z tym zwleka - zaznacza Burniak.

Robert Drozdowski, szef RIAD uspokaja i zapewnia, że drugi transport jedzenia zostanie zorganizowany jeszcze dziś.

- Mieliśmy problemy z wynajęciem ciężarówki - wyjaśnia Drozdowski. Obiecuje, że natychmiast zorganizuje także wydawanie żywności. - Ruszamy pod koniec tego tygodnia. Produkty żywnościowe będzie można odbierać w naszej siedzibie przy ulicy Piastowskiej 53. Pedagodzy szkolni poinformowali już o tym uczniów, a ci swoich rodziców - zapewnia szef fundacji.

RIAD planuje jeszcze dwa razy w tym roku zorganizować akcję wydawania żywności. - Ludziom łatwiej jest przyjechać co trzy miesiące po żywność, niż co miesiąc pożyczać samochód od sąsiada, albo kupować bilet na autobus, by do nas dojechać - uzasadnia Drozdowski.

- Jak nie będą tego robić systematycznie to nie wydamy im w ogóle jedzenia - zapowiada jednak prezes Banku Żywności. - Po pierwsze, za jednym razem ciężko jest ludziom zabrać po kilkadziesiąt kilogramów żywności. Po drugie, boimy się, że ludzie, gdy naraz dostaną jej dużo, zaczną handlować darami, a nie o to przecież chodzi - podkreśla Jan Burniak.

Potrzebujący pomocy mieszkańcy mają jednak nadzieję, że Bank Żywności nie zerwie współpracy z fundacją RIAD.

- Ta pomoc jest nam na prawdę potrzebna. Może zgłosi się ktoś, kto zaoferuje swoją pomoc przy transporcie żywności? - zastanawia się panBeata.

Robert Drozdowski przyznaje, że sam uczy się dopiero organizować akcje pomocy. - Porozmawiamy na ten temat z prezesm banku. Może dojdziemy do porozumienia.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska