- Ledwo wiążę koniec z końcem. Chłopcy dorastają i lubią zjeść, pod koniec miesiąca moja lodówka świeci pustkami - opowiada.
Ponieważ ma pracę i niewielkie alimenty to nie może się starać o zasiłek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
- Większość dochodów pochłaniają czynsz i media. Do pierwszego mi nie starcza - przyznaje pani Beata.
Ona i jej dzieci znalazły się wśród 1200 mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, których pod swoją opiekę wzięła fundacja RIAD, zajmująca się m. in. dożywianiem ludzi. Na ten rok w Banku Żywności z podopolskich Luboszyc zarezerwowała dla nich prawie 60 ton produktów żywnościowych - mleko, makarony, ryż, masło itp.
- Umowa była taka, że co miesiąc będziemy wydawać po pięć kilogramów żywności na osobę, czyli łącznie średnio po sześć ton. Tymczasem mamy maj, a potrzebujący odebrali dopiero pięć ton jedzenia - skarży się Jan Burniak, prezes Banku Żywności.
Przeznaczone dla mieszkańców Kędzierzyna-Koźla produkty zalegają w magazynach.
- Powinny być regularnie odbierane i w miarę szybko wydawane mieszkańcom. Nie podoba nam się, że fundacja tak długo z tym zwleka - zaznacza Burniak.
Robert Drozdowski, szef RIAD uspokaja i zapewnia, że drugi transport jedzenia zostanie zorganizowany jeszcze dziś.
- Mieliśmy problemy z wynajęciem ciężarówki - wyjaśnia Drozdowski. Obiecuje, że natychmiast zorganizuje także wydawanie żywności. - Ruszamy pod koniec tego tygodnia. Produkty żywnościowe będzie można odbierać w naszej siedzibie przy ulicy Piastowskiej 53. Pedagodzy szkolni poinformowali już o tym uczniów, a ci swoich rodziców - zapewnia szef fundacji.
RIAD planuje jeszcze dwa razy w tym roku zorganizować akcję wydawania żywności. - Ludziom łatwiej jest przyjechać co trzy miesiące po żywność, niż co miesiąc pożyczać samochód od sąsiada, albo kupować bilet na autobus, by do nas dojechać - uzasadnia Drozdowski.
- Jak nie będą tego robić systematycznie to nie wydamy im w ogóle jedzenia - zapowiada jednak prezes Banku Żywności. - Po pierwsze, za jednym razem ciężko jest ludziom zabrać po kilkadziesiąt kilogramów żywności. Po drugie, boimy się, że ludzie, gdy naraz dostaną jej dużo, zaczną handlować darami, a nie o to przecież chodzi - podkreśla Jan Burniak.
Potrzebujący pomocy mieszkańcy mają jednak nadzieję, że Bank Żywności nie zerwie współpracy z fundacją RIAD.
- Ta pomoc jest nam na prawdę potrzebna. Może zgłosi się ktoś, kto zaoferuje swoją pomoc przy transporcie żywności? - zastanawia się panBeata.
Robert Drozdowski przyznaje, że sam uczy się dopiero organizować akcje pomocy. - Porozmawiamy na ten temat z prezesm banku. Może dojdziemy do porozumienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?