Kędzierzyn-Koźle. Stan małej Łucji Kornak cały czas pogarsza się. Po 3,5 roku umorzono śledztwo. Rodzice nie zgadzają się z decyzją

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Łucja od urodzenia przykuta jest praktycznie do łóżka. Ma wielonarządowe porażenie mózgowe.
Łucja od urodzenia przykuta jest praktycznie do łóżka. Ma wielonarządowe porażenie mózgowe. Archiwum rodziny
Prokuratura uznała, że nie ma podstaw do postawienia zarzutów jakimkolwiek medykom z Kędzierzyna-Koźla, którzy w 2017 roku przyjmowali poród Łucji Kornak. Rodzice dziewczynki będą się odwoływać. Mogą też liczyć na wsparcie Rzecznika Praw Pacjenta. Niestety dziewczynka nazwana przez mieszkańców Kędzierzyna-Koźla "Małą wojowniczką" coraz bardziej cierpi.

Postępowanie w sprawie porodu Łucji Kornak z Kędzierzyna-Koźla trwało 3,5 roku lata. Już w maju 2021 r. kędzierzyńska Prokuratura Rejonowa informowała, że śledztwo zmierza ku umorzeniu. Tak też się stało.

Zdaniem śledczych biegli ocenili postępowanie medyczne lekarzy i położnych jako prawidłowe. I nie wykazali związku pomiędzy postępowaniem lekarza a stanem zdrowia Łucji bezpośrednio po jej urodzeniu i w konsekwencji jej aktualnym stanem zdrowia.

- Nie zgadzamy się z tą decyzją - mówi Magdalena Wiśniewska, mamy dziewczynki. - Złożymy zażalenie. Chcemy także, żeby postępowanie w tej sprawie przeprowadziła inna prokuratura, a nie kędzierzyńsko-kozielska.

Ich córka od 2017 roku żyje przykuta do łóżka, jest w stanie wegetatywnym. Na dodatek z każdym miesiącem jest coraz gorzej. Aktualnie oddycha za pomocą respiratora, prawie nie rusza już oczkami, a jej twarz mocno spuchła.

- Dziecko bardzo cierpi z powodu napięcia mięśniowego - mówi mama Łucji. - Zadaniem lekarzy jest praktycznie uśmierzanie bólu. To dla nas wielka tragedia.

Łucja przyszła na świat w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu. Przez kilka godzin trwały przygotowania do narodzin małej Łucji i nic nie zapowiadało tragedii. W pewnym momencie tętno dziecko bardzo mocno spadło.

Sytuacja była dramatyczna, zdecydowano się na cesarskie cięcie, dziewczynka urodziła się w stanie krytycznym, jej serduszko nie biło. Reanimacja udała się i w pewnym momencie akcja serca wróciła, ale już wtedy było wiadomo, że doszło do skrajnego niedotlenienia mózgu. Powodem było uciśnięcie pępowiną, dziecko było nią owinięte dwa razy.

Dopiero w dziesiątej minucie przywrócono krążenie. Prócz tego dziewczynka miała zespół aspiracji smółki, przetrwałe nadciśnienie płucne noworodków i niewydolność oddechową.

W piątej godzinie życia została przewieziona do kliniki w Zabrzu, gdzie była wprowadzona w stan hipotermii (metoda mająca na celu zmniejszenie powikłań niedotlenienia). Niestety, metoda nie przyniosła efektu.

Rodzice uważają, że lekarze powinni byli szybciej podjąć decyzję o cesarskim cięciu. Ponadto w trakcie śledztwa okazało się, że zmieniana była dokumentacja medyczna porodu. Położne z kozielskiego szpitala same zgłosiły się do prokuratury i powiedziały, że według nich ktoś mógł wprowadzać zmiany w elektronicznej dokumentacji medycznej porodu.

Rodzice liczą na wsparcie Rzecznika Praw Pacjenta, który orzekł, że w sprawie porodu doszło do zaniedbań. Mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla nazwali Łucję "Małą wojowniczką" ze względu na to, jak mała dziewczynka już po porodzie walczyła o swoje życie. Chętnie angażowali się w zbiórki na jej leczenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska