- Ja nie wiem, jak doszło do tego, że go zabiłem. Pamiętam, że na podłodze koło fotela leżał widelec z czerwoną rączką. Nie pamiętam, żebym używał wałka do ciasta - mówił prokuratorowi krótko po zbrodni Józef D., choć zdaniem śledczych to właśnie przedmiotami domowego użytku spowodowano obrażenia. - Bardzo żałuję tego, co się stało. To był dobry człowiek. Nie wiem, co mnie napadało.
W sobotę, 21 listopada 2020 roku Józef D. obchodził 63. urodziny. Goście przyszli nazajutrz. Jednym z zaproszonych był 60-letni Norbert W. - partner siostry oskarżonego.
Józef D. nazywał go szwagrem. Impreza odbywała się na osiedlu Cisowa w Kędzierzynie-Koźlu.
Biesiadnicy nie żałowali sobie alkoholu. Na stole była wódka i piwo. W pewnym momencie pomiędzy gospodarzem a Norbertem W. doszło do awantury, która zakończyła się bójką. Z zeznań oskarżonego wynika, że poszło o konkubinę gospodarza.
- Wydaje mi się, że on się do niej dobierał. Potem powiedział jeszcze coś głupiego - mówił śledczym podczas pierwszego przesłuchania Józef D.
Mężczyźni szarpali się, w ruch poszły pięści. Ktoś wezwał policję i wydawało się, że jest po sprawie. Oskarżony nie pamięta, co spowodowało, że ponownie rzucił się na szwagra. Nie przypomina też sobie momentu zbrodni.
- Nad ranem chciałem podnieść Norberta z podłogi, ale stwierdziłem, że jest sztywny i nie dałem rady - mówił w śledztwie Józef D. - Zawiązałem mu nogi paskiem, żeby go łatwiej wyciągnąć na dwór. W domu próbowałem go spalić, ale nie udało się, bo olej nie chciał się palić. Później polałem go benzyną i podpaliłem. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Przecież spaliłbym dom i jeszcze sąsiadów. Przestraszyłem się i zgasiłem ogień kołdrą.
Oskarżony twierdzi, że działał jak w amoku i chciał jak najszybciej pozbyć się zwłok, dlatego zaciągnął ciało pod płot koło stodoły. Gdy zorientował się co zrobił, zadzwonił do siostry, żeby powiedzieć, że zabił jej konkubenta. Kobieta go wyśmiała.
Późnej poszedł do sąsiadki, żony mecenasa. Chciał spotkać się z nim i opowiedzieć co zrobił. Gdy to się nie udało, zadzwonił na policję.
Proces Józefa D. rozpoczął się w piątek (18 czerwca) przed Sądem Okręgowym w Opolu. Mężczyzna przyznał się do winy, ale nie chciał składać wyjaśnień, dlatego sąd odczytał wyjaśnienia złożone podczas śledztwa.
Powołany do sprawy biegły z zakresu medycyny sądowej ustalił, że przyczyną śmierci Norberta W. były urazy mózgu i czaszki.
Zabity mężczyzna, jak wynika z relacji oskarżonego, kilka lat wcześniej miał poważny wypadek drogowy, w wyniku którego przeszedł trepanację czaszki. - On miał kruchą głowę, a pił i jeździł na rowerze. Ostrzegałem go, ale on nie słuchał - mówił prokuratorowi 63-latek.
Oskarżonego, w toku śledztwa, poddano badaniu sądowo – psychiatrycznemu. Biegli stwierdzili, że Józef D. miał w chwili zdarzenia w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność, co może mieć wpływ na niższy wymiar kary, a nawet na nadzwyczajne jej złagodzenie.
Mężczyzna był wcześniej karany i odbywał karę pozbawienia wolności. Sąd Okręgowy w Opolu już na pierwszej rozprawie skazał go na karę 11 lat pozbawienia więzienia. Wyrok jest nieprawomocny.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?