Kiedyś będzie dobrze

oprac. Mirosław Olszewski
Niespecjalnie boimy się biedy, chętnie bierzemy kredyty. Choć w gospodarce źle się dzieje, nie tracimy optymizmu.

Departament Warunków Życia Głównego Urzędu Statystycznego opublikował dane z przeprowadzonej w czerwcu 2001r. ankiety na temat sytuacji materialnej gospodarstw domowych, jak i niematerialnych czynników wpływających na poziom życia. Badaniem objęto 18 tysięcy polskich rodzin.
My - najemnicy
Najczęściej utrzymujemy się z pracy najemnej - tak odpowiedziało ok. 43 proc. ankietowanych, z czego zaledwie 1 proc. z pracy dorywczej. Równie wiele rodzin (1/4 w całej Polsce) utrzymuje się z rent i emerytur (z czego ok. 23 procent rodzin z emerytur pozarolniczego systemu ubezpieczeń, a jedynie 3 proc. z emerytur rolniczych).
Stosunkowo wiele rodzin opiera swe dochody o renty inwalidzkie i rodzinne - 14 proc. Dla 3 procent najważniejszą rolę w dochodach odgrywały zasiłki dla bezrobotnych oraz świadczenia socjalne.
Choć różnice we wskazaniach w roku 1997 i 2001 są nieznaczne (patrz tabela niżej), warto zwrócić uwagę na zmianę oceny własnej kondycji materialnej mieszkańców wsi. Tam w ciągu czterech lat przybyło "średniaków", ubyło ich nieco w miastach. Generalnie jednak mniej korzystnie oceniają swój status materialny rodziny wiejskie niż miejskie.
Sama wieś jest jednak zróżnicowana. Na niedostatek narzekają głównie gospodarstwa osób żyjących ze źródeł niezarobkowych (np. świadczeń społecznych), renciści oraz rolnicy. Dużo lepiej oceniają swoją sytuację mieszkańcy wsi pracujący na własny rachunek. W zestawieniu obrazującym poziom przeciętnych miesięcznych dochodów gospodarstw domowych w pierwszej połowie 2001 roku grupa "pracujących na rachunek własny" o połowę niemal (142) zwyżkuje ponad przeciętną miesięczną dochodów (określanych jako = 100). Stawkę zamyka grupa "rolnicy", sięgając ledwie 3/4 dochodów przeciętnych. Warto przy okazji zauważyć, że grupa emerytów ma dochody o siedem punktów przewyższające średnie dochody krajowe.
Oszczędzamy i pożyczamy
W latach 1997-2001 nasza skłonność do oszczędzania minimalnie wzrosła. O ile w 1997 23 proc. gospodarstw deklarowało posiadanie oszczędności, teraz ma je co czwarte. Chętniej oszczędzają też mieszkańcy miast niż wsi (w proporcji 28 proc. w miastach - 18 proc. na wsi).
Cele oszczędzania są jednak defensywne. Jedna trzecia z nas trzyma pieniądze na typową "czarną godzinę" (30 proc. na sytuacje losowe, 12 proc. jako zabezpieczenie na starość, 10 proc. na leczenie, rehabilitację). Tylko 3 procent Polaków oszczędza, mając na widoku kupno droższych dóbr trwałego użytku (za wyjątkiem samochodu) lub kupno samego samochodu. Mało kto (5 proc.) wierzy w to, że uda się nazbierać pieniędzy na kupno domu, mieszkania, czy choćby na wkład do spółdzielni mieszkaniowej.
Nadal jesteśmy typowym społeczeństwem "na dorobku"; zaledwie 13 procent gospodarstw domowych może sobie pozwolić na oszczędności po odliczeniu niezbędnych wydatków.
Schłodzenie gospodarki schłodziło też naszą gotowość do korzystania z kredytów: w analizowanym czteroleciu ilość gospodarstw, które zdecydowały się wziąć kredyt, wzrosła z 30 proc. do zaledwie 38 proc.. Przy czym najczęściej były to kredyty w bankach i zakładach pracy. Znacznie rzadziej niż dotąd pożyczaliśmy pieniądze od znajomych czy rodziny.
Pożyczaliśmy też z większą rozwagą: tylko 2 proc. kredytów przeznaczonych było na urządzenie wesel, 1 proc. na wypoczynek, niestety - tylko 3 proc. na kształcenie. Gros kredytów służyło finansowaniu zakupu dóbr trwałego użytku, remontowi mieszkań, kupna domu, mieszkania lub było przeznaczonych na wkład do spółdzielni mieszkaniowej.
Narzekamy
Przede wszystkim na to, że nie stać nas na wymianę zużytych mebli: trapi to aż 88 procent mieszkańców wsi i aż 81 proc. mieszczuchów. 83 proc. ludzi na wsi narzeka na niemożność opłacenia tygodniowego wypoczynku rodziny raz w roku, a ponad połowa wszystkich na to, że nie stać nas na kupowanie odzieży lepszej jakości.
Kłopoty finansowe odbijają się na naszych kontaktach towarzyskich: ponad 40 procent gospodarstw nie może sobie pozwolić na zaproszenie raz w miesiącu przyjaciół na skromny posiłek.
Co mamy?
Niemal we wszystkich gospodarstwach jest telewizor kolorowy i radio. Wolimy oglądać filmy (wyraźnie ponad połowa rodzin ma magnetowid), niż słuchać muzyki. Odtwarzacze kompaktów ma co trzecia wiejska rodzina, co druga miejska. 83 proc. rodzin w mieście ma pralkę automatyczną (56 proc. na wsi). Miarą naszego tradycjonalizmu może być fakt, że o ile 3 procent rodzin na wsi ma zmywarkę do naczyń, to w miastach tylko 5 procent, przy czym i tu, i tam aż 62 procent badanych stwierdziło, że maszyna do zmywania nie jest im w ogóle potrzebna.
W wiek informatyki wkraczamy, nadrabiając zapóźnienia, choć nie wszyscy z nas zdają sobie sprawę z roli, jaką odegra dostęp do informacji i możliwość jej wymiany. Największy postęp dokonał się w dziedzinie telekomunikacji: 81 proc. gospodarstw w mieście i 58 proc. na wsi ma telefon stacjonarny. Blisko połowa nas twierdzi, że nie ma zamiaru sprawiać sobie "komórki", zaledwie 24 proc. rodzin w miastach dysponuje komputerem (11 proc. na wsi). Przy czym na wsi jest najwięcej zdecydowanych, by w przyszłości komputera nie kupować (51 proc.), a tym bardziej nie podłączać się do internetu (59 proc.)
Z badań wynika, że z 65 procent osób, które w czerwcu br. ukończyły 18 lat, aż 65 proc. nie posługiwało się dotąd komputerem. Do pracy, zabawy, nauki wykorzystuje komputer zaledwie 21 proc. Polaków, a tylko 7 procent używa go do pracy w domu.
Czy boimy się biedy?
Tylko 7 proc. badanych rodzin jest przekonanych, że bieda im nie grozi. 34 procent nie boi się biedy, ale martwi się, że ich sytuacja materialna może się pogorszyć. W co czwartej rodzinie odczuwany jest zarazem lęk przed biedą, ale i pewność, że jakoś zdoła się jej zaradzić. Nieznacznie (z 18 proc. w 1997 r. do 21 proc. w 2001 r.) wzrósł odsetek rodzin, w których panują i lęk przed biedą, i świadomość własnej wobec niej bezradności.
W perspektywie najbliższych dwóch - trzech lat w blisko połowie rodzin panuje przekonanie, że ich sytuacja materialna pogorszy się i to bardzo, około czterdzieści procent jest zdania, że ani się nie pogorszy, ani nie polepszy. Skrajnych optymistów jest w granicach 20 proc., najmniej na wsi (9 proc.).
Kto wygra, kto przegra?
Choć w ciągu ostatnich czterech lat nie nastąpiły dramatyczne zmiany w kondycji polskiego społeczeństwa, utrwaliły się jednak tendencje charakterystyczne dla społeczeństw rozwijających się w warunkach gospodarek rynkowych i w dobie zaawansowanych technologii.
Na pozycji lidera pod względem dochodów umocniły się zatem osoby pracujące na własny rachunek oraz pracownicy najemni z wyższym wykształceniem. Coraz bardziej tracą dystans do średniej krajowej gospodarstwa osób bezrobotnych, pracowników o niskim poziomie wykształcenia, i niskich kwalifikacjach zawodowych. Pogłębiają się (statystycznie, bo nie w odniesieniu do każdej grupy) relacje między miastem a wsią, na niekorzyść tej ostatniej.
I zła wiadomość dla zamożnych, przedsiębiorczych i dzięki temu majętnych. Aż 60 procent Polaków uważa, że państwo powinno przejąć odpowiedzialność za zaspokajanie podstawowych potrzeb obywateli. Wbrew łatwym do przewidzenia skutkom tej opinii, także 60 procent Polaków jest zadowolonych z życia i raczej ufnie patrzy w przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska