Kiedyś to były konfrontacje...

Ika
Największe tłumy na festiwalowe przedstawienia ściągały gwiazdy teatrów warszawskich i krakowskich. Na zdjęciu m.in. Kazimierz Wichniarz i Witold Pyrkosz przed opolskim teatrem w 1984 roku.
Największe tłumy na festiwalowe przedstawienia ściągały gwiazdy teatrów warszawskich i krakowskich. Na zdjęciu m.in. Kazimierz Wichniarz i Witold Pyrkosz przed opolskim teatrem w 1984 roku.
Spośród festiwalowej publiczności uczniowie i studenci zawsze byli zdolni do największych poświęceń, żeby tylko dostać się na przedstawienie.

Kilka razy musieliśmy wzywać straż pożarną, żeby amatorów narodowej klasyki ściągała z dachu - wspomina Leszek Kodrzycki, wieloletni dyrektor techniczny "Kochanowskiego". - Innym razem młody człowiek po spektaklu schował się szatni, z zamiarem przenocowania w teatrze. Znalazły go nasze służby porządkowe, które w nocy obchodzą cały budynek.
W latach 80. kolejka do teatralnej kasy ustawiała się pierwszego dnia sprzedaży festiwalowych biletów na wiele godzin przed jej otwarciem. Leszek Kodrzycki wymyślił wtedy, by najbardziej wytrwałego kolejkowicza-teatromana nagradzać bukietem kwiatów. W 1984 roku dostał go młodzian, który na zmianę z narzeczoną warował pod teatrem od godziny 3 nad ranem.

Ludzie naprawdę walili wtedy do teatru drzwiami i oknami. Na jednym z przedstawień Andrzeja Wajdy na widowni Dużej Sceny zasiadło 1040 osób - o 375 więcej, niż było foteli.
- Moi etatowi strażacy demonstracyjnie ubrali się i wyszli z teatru, bo nie mogli na to patrzeć - śmieje się dyrektor Kodrzycki.
Miłośnicy teatru, pozbawieni dostępu do niego, potrafili się nawet mścić. Dowiedli tego studenci lalkarstwa z Białegostoku, którzy pokazywali tu swoje etiudy. Po dobrze spełnionym obowiązku chcieli zobaczyć przedstawienie konkursowe. Niestety, okazało się, że na widowni jest już nadkomplet i nie ma mowy, by kogokolwiek jeszcze wcisnąć. Przyszli lalkarze pozornie pogodzili się z losem. Po przedstawieniu okazało się jednak, że z zamkniętego pokoju jury zniknęły kanapki. Na pustym półmisku leżała karteczka: "Nie pozwoliliście nam obejrzeć przedstawienia, to zostaniecie bez kolacji". Studenci dostali się do pomieszczenia przez okno.

Dziś takie, świadczące o desperacji młodych widzów, historie już się nie zdarzają, ale w dalszym ciągu młodzież stanowi najwierniejszą publiczność konfrontacji. W tym roku uczniowie i studenci wykupili prawie 900 wejściówek na wszystkie przedstawienia i wiele z nich oglądają z poziomu schodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska