Kierownictwo brzeskiej Odry zachęca premiami do pracy

fot. Tomasz Dragan
Cecylia Zdebik: - Chcemy, by "chorzy" zaczęli przychodzić do pracy.
Cecylia Zdebik: - Chcemy, by "chorzy" zaczęli przychodzić do pracy. fot. Tomasz Dragan
Zarząd firmy podjął ostatnio decyzję o dodatkowych premiach dla tych pracowników produkcyjnych, którzy... sumiennie pracują, a nie idą na zwolnienia lekarskie.

Wydawałoby się, że do roboty w takiej firmie jak fabryka słodyczy w Brzegu chodzi się nie tylko z pracowniczego obowiązku, ale i z przyjemnością. Spółka dotychczas nie miała problemów z wypłacaniem pensji ani masowymi zwolnieniami.

Tymczasem zarząd firmy podjął ostatnio decyzję o dodatkowych premiach dla tych pracowników produkcyjnych, którzy... sumiennie pracują, a nie idą na zwolnienia lekarskie.

Regularnie od kilku lat w firmie choruje codziennie około 70 osób. Czyli tyle, ile liczy jedna zmiana na dużym dziale czekoladek. W całej fabryce w systemie zmianowym pracuje ok. 700 osób.

- Mamy plagę "paraliżu pracowniczego" - nie ukrywa Cecylia Zdebik, prezes "Odry".
- Czyli, mówiąc prościej, zwykłego lenistwa. Oczywiście nikt nie będzie podważać zwolnień lekarskich. Ale zdarza się, że z "ciężko chorymi" pracownikami spotykamy się na zakupach w marketach. Mamy też przypadki, że przyjeżdżamy odwiedzić rzekomo obłożnie chorych w domach, a tam też ich nie ma, bo akurat wyszli.
Zdaniem pani prezes z takim samym problemem borykają się też inne firmy. Jednak na razie tylko "Odra" postanowiła jakoś temu zaradzić, i to nie karami, ale zachętami.

- Będziemy premiować tych, którym chce się pracować. Dostaną po 10 procent dodatku do miesięcznego wynagrodzenia. To minimum 200 zł więcej do pensji.

Zdaniem pani prezes i tak się to opłaca, bo koszty nadgodzin albo zatrudniania pracowników sezonowych w miejsce "chorej" załogi są o wiele wyższe.
Na razie trzeba jeszcze poczekać na efekty. Pracownicy nie ukrywają, że spółka za bardzo pobłażała załodze.

- Powinni wywalić nierobów, ale nasza firma zawsze jest za dobra. Być może teraz skuszą się na premię, by zacząć chodzić do roboty - ocenia pan Marcin, pracownik Odry.

Cecylia Zdebik wie, że niektórzy pracownicy wzięli L-4, by dorobić za granicą: - Tam też nie ma miodu. A my płacimy regularnie pensje - argumentuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska