(fot. fot. internauta nto)
Sytuację we wtorek ok. godz. 13.45 zaobserwował z okna swego mieszkania sąsiad pogotowia. Dzieci najwyraźniej częstowane były papierosami przez rówieśników z zewnątrz. Najbardziej zbulwersował go widok palącego kilkuletniego chłopca. - Gdzie w tym czasie byli opiekunowie? - pyta nasz czytelnik. Sprawą próbował zainteresować policję, ale od przyjmującego zgłoszenie usłyszał: "Co pan nie wie, że te dzieciaki są tak wychowywane od małego i pochodzą z patologicznych rodzin?".
- To nie powinno się zdarzyć. Walczymy z tym problemem, ale nie zawsze udaje nam się upilnować wszystkich wychowanków - mówi Agnieszka Kasper, dyrektorka Pogotowia Opiekuńczego w Opolu. - Szkoda że ten pan nie zadzwonił do nas, od razu byśmy interweniowali. Policja nie zawiadomiła nas o tym zdarzeniu.
W Pogotowiu Opiekuńczym są dzieci z rodzin patologicznych lub niezaradnych życiowo. Część z nich przebywa w prowadzonym tu domu dziecka, część trafia z interwencji tymczasowo - na 3-6 miesięcy. Pochodzą z domów, w których jest bieda, alkohol, narkotyki, przemoc. Eufemistycznie mówi się o nich "trudne dzieci".
- Przychodzą z różnymi zaburzeniami. Nie jesteśmy w stanie od razu wyeliminować palenia, choć bardzo zwracamy na to uwagę - zapewnia Magdalena Gil- Nowak, kierownik zespołu specjalistów zajmujących się podopiecznymi pogotowia.
W tej chwili w placówce przebywa 50 dzieci, wielu z nich to nowi podopieczni. Najmłodszy ma 5 lat, najstarsze po 18.
- Półtora tygodnia temu trafił do nas 12-letni chłopiec, który pali od ósmego roku życia, a nałogowo od trzech lat. Otwarcie nam o tym powiedział. Matka, która go do ośrodka przywiozła sama częstowała go papierosami - opowiada Magdalena Gil-Nowak. - Nie chcemy się usprawiedliwiać, bo jesteśmy po to, by tym dzieciom pomagać i eliminować zło, ale takie są fakty.
Jak zapewniają pracownicy pogotowia, wychowankowie zawsze przebywają pod opieką dorosłych. Ale na jednego wychowawcę przypada 10 dzieci. - Nie puszczamy ich samopas, lecz nie sposób stać nad każdym - przyznaje dyrektor Agnieszka Kasper. Wieloletnia szefowa placówki mówi, ze kiedy zaczynała pracę to sukcesem było wyeliminowanie narkotyków, alkoholu, samookaleczeń i przemocy.
- To jest ciężka praca, raz są sukcesy, raz porażki. Ten sygnał świadczy o tym, że musimy jeszcze bardziej ich pilnować - dodaje.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?