Kilkulatek zaciąga się papierosem. Jak bawią się wychowankowie Pogotowia Opiekuńczego w Opolu

fot. internauta nto
Krew we mnie się burzy gdy widzę te dzieci bez żadnego opiekuna, który bierze za to pieniądze. Dlaczego musimy płacić na takie Pogotowie, które nie wywiązują się ze swoich obowiązków - pisze nasz czytelnik.
Krew we mnie się burzy gdy widzę te dzieci bez żadnego opiekuna, który bierze za to pieniądze. Dlaczego musimy płacić na takie Pogotowie, które nie wywiązują się ze swoich obowiązków - pisze nasz czytelnik. fot. internauta nto
Zdjęcia palących papierosy dzieci z Pogotowia Opiekuńczego w Opolu przysłał nam czytelnik. - Walczymy z tym - zapewnia szefowa placówki. My pytamy, czy opolskie PO radzi sobie z wychowankami.
Kilkulatek zaciąga się papierosem. Jak bawią się wychowankowie Pogotowia Opiekuńczego w Opolu
fot. internauta nto

(fot. fot. internauta nto)

Sytuację we wtorek ok. godz. 13.45 zaobserwował z okna swego mieszkania sąsiad pogotowia. Dzieci najwyraźniej częstowane były papierosami przez rówieśników z zewnątrz. Najbardziej zbulwersował go widok palącego kilkuletniego chłopca. - Gdzie w tym czasie byli opiekunowie? - pyta nasz czytelnik. Sprawą próbował zainteresować policję, ale od przyjmującego zgłoszenie usłyszał: "Co pan nie wie, że te dzieciaki są tak wychowywane od małego i pochodzą z patologicznych rodzin?".

- To nie powinno się zdarzyć. Walczymy z tym problemem, ale nie zawsze udaje nam się upilnować wszystkich wychowanków - mówi Agnieszka Kasper, dyrektorka Pogotowia Opiekuńczego w Opolu. - Szkoda że ten pan nie zadzwonił do nas, od razu byśmy interweniowali. Policja nie zawiadomiła nas o tym zdarzeniu.

W Pogotowiu Opiekuńczym są dzieci z rodzin patologicznych lub niezaradnych życiowo. Część z nich przebywa w prowadzonym tu domu dziecka, część trafia z interwencji tymczasowo - na 3-6 miesięcy. Pochodzą z domów, w których jest bieda, alkohol, narkotyki, przemoc. Eufemistycznie mówi się o nich "trudne dzieci".

- Przychodzą z różnymi zaburzeniami. Nie jesteśmy w stanie od razu wyeliminować palenia, choć bardzo zwracamy na to uwagę - zapewnia Magdalena Gil- Nowak, kierownik zespołu specjalistów zajmujących się podopiecznymi pogotowia.

W tej chwili w placówce przebywa 50 dzieci, wielu z nich to nowi podopieczni. Najmłodszy ma 5 lat, najstarsze po 18.

- Półtora tygodnia temu trafił do nas 12-letni chłopiec, który pali od ósmego roku życia, a nałogowo od trzech lat. Otwarcie nam o tym powiedział. Matka, która go do ośrodka przywiozła sama częstowała go papierosami - opowiada Magdalena Gil-Nowak. - Nie chcemy się usprawiedliwiać, bo jesteśmy po to, by tym dzieciom pomagać i eliminować zło, ale takie są fakty.

Jak zapewniają pracownicy pogotowia, wychowankowie zawsze przebywają pod opieką dorosłych. Ale na jednego wychowawcę przypada 10 dzieci. - Nie puszczamy ich samopas, lecz nie sposób stać nad każdym - przyznaje dyrektor Agnieszka Kasper. Wieloletnia szefowa placówki mówi, ze kiedy zaczynała pracę to sukcesem było wyeliminowanie narkotyków, alkoholu, samookaleczeń i przemocy.

- To jest ciężka praca, raz są sukcesy, raz porażki. Ten sygnał świadczy o tym, że musimy jeszcze bardziej ich pilnować - dodaje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska