Najgorsze - i może nawet nie tyle dla świata, co dla Koreańczyków z północy - jest to, że wie, jak to osiągnąć, i metodycznie zmierza do celu. Po piątkowym spotkaniu z prezydentem Korei Południowej znacząco się do niego przybliżył. I widać, że świat nie będzie mu w tym przeszkadzał, świat oniemiał zaskoczony, a potem odetchnął z ulgą, kiedy Kim wykonał kilka symbolicznych gestów i obiecał, że chce zdenuklearyzować Półwysep Koreański oraz zakończyć formalnie przerwaną w 1953 roku wojnę z południem i USA. A to przecież coś, na co wszyscy czekali latami, szczególnie Korea Południowa i Japonia.
Kim jest być może zbrodniczym psychopatą, ale inteligentnym i wyrachowanym. Doskonale opanował sztukę manipulacji zachodnią opinią publiczną. Tak podniósł stawkę licytacji, tak wystraszył świat jądrowym armagedonem, że teraz, kiedy nagle pokazał twarz gołębia, wszyscy zasiądą z nim chętnie do rozmów i pójdą na dalekie ustępstwa. W tym gwarancję, że nikt nie będzie się wtrącał do tego, co Kim robi w swoim kraju, jeśli ten przestanie wymachiwać atomem. Prezydentowi Trumpowi to bardzo pasuje, będzie się chwalił, jak to wystraszył i ograł Kima. A Kim nie zaprotestuje, jemu wystarczy świadomość, że to on ograł Trumpa i cały świat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?