Klapy w śluzach popsute, wały dziurawe. Mijają trzy miesiące od powodzi

Beata Szczerbaniewicz
Do tej pory tego nie zrobiono - pokazuje Marian Górecki.
Do tej pory tego nie zrobiono - pokazuje Marian Górecki.
Aura jest deszczowa, a każde większe opady wzbudzają strach wśród osób, które ucierpiały podczas majowej powodzi. W powiecie krapkowickim wciąż nie naprawiono zabezpieczeń powodziowych.

- W naszym gospodarstwie powódź zniszczyła ponad dwieście hektarów zasiewów, bo nie wytrzymały wały i klapy na śluzie - mówi Marian Górecki prezes Rogowskiej Hodowli Roślin. - Ale gdyby teraz znów przyszła wielka woda, klęska byłaby jeszcze większa, bo nic by nas przed nią nie broniło! Co tydzień jeżdżę sprawdzać, kiedy w końcu zaczną naprawiać te zniszczenia. Ale urzędnikom się nie śpieszy.

Zaniepokojone są również samorządy. Zarząd Melioracji Wodnej i Urządzeń Wodnych tłumaczy jednak, że obowiązują go procedury. Na odbudowę wszystkich zabezpieczeń w powiecie, czyli przerwanych wałów (jest aż 37 takich miejsc!) oraz urządzeń melioracyjnych przyznano krapkowickiemu oddziałowi Zarządu Melioracji Wodnej i Urządzeń Wodnych blisko 3,8 mln zł.

Kiedy zostaną wydane na naprawienie wałów? Kierownik Henryk Ligęza ocenia, że... do końca roku.

- Nam też się śpieszy, ale najpierw trzeba było dokonać pomiarów geodezyjnych, teraz w opracowaniu jest dokumentacja techniczna, liczymy, że w połowie sierpnia można będzie rozpisać przetargi na roboty - szacuje Ligęza. - Co do samych robót, trudno konkretnie planować. Przy tego rodzaju pracach - zwłaszcza, jeśli chodzi o wały - ważna jest pogoda. Nie może padać ani być mokro. Drobne zabudowy wyrw już zrobiliśmy na poczekaniu. Zostały tylko te największe zadania.

Inny problem to utrzymujący się wysoki poziom wód gruntowych. Woda stoi w niektórych miejscach na polach i wciąż przecieka do piwnic - nawet tam, gdzie powodzi nie było!

- Kłania się brak konserwacji rowów i tych przydrożnych należących do zarządów dróg, i gminnych - mówi Ligęza. - Jest ich w powiecie ponad 1,5 tys. kilometrów! Gdyby wszyscy wzięli się do roboty, woda w gruncie by opadła i skutki powodzi byłyby mniejsze.
W gminach za konserwację rowów odpowiedzialne są spółki wodne, które źle wywiązują się ze swoich zadań:

- Rolnicy nie chcą płacić składek, więc co roku dokładamy się do konserwacji rowów, w tym roku dużo więcej niż w poprzednich latach - odpiera wiceburmistrz Krapkowic, Romuald Haraf.

Zarówno w Krapkowicach ja i w Walcach zostali zatrudnieni bezrobotni w ramach robót publicznych do udrożniania rowów.

- Wszystkie rowy na terenie zalewowym gminy będą drożne - deklaruje wójt Walec, Bernard Kubata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska