- Mój pies przyniósł kleszcza ze spaceru po wyspie Bolko. Na szczęście szybko zauważyłam pajęczaka. Do wiosny jeszcze daleko. Aż strach pomyśleć, co nas czeka, gdy na stałe zrobi się ciepło - mówi Natalia z Opola.
Zdaniem biologów to skutek ciepłej zimy. Na terenach, gdzie nawet w nocy nie było mroźno, kleszcze mogły w ogóle nie zapaść w stan hibernacji. Po prostu "nie poszły spać", a teraz są wygłodniałe i czekają na żywiciela i jego krew.
Większość populacji kleszczy ginie, kiedy temperatura spada do -18 stopni Celsjusza. Zabójczy jest dla nich równie trwający wiele dni mróz sięgający -10 stopni Celsjusza.
Takich temperatur już dawno u nas nie było. Ostatnie ciepłe dni, z temperaturami sięgającymi nawet 15 stopni ciepła, sprzyjają aktywności pajęczaków.
Podczas spacerów już trzeba zachować dużą ostrożność i spryskiwać ubranie antykleszczowymi preparatami.
W styczniu w całej Polsce na groźną boreliozę, którą roznoszą kleszcze, zachorowało 913 osób. Podobnie było przed rokiem, gdy w tym samym czasie zachorowało 916 osób. Po ciepłej zimie rok temu mieliśmy inwazję kleszczy. Tego samego można się spodziewać na wiosnę.
Zdaniem dr Marty Hajdul-Marwicz z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, która jest specjalistką od kleszczy, szczególnie niebezpieczne są spacery w miejskich parkach, bo jest tam cieplej, niż na przykład w lesie. Zmiany klimatyczne powodują, że zagrożenie kleszczami traci sezonowy charakter.
Z danych epidemiologicznych wynika, że minionych latach w województwie opolskim występowała zwiększona liczba zachorowań na boreliozę w porównaniu z sytuacją w kraju. W 2015 roku na Opolszczyźnie odnotowano 394 przypadki zachorowań, a rok później już 678, a w 2017 - 644, w 2018 - 694. Dopiero w minionym roku zanotowano spadek zachorowań - do 552 przypadków boreliozy.
Przed boreliozą - którą leczy się antybiotykami - może nas uchronić czujność.
Kleszcze najbardziej krwiożercze są w maju-czerwcu oraz wrześniu-październiku. Mieszkają w lasach, wysokich trawach, zagajnikach z zaroślami, na obszarach zarośniętych paprociami, jeżynami, czarnym bzem czy leszczyną. Tyle teoria. W praktyce obecnie można kleszcze znaleźć niemal wszędzie - także na działkach, w miejskich parkach i własnych wypielęgnowanych ogródkach.
Wbrew wielu opiniom kleszcze nie żyją na drzewach i nie skaczą na przechodzących żywicieli. Przesiadują na spodniej stronie liści skąd ściągane są przez żywicieli.
Kleszcze najczęściej pozostawiają ślady po ukąszeniu na głowie, w okolicach uszu, w zgięciach łokci i kolan oraz na rękach i nogach. Ponieważ ślina kleszczy posiada właściwości znieczulające, ukąszenie na ogół nie zostaje zauważone i dlatego osoby ukąszone bardzo często nie przypominają sobie tego momentu. W ślinie kleszcza mogą znajdować się groźne bakterie - krętki Borrelia.
W przypadku znalezienia kleszcza na ciele należy go niezwłocznie usunąć pęsetą, a miejsce po ukąszeniu przemyć spirytusem. Nie wolno kleszcza wykręcać, wyciskać, smarować benzyną, tłuszczem (takie zabiegi powodują, że kleszcz wydala do naszej krwi jeszcze więcej śliny, co zwiększa ryzyko zakażenia. Usunięcie kleszcza w ciągu pierwszej doby po ukąszeniu znacznie zmniejsza prawdopodobieństwo zarażenia.
Zakaz smartfonów w szkołach? 67% Polaków mówi "tak"!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?