Kłótnia o uniform na zawodach strażaków

fot. stock
Poszło o strój jednego uczestnika zawodów.
Poszło o strój jednego uczestnika zawodów. fot. stock
Zawody strażaków w Starych Kotkowicach zakończyły się awanturą bo zawodnik gospodarzy, zamiast w uniformie, wystartował w białej koszuli.

Czternaście jednostek OSP z gminy Głogówek rywalizowało w niedzielę w Starych Kotkowi-cach o puchar burmistrza. W kategorii seniorów i seniorek zwyciężyły drużyny gospodarzy, ale werdykt sędziów wywołał spore zamieszanie i kontrowersje. Cztery drużyny z Mionowa, Kierpnia, Wierzchu i Zwiastowic złożyły oficjalny protest, który został odrzucony przez sędziego głównego Krzysztofa Wiciaka z powiatowej komendy straży. Na znak protestu drużyna ze Zwiastowic, która zajęła trzecie miejsce, nie wystąpiła po puchar w czasie uroczystości końcowych. Burmistrz wręczył go im na boku.

- To była zbiorowa decyzja naszych zawodników, a ja ich nie mogłem do tego zmusić - tłumaczy Alfred Namysło, prezes OSP Zwiastowice. - Nasz protest był zasadny, tymczasem nie dostaliśmy nawet uzasadnienia do ostatecznej decyzji sędziów.

Poszło o strój jednego uczestnika zawodów - Ewalda Kamrada z OSP w Starych Kotkowicach. Jednocześnie pełnił on rolę gospodarza zawodów, przyjmował oficjalnych gości i jako mechanik uruchamiał motopompę dla trzech swoich drużyn. Pobiegł więc do niej w białej koszuli, eleganckich spodniach i półbutach. Zgodnie z regulaminem zawodów powinien mieć typowy hełm, moro lub kombinezon, pas bojowy i obuwie ponad kostkę o twardej podeszwie.

- Sprawa jest oczywista, bo wszyscy to wiedzieli - komentuje Alfred Namysło. - Komisja powinna ich zdyskwalifikować lub doliczyć punkty karne. To by miało wpływ na wynik zawodów, bo decydowały sekundy!

- To czysta złośliwość - dziwi się Ewald Kamrad. - Spytałem sędziów, czy mogę biec w mundurze galowym, tylko z hełmem na głowie. Zgodzili się na to. To nie miało żadnego wpływu na nasz wynik, bo miałem do przebiegnięcia tylko 9 metrów.
- Sędziowie w tej sprawie nie trzymali się regulaminu, ale innym naliczali punkty karne - narzeka Norbert Czaja, sołtys Wierzchu, który kibicował swojej drużynie. - Na drugi raz nasi chłopcy przyjadą w spodenkach, żeby im było lżej biegać. Mamy we wsi młodą drużynę pożarową, po takiej niesprawiedliwości za rok nie będą chcieli jechać na zawody.

Ewald Kamrad ze Starych Kotkowic powołuje się na wspólne ustalenia na zebraniu szefów drużyn przed zawodami.

- Zdecydowaliśmy, że zawody tzw. bojowki, o które tu chodzi, odbędą się "ruskim systemem", czyli bez przyznawania punktów karnych - twierdzi.

- Nie było takich ustaleń. Przecież na zawodach jakieś zasady muszą obowiązywać - komentuje Alfred Namysło.

Decyzji sędziów broni kpt. Tomasz Protaś, zastępca komendata powiatowego, który obserwował zawody.

- Protesty były niezasadne. Ten zawodnik miał zgodę sędziów i organizatorów na start. Decyzja sędziów jest niepodważalna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska