Klucz do własnego biznesu. Własna firma bez ryzyka

Lina Szejner
Klucz do własnego biznesu. Własna firma bez ryzykaNajchętniej z dotacji korzystają Opolanki decydujące się na otwarcie zakładu fryzjerskiego.
Klucz do własnego biznesu. Własna firma bez ryzykaNajchętniej z dotacji korzystają Opolanki decydujące się na otwarcie zakładu fryzjerskiego. sxc
Gdyby nie wsparcie finansowe na start, baliby się uruchomić działalność gospodarczą. Uczestnicy projektu WUP "Klucz do własnego biznesu” nie muszą jednak drżeć przed plajtą.

W lutym 2011 roku zakończyła się realizacja największego projektu unijnego, prowadzonego przez Wojewódzki Urząd Pracy w Opolu.

Otrzymał on pieniądze na pomoc w otwarciu własnych firm dla kilkuset osób. Te, które zakwalifikowały się do udziału w projekcie dostały pieniądze, niezbędne do uruchomienia własnej firmy. W zależności od planowanego profilu można było otrzymać do 40 tys. zł. Warunkiem było przedstawienie przygotowanego biznesplanu, który zawierał m.in. analizę rynku i sposób realizacji przedsięwzięcia.

Miał dowieść, że ma ono szanse powodzenia. Weryfikację biznesplanów przeprowadzali eksperci z zewnątrz,

Możliwość otwarcia własnego biznesu przy pomocy unijnych dotacji otrzymały 343 osoby. Mogły one skorzystać z nieodpłatnego kursu, na którym uczono obliczania kosztów działalności i podatków, wypełniania faktur i wielu innych pożytecznych umiejętności, koniecznych przy prowadzeniu firmy.

- Na trudny rozruch uczestnicy również dostali finansowe wsparcie - po 700 zł przez pierwsze pół roku na obowiązkowe opłaty i koszty działalności. Szefem tego projektu był Jacek Suski, dyrektor WUP. Jeśli firma nie przetrwa roku, pieniądze trzeba będzie zwrócić.

Kontrola pracowników WUP po kilku miesiącach stwierdziła, że nowi właściciele firm całkiem dobrze sobie radzą. 

- Po roku okazało się, że tylko dwie firmy zawiesiły działalność - informuje Katarzyna Pankiewicz, asystentka szefa projektu. - Sporo w tych ludziach determinacji, bo o pracę dziś trudno i jeśli ktoś ją straci, a mieszka w małej miejscowości, to stworzenie własnego miejsca pracy jest jedyną możliwością zatrudnienia.

Wśród tych, którzy otrzymali dotację i pomoc unijną mieszkańcy wsi stanowią 44 proc. Prawie połowa to kobiety. Dzięki temu powstało na Opolszczyźnie wiele nowych, małych  zakładów usługowych - budowlanych (najwięcej), sklepików, punktów handlowych i gastronomicznych, a także firm produkujących filmy wideo z uroczystości rodzinnych.

- Większość z nich, w drugim roku działalności już okrzepła na rynku - uważa Katarzyna Pankiewicz. - Ich sukces wiąże się przede wszystkim z tym, że niewiele osób przystępowało do tworzenia firm bez doświadczenia w zawodzie. Prawdopodobnie część z nich powstałaby za kilka lat, bo ich właściciele mieli takie plany, ale odkładali je ze względu na trudności finansowe - nie mieli  pieniędzy, by je zainwestować w fazie roz ruchu na zakup narzędzi czy wyposażenia lokalu.

Tak było w przypadku firm budowlanych. Większość mężczyzn, którzy zdecydowali się na firmę o tym profilu, wykonywała tego typu usługi, ale w niewielkim zakresie. Zakup nowych urządzeń i narzędzi umożliwił poszerzenie zakresu usług, podniesienie  ich jakości jak i  przyspieszenie tempa prac.

Kobiety decydowały się głównie na otwarcie zakładów fryzjerskich. Na wsiach jest duże zapotrzebowanie na tego typu usługi, a do ich uruchomienia zachęca także możliwość zorganizowania salonu we własnym domu. Jeśli jeszcze otrzyma się pomoc finansową na zakup niezbędnego wyposażenia, firma może zacząć prosperować z zyskiem.

- Stosunkowo najtrudniej jest właścicielom, którzy postawili na gastronomię - uważa Katarzyna Pankiewicz. - Zwykle osoby, które otworzyły takie punkty serwujące małe conieco, decydowały się na to w pojedynkę. Niestety, okazało się, że oprócz obsługi stoiska trzeba także pojechać po towar, załatwić niezbędne  w biznesie sprawy, zadziałać w kierunku rozreklamowania firmy. I choć każda z osób, które stawiają w tym biznesie pierwsze kroki, zapewne wiedziała, że praca nie kończy się po ośmiu godzinach, jednak w praktyce okazuje się, że  trzeba zatrudnić kogoś do pomocy, a na początku nowy pracownik to koszty, które trudno udźwignąć.

Zdecydowana większość osób zakwalifikowanych do projektu miała już jakieś doświadczenie  zawodowe, które bardzo się przydaje.

- Nie jest prawdą, że własna firma to zajęcie przede wszystkim dla młodych, bo potrzeba tu dużo sił, optymizmu i wiary, a poza tym młodzi nie są skażeni pracą najemną, która zabija inicjatywę i kreatywność - mówi Katarzyna Pankiewicz. - U młodych ludzi nie ma takiej determinacji. Od razu zakładają, że jak się nie uda, mogą zmienić branżę, miasto, a nawet kraj. Starsi są tu zakorzenieni, mają domy, rodziny i własny biznes jest dla nich jedyną szansą zatrudnienia. Mówią więc sobie: to się musi udać! Jeśli mają dorosłe dzieci, to wraz z żoną czy mężem dają wsparcie.

W ostatnich latach ludzie przestali się tak bać pójścia na swoje. Zrozumieli, że jeśli ktoś pracował w sklepie, to potrafi go też poprowadzić. To samo z zakładem krawieckim czy fryzjerskim.

Ponieważ pierwszy pilotażowy projekt "Klucz do biznesu” przyniósł tak dobre efekty, WUP realizuje kolejny. Może w nim wziąć udział ponad 1000 osób. Warunkiem uczestnictwa jest jednak status bezrobotnego i pomysł na firmę, która ma szansę utrzymać się na rynku.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska