NA POLSKĘ SZKODA KASY?
Roman Golletz, fan piłki nożnej z Raszowej, od 6 lat namiętnie obstawia mecze piłkarskie. Tym razem obstawił sukces naszych przeciwników: Portugalii i Korei.
Romana spotykamy w firmie bukmacherskiej STS przy ul. Krakowskiej w Opolu.
- Co tu kryć, obstawiając wynik, nie kieruję się sentymentem, tylko zimną kalkulacją i intuicją - mówi namiętny hazardzista. - Tym razem coś mi podpowiada, że Polska nie wyjdzie z grupy. Nie chcę marnować kasy, więc postawiłem na naszych przeciwników. Obstawiłem też "grupę śmierci". Według mnie, dalej przejdą Nigeria z Argentyną.
Golletz pamięta swój pierwszy zakład:
- To było sześć lat temu, byłem wtedy w pierwszej klasie "elektryczniaka", obstawiłem wynik 1/8 pucharu UEFA - wspomina. - Dałem dwa złote, a wyjąłem z kasy 256 złotych. Ta pierwsza wielka wygrana tak mnie nakręciła, że już nie mogę się oderwać.
Pan Roman obstawia na co dzień polską ligę, gdy jest w Niemczech (tam studiuje), namiętnie robi zakłady na wyniki Bundesligi.
- Mój rekordowy zakład padł niedawno w Bielefeld - mówi. - Postawiłem na mecz Bundesligi 5 euro, a wyciągnąłem 458 euro!
Ewa Witek z firmy STS mówi, że przed Mundialem jest zdecydowanie większy ruch, ludzie obstawiają praktycznie wszystko.
- Jest wiele możliwości - mówi. - Można obstawić mistrza świata, wyjście z grupy, konkretny wynik meczu, a nawet wynik do pierwszej połowy. Dziś mieliśmy już kilkaset osób. Zakładają się głównie mężczyźni, pań było może kilka...
Tradycją stało się już oglądanie ważnych wydarzeń sportowych w opolskich piwiarniach. Tak było podczas walk bokserskich Andrzeja Gołoty i w czasie transmisji skoków Adama Małysza. Wczoraj opolskie knajpy, w których wystawiono telewizor lub telebim, nie przeżywały oblężenia.
Około 30 kibiców przyszło do kawiarni "Toropol", gdzie zainstalowano dla nich wielki telebim z kodowanym Polsatem sport. Wśród kilkudziesięciu piwoszy prym wiodła ekipa tegorocznych maturzystów ze społecznego ogólniaka im. Alberta Einsteina.
- Wszyscy kibicujemy Senegalowi - mówi Karol Hofmann. - Grają radosny, bardzo świeży futbol. Mamy nadzieję, że Afryka da popalić faworytom. Czekamy teraz na mecze Kamerunu i Nigerii.
- Jeeeest! - krzyknęli kibice, kiedy Senegal strzelił pierwszą bramkę. Stukali się kuflami, "przybijali piątki".
- Dziś jest wyjątkowo pusto i spokojnie - mówi Łucja Pawlita, kelnerka. - Ostatnio, jak było Grand Prix w żużlu, to był istny szał. Kibice klękali na kolana, a nawet się całowali. Spodziewam się, że podobna atmosfera będzie w czasie meczów Polaków. Na kilka pierwszych spotkań mamy już pełne rezerwacje.
W pubie Highlander, gdzie tradycyjnie zbierają się opolscy kibice, wczoraj zastaliśmy tylko dwóch najwierniejszych: Antoniego Przybeckiego, znanego trenera piłki ręcznej, i Andrzeja Kowalczyka, byłego radnego. Obaj kibicowali Senegalowi.
- Jak Francuzi nie kropną gola do dwudziestej minuty, to przegrają mecz - prorokował Przybecki w pierwszych minutach drugiej połowy. - Oni są słabi psychicznie. Jak Senegal dalej będzie im tak przeszkadzał, to oni się po prostu wykończą nerwowo.
Przybecki i Kowalczyk siedzieli na środku pustej sali. Przy barze, tyłem do telewizora, nudziła się kelnerka.
- Nie pociąga mnie futbol - stwierdziła. - Jakby transmitowali łyżwiarstwo figurowe, to co innego...
Przy ścianie telewizorów w opolskim hipermarkecie Real około 20 osób zadzierało głowy, komentowało akcje.
- Na Małyszu był większy tłum - komentował Artur Łaczmański, szef stoiska.
- O kur...! - pan Adam z osiedla Dambonia w Opolu dosadnie skomentował poprzeczkę po strzale piłkarza Senegalu.
Kibic zastanawia się, czy nie kupić na mundial nowego telewizora.
- Bo mi już w starym orionie obraz faluje - mówi.
Stoisko z telewizorami przy okazji dużych imprez sportowych ma większy obrót.
- Dziś każdy ma telewizor - mówi Łaczmański. - Najlepszym pretekstem do wymiany starego na nowy są wszelakie mistrzostwa. Przed wielkimi turniejami ludzie częściej dochodzą do wniosku, że im się coś w obrazie rozmywa, że coś im śnieży.
Ze względu na fatalną porę transmisji zdecydowana większość kibiców była zmuszona do śledzenia meczów w pracy. Dominowały radioodbiorniki.
Jerzy Stec, taksówkarz z firmy "919", jeździł po Opolu i denerwował się, żeby tylko Senegal dociągnął prowadzenie do końca.
- Klienci, którzy wchodzili do taksówki - mówi Stec, - pytali na "dzień dobry": - Jaki wynik?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?