Knajpy za Senegalem

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Pierwszy mecz mundialu nie przyciągnął wczoraj do opolskich pubów tłumu kibiców, ale na mecze Polaków miejsca przy stolikach są już zarezerwowane.

NA POLSKĘ SZKODA KASY?
Roman Golletz, fan piłki nożnej z Raszowej, od 6 lat namiętnie obstawia mecze piłkarskie. Tym razem obstawił sukces naszych przeciwników: Portugalii i Korei.
Romana spotykamy w firmie bukmacherskiej STS przy ul. Krakowskiej w Opolu.
- Co tu kryć, obstawiając wynik, nie kieruję się sentymentem, tylko zimną kalkulacją i intuicją - mówi namiętny hazardzista. - Tym razem coś mi podpowiada, że Polska nie wyjdzie z grupy. Nie chcę marnować kasy, więc postawiłem na naszych przeciwników. Obstawiłem też "grupę śmierci". Według mnie, dalej przejdą Nigeria z Argentyną.
Golletz pamięta swój pierwszy zakład:
- To było sześć lat temu, byłem wtedy w pierwszej klasie "elektryczniaka", obstawiłem wynik 1/8 pucharu UEFA - wspomina. - Dałem dwa złote, a wyjąłem z kasy 256 złotych. Ta pierwsza wielka wygrana tak mnie nakręciła, że już nie mogę się oderwać.
Pan Roman obstawia na co dzień polską ligę, gdy jest w Niemczech (tam studiuje), namiętnie robi zakłady na wyniki Bundesligi.
- Mój rekordowy zakład padł niedawno w Bielefeld - mówi. - Postawiłem na mecz Bundesligi 5 euro, a wyciągnąłem 458 euro!
Ewa Witek z firmy STS mówi, że przed Mundialem jest zdecydowanie większy ruch, ludzie obstawiają praktycznie wszystko.
- Jest wiele możliwości - mówi. - Można obstawić mistrza świata, wyjście z grupy, konkretny wynik meczu, a nawet wynik do pierwszej połowy. Dziś mieliśmy już kilkaset osób. Zakładają się głównie mężczyźni, pań było może kilka...

Tradycją stało się już oglądanie ważnych wydarzeń sportowych w opolskich piwiarniach. Tak było podczas walk bokserskich Andrzeja Gołoty i w czasie transmisji skoków Adama Małysza. Wczoraj opolskie knajpy, w których wystawiono telewizor lub telebim, nie przeżywały oblężenia.

Około 30 kibiców przyszło do kawiarni "Toropol", gdzie zainstalowano dla nich wielki telebim z kodowanym Polsatem sport. Wśród kilkudziesięciu piwoszy prym wiodła ekipa tegorocznych maturzystów ze społecznego ogólniaka im. Alberta Einsteina.
- Wszyscy kibicujemy Senegalowi - mówi Karol Hofmann. - Grają radosny, bardzo świeży futbol. Mamy nadzieję, że Afryka da popalić faworytom. Czekamy teraz na mecze Kamerunu i Nigerii.
- Jeeeest! - krzyknęli kibice, kiedy Senegal strzelił pierwszą bramkę. Stukali się kuflami, "przybijali piątki".
- Dziś jest wyjątkowo pusto i spokojnie - mówi Łucja Pawlita, kelnerka. - Ostatnio, jak było Grand Prix w żużlu, to był istny szał. Kibice klękali na kolana, a nawet się całowali. Spodziewam się, że podobna atmosfera będzie w czasie meczów Polaków. Na kilka pierwszych spotkań mamy już pełne rezerwacje.

W pubie Highlander, gdzie tradycyjnie zbierają się opolscy kibice, wczoraj zastaliśmy tylko dwóch najwierniejszych: Antoniego Przybeckiego, znanego trenera piłki ręcznej, i Andrzeja Kowalczyka, byłego radnego. Obaj kibicowali Senegalowi.
- Jak Francuzi nie kropną gola do dwudziestej minuty, to przegrają mecz - prorokował Przybecki w pierwszych minutach drugiej połowy. - Oni są słabi psychicznie. Jak Senegal dalej będzie im tak przeszkadzał, to oni się po prostu wykończą nerwowo.
Przybecki i Kowalczyk siedzieli na środku pustej sali. Przy barze, tyłem do telewizora, nudziła się kelnerka.
- Nie pociąga mnie futbol - stwierdziła. - Jakby transmitowali łyżwiarstwo figurowe, to co innego...

Przy ścianie telewizorów w opolskim hipermarkecie Real około 20 osób zadzierało głowy, komentowało akcje.
- Na Małyszu był większy tłum - komentował Artur Łaczmański, szef stoiska.
- O kur...! - pan Adam z osiedla Dambonia w Opolu dosadnie skomentował poprzeczkę po strzale piłkarza Senegalu.
Kibic zastanawia się, czy nie kupić na mundial nowego telewizora.
- Bo mi już w starym orionie obraz faluje - mówi.
Stoisko z telewizorami przy okazji dużych imprez sportowych ma większy obrót.
- Dziś każdy ma telewizor - mówi Łaczmański. - Najlepszym pretekstem do wymiany starego na nowy są wszelakie mistrzostwa. Przed wielkimi turniejami ludzie częściej dochodzą do wniosku, że im się coś w obrazie rozmywa, że coś im śnieży.
Ze względu na fatalną porę transmisji zdecydowana większość kibiców była zmuszona do śledzenia meczów w pracy. Dominowały radioodbiorniki.
Jerzy Stec, taksówkarz z firmy "919", jeździł po Opolu i denerwował się, żeby tylko Senegal dociągnął prowadzenie do końca.
- Klienci, którzy wchodzili do taksówki - mówi Stec, - pytali na "dzień dobry": - Jaki wynik?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska