Mężczyzna samotnie wybrał się na turystyczny rejs kajakiem po jeziorze nyskim.
W rejonie ośrodka Błękitna Zatoka w Głębinowie, będąc ok. 200 metrów od brzegu, wypadł z kajaka i nie potrafił do niego wejść. Nie miał przy sobie telefonu komórkowego w wodoodpornym etui i nie był w stanie sam wezwać pomocy.
Przypadkowy świadek z Głębinowa zadzwonił na telefon alarmowy 112 i na miejsce wyruszyły dwa zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Nysy z dwiema łodziami.
O tej porze roku sprzęt jest jednak schowany w hangarach, a ludzie nie pełnią dyżurów. Przygotowanie akcji ratunkowej zajęło trochę czasu.
Tonącego zauważyła młoda mieszkanka Głębinowa. Kobieta sama napompowała mały ponton, wzięła wiosła i dopłynęła do utrzymującego się na wodzie mężczyzny, a potem wciągnęła go do pontonu.
Zaryzykowała własnym życiem, bo na jeziorze utrzymywała się niebezpieczna fala.
- Po 9 minutach od zgłoszenia strażacy z Nysy byli na brzegu, a po 20 minutach na wodzie przy pontonie, z którego przejęli tego mężczyznę – mówi bryg. Paweł Gotkowski, zastępca komendanta powiatowego PSP w Nysie. – Mamy łódź stale gotową do akcji, także w zimie.
Strażacy przetransportowali poszkodowanego na brzeg i przekazali ratownikom pogotowia z objawami wychłodzenia organizmu.
Jeszcze dłuższy pobyt w lodowatej wodzie mógł się dla niego skończyć śmiercią.
- To prawdziwa bohaterka. Gratuluję jej takiego zachowania - komentuje Jarosław Białochławek, prezes WOPR Nysa. - Ten mężczyzna miał dużo szczęścia, był mocno wychłodzony. Niewiele brakowało, żeby za taki wyczyn zapłacił własnym życiem.
Prokurator o zwłokach mężczyzny znalezionych w Rzeszowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?