Targi nto - nowe

Kobieta więziona przez 4 lata w stodole w Gaikach wyszła ze szpitala. Nie chce wracać do domu

Grażyna Szyszka
Gaiki to mała, spokojna wieś na Dolnym Śląsku. W tej stodole przez 4 lata wieziona była 30-letnia kobieta
Gaiki to mała, spokojna wieś na Dolnym Śląsku. W tej stodole przez 4 lata wieziona była 30-letnia kobieta Grażyna Szyszka/Polska Press, Google Maps
Młoda kobieta, którą przez 4 lata więził, bił i gwałcił zwyrodnialec ze wsi Gaiki pod Głogowem (woj. dolnośląskie) opuściła szpital. 30-latka z Leszna nie chciała wracać do domu. Trafiła do bezpiecznego miejsca.

30-letia kobieta trafiła do szpitala z urazem barku 27 sierpnia. Tam postanowiła opowiedzieć swoją historię - jak była więziona, bita, głodzona i gwałcona przez mieszkańca wsi Gaiki pod Głogowem. Jej koszmar trwał 4 lata, ten czas spędziła w zamknięciu, w ciemnościach, w stodole przy domu, w którym mieszkał oprawca z rodzicami.

W tej stodole przez 4 lata wieziona była 30-letnia kobieta
W tej stodole przez 4 lata wieziona była 30-letnia kobieta Grażyna Szyszka/Polska Press

Pisaliśmy o tym tutaj:

Opuściła szpital, nie chce wracać do domu

W poniedziałek (2 września) po 6 dniach opuściła Szpital Powiatowy w Głogowie.

- Kobieta opuściła dziś nasz szpital. Pozwolił na to jej stan fizyczny. Została przewieziona do bezpiecznego miejsca wskazanego przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie – poinformowała Ewa Todorov, rzeczniczka szpitala.

Nieoficjalnie wiadomo, że 30-latka nie ma dokąd wrócić. Wyjeżdżając z Leszna przed czterema laty do Mateusza J., skonfliktowała się z rodziną. W mediach pojawiły się informacje, że zostawiła w Lesznie dwójkę dzieci z poprzedniego związku, które mają teraz siedem i dziewięć lat. Ich wychowaniem zajęli się jej rodzice. Zdaniem kobiety, jej powrót do Leszna nie jest możliwy.

Historia 30-latki poruszyła całą Polskę

Przez 4 lata była uwięziona w pomieszczeniu gospodarczym bez okien, ogrzewania i bieżącej wody. Była na przemian gwałcona i katowana przez 36-letniego Mateusza J. Gdy oprawca wypuszczał ją poza budynek, zakładał jej na głowę kominiarkę, by nie mogła obserwować, gdzie jest. W czasie czterech lat kobieta kilka razy trafiała do szpitala: z perforacją przełyku, z poważną raną pachy i uszkodzeniem węzłów chłonnych. Śledczy mówią, że obrażenia powstały w czasie gwałtów.

W szpitalu w Nowej Soli urodziła dziecko, które zaraz po urodzeniu oddała do adopcji. Dlaczego nigdy nie mówiła lekarzom o swoim piekle?

- Kobieta była przesłuchana i złożyła wyjaśnienia. Twierdzi to, co jest podstawą zarzutu. Jej przesłuchanie odbędzie się jeszcze raz przed sądem z udziałem psychologa – mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Sprawca: "Ona na wszystko się godziła"

Zeznania w głogowskiej prokuraturze złożył też Mateusz J. zanim trafił na trzy miesiące do aresztu.

- Podejrzany złożył obszerne wyjaśnienia, ale nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych czynów. Twierdzi, że wszystkie zachowania, jakie miały miejsce między nimi, działy się za zgodą pokrzywdzonej – informuje prokurator Łukasiewicz.

Prokuratura przyznaje, że ani oprawca, ani jego ofiara nie byli wcześniej leczeni psychiatrycznie. Śledczy zwrócił się jednak do NFZ o dokumentację medyczną wszystkich hospitalizacji pokrzywdzonej, także tych w Nowej Soli.

W ustaleniu, co działo się w komórce w Gaikach ma pomóc m.in. wizja lokalna. Prokurator planuje ją wkrótce przeprowadzić z udziałem pokrzywdzonej.

Tu rozgrywał się dramat młodej kobiety uwięzionej przez Mateusza J.:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wiemy ile osób zginęło w powodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska