W wieku 55 lat Aneta rozwiodła się z mężem, z którym ma dwójkę dorosłych już dziś dzieci. Po rozwodzie skupiła się na prowadzeniu osiedlowego zakładu fryzjerskiego w Białymstoku i na opiece nad swoją 75-letnią matką. Jak wspomina, wiodło jej się dobrze.
Kobieta oczarowana przez oszusta
Wszystko zmieniło się, kiedy na początku 2016 r. do jej zakładu fryzjerskiego wszedł przystojny, elegancko ubrany, 40-letni mężczyzna. Był elokwentny i zabawny. Przedstawił się jako Tomek Skot - Anglik polskiego pochodzenia.
Wyznał Anecie, że przyjechał z zagranicy w interesach i jest pierwszy raz w Białymstoku. Po zapłaceniu za strzyżenie zapytał Anetę, kiedy kończy pracę i zaproponował spotkanie przy kawie. Kobieta, po chwili wahania, przystała na propozycję nieznajomego. Podczas spotkania w białostockiej kawiarni mężczyzna zdradził kolejne sekrety - że jest lekarzem medycyny wojskowej, pracownikiem wywiadu i właścicielem licznych przedsiębiorstw.
Był inteligentny, błyskotliwy, „sypał kawałami jak z rękawa”. Aneta była nim oczarowana. Umówili się na kolejne spotkanie.
Oszustwo zaczęło się od drobnych kwot
Od tej pory para zaczęła widywać się regularnie. Już na drugim spotkaniu mężczyzna poprosił o pożyczenie 300 zł na bieżące wydatki. Tłumaczył to chwilową trudną sytuacją. Obiecał, że pieniądze odda, jak tylko będzie mógł.
Podczas kolejnych spotkań „wyciągał” kolejne kwoty – nawet do 20 tys. zł. Potrzebę „poratowania” większą kwotą w polskiej walucie tłumaczył np. na kupnem akcji lub „rozkręcaniem biznesu”. Przekazywanie pieniędzy odbywało się w kawiarniach, zakładzie fryzjerskim, także w domu Anety. Trwało to ok. dwóch lat.
Kobieta, aby przekazać większe sumy, wielokrotnie pobierała pieniądze ze swego konta w banku. Gdy pieniądze zaczęły się kończyć, zaczęła je brać z konta matki.
Mężczyzna czasem zwracał pożyczone kwoty po to, aby kolejnym razem pożyczyć jeszcze więcej. Każdorazowo zapewniał, że pieniądze odda. Po roku Aneta zaczęła domyślać się, że pożyczka nie zostanie zwrócona, lecz pomimo tego nadal przekazywała pieniądze.
Gdy próbowała z nim o tym rozmawiać obiecywał, że zwróci wszystko - co do złotówki - a następnie zmieniał temat rozmowy. Kiedy w końcu na i poszkodowanej, i jej matce zabrakło pieniędzy, Aneta zagroziła mu, że powiadomi policję.
„Biznesmen” jeszcze kilkakrotnie kontaktował się z nią zapewniając, że wszystko ureguluje - opowiada Adam Romanowicz, pracownik Okręgowego Ośrodka Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem w Białymstoku. Placówka działa w ramach Funduszu Sprawiedliwości, będącego w dyspozycji Ministra Sprawiedliwości.
Zgłoszenie oszustwa na policje przyniosło szybkie efekty
Po kolejnych trzech miesiącach za namową matki Aneta zgłosiła oszustwo na policję. Okazało się, że sprawca wyłudził od niej w sumie ok. 100 tys. zł.
Policja przyjęła zgłoszenie i wszczęła działania, w wyniku których sprawca został zatrzymany i skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, dozór policji, zakaz opuszczania kraju oraz został zobowiązany do naprawienia szkody w całości szkody (zwrotu pieniędzy). Co z tego, skoro „agentem wywiadu” okazał się Robert K. – technik z Krakowa, bez majątku (miał wyłącznie auto). Sprawa wpłynęła na Anetę fatalnie. Podupadła na zdrowiu, zdiagnozowano u niej depresję, funkcjonowanie jej zakładu stanęło pod znakiem zapytania. Szukając pomocy w lutym 2019 r. kobieta zgłosiła się do Okręgowego Ośrodka Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem w Białymstoku.
- Poinformowała, że jest w trudnej sytuacji finansowej, potrzebuje pomocy prawnej i psychiatrycznej. Kilkanaście razy nieodpłatnie spotkała się w ośrodku z prawnikiem. Przyznano jej również bony na zakup żywności, odzieży i środków czystości na kwotę 500 zł oraz umożliwiono nieodpłatne konsultacje psychiatryczne - mówi pracownik ośrodka Adam Romanowicz.
Jak jest finansowana bezpłatna pomoc ofiarom oszustw finansowych
Cała pomoc, którą Aneta jest finansowana lub współfinansowana z Funduszu Sprawiedliwości. Fundusz, zreformowany dzięki ministrowi Zbigniewowi Ziobro, dysponuje budżetem liczonym w setkach mln zł.
Te pieniądze pochodzą m.in. z nawiązek nakładanych przez sądy na skazanych, „dorzucają się” też więźniowie, którzy pracują podczas odbywania kary – część z ich wynagrodzeń trafia na konto Funduszu.
Pieniądze następnie są kierowane do organizacji, które stają do konkursu o granty. Ostateczną decyzję o tym, kto dostanie środki, podejmuje resort sprawiedliwości.
W kraju działa już 51 regionalnych ośrodków pomocy Funduszu Sprawiedliwości. Docelowo ma być 60. Tę sieć uzupełnia 190 punktów lokalnych, a ma być ich aż 300.
Wystarczy się do nich zgłosić – przyjść, napisać maila, zadzwonić. Pierwszym krokiem w pomocy jest zwykle spotkanie z tzw. osobą pierwszego kontaktu, a po przeanalizowaniu sytuacji pokrzywdzona osoba otrzymuje odpowiednio pomoc prawną, materialną czy np. psychologiczną.
Okręgowy Ośrodek Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem w Białymstoku mieści się w budynku Towarzystwa Amicus przy ul. Brukowej 28 w Białymstoku. Jest czynny do godziny 16, natomiast infolinia 24 godziny na dobę.
Adresy i kontakty do ośrodków dla pokrzywdzonych w całej Polsce są dostępne na stronie Funduszu https://www.funduszsprawiedliwosci.gov.pl
Można również zadzwonić i uzyskać wstępną poradę oraz adres najbliższego ośrodka (ogólnopolska Linia Pomocy Pokrzywdzonym 222 309 900).
Lista punktów pomocy jest też dostępna na interaktywnej mapie: https://www.funduszsprawiedliwosci.gov.pl/pl/znajdz-osrodek-pomocy/