Zanim powstała książka, Marta Dzido razem z Piotrem Śliwowskim nakręciła film „Solidarność według kobiet”, docierając do nieznanych materiałów archiwalnych.
- Kobiety nie były przywódczyniami, im nie chodziło o stanowiska – mówi autorka. - O to, by być w zarządzie i podpisywać dokumenty. Często używały męskich pseudonimów, więc trudno je dzisiaj odnaleźć. Ale materiały archiwalne pokazują, że one nie tylko robiły kanapki. One także przemawiały i prowadziły strajki, były internowane.
Jedną z zapomnianych bohaterek pierwszej „S”, którą Marta Dzido przywróciła do pamięci, jest Ewa Ossowska. - Ona odegrała bardzo ważną rolę trzeciego dnia strajku, gdy strajk się załamał. Po Sierpniu 1980 zniknęła. Znaleźliśmy ją po 35 latach. Mieszkała pod Neapolem. Wyjechała na początku lat 90., bo nie miała za co kupić dzieciom jedzenia. Kilkanaście lat sprzątała domy Włochom.
Prowadzący spotkanie prof. Marek Białokur z Instytutu Historii UO rozpoczął od pytania o Annę Walentynowicz.
- Ona nie była dodatkiem, działała wcześniej w związkach zawodowych – mówiła Marta Dzido. - Miała tylko szkołę podstawową, a przecież świetnie przemawiała bez kartki, do setek ludzi. Nikt jej tych przemówień nie pisał. Szybko została ze związku wypchnięta. Przegłosowano, że może być tylko członkiem honorowym „Solidarności”. Nie mogła, decyzją Lecha Wałęsy, udzielać wywiadów zagranicznym dziennikarzom. Kiedy 10 kwietnia 2010 roku siedziałam przed telewizorem, na pasku z informacją, kto zginął, obok jej nazwiska widniało „osoba towarzysząca”. To wzbudziło sprzeciw. Trzeba coś zrobić, żeby tą osobą towarzyszącą nie została na zawsze. Trzeba także z innymi kobietami porozmawiać.
W książce pojawiają się postaci z różnych stron kraju, najwięcej z Gdańska – powiedział nto opolski historyk, prof. Marek Białokur, który prowadził spotkanie. - Na jej kartach znadujemy postaci bardzo znane, jak Anna Walentynowicz, Alina Pienkowska czy Henryka Krzywonos, ale i panią, która przed stocznią w Gdańsku sprzedawała pamiątki i przeganiała tych, co pili piwo pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Ta książka przypomina, że to kobiety wzięły na siebie ciężar dźwigania „Solidarności”, kiedy przywódców aresztowano. Umiały dbać o bibułę, i o wychowanie dzieci.
W książce brakuje sylwetek Opolanek. Kilka działaczek pierwszej „S” z naszego regionu zasiadło na widowni. Wśród nich była Lucyna Kusyk, wówczas pracownik Zarządu Regionu „S” w Opolu. - Nie jest mi z tego powodu, że nas w książce nie ma, przykro. Dużo winy jest po naszej stronie. Pojawiały się takie głosy, żeby napisać, jakieś wspomnienia, gdzieś przesłać. Nawet próbowałam. Ale teraz już do wspomnień nie wracam. Chyba, że dla siebie. To, żeby tamten czas opisać, to jest dobry pomysł, ale trzeba by się bardzo sprężyć.

Kiermasz bożonarodzeniowy w Raciążku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?