Kobiety Wielkiego Tygodnia

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Pobożne kobiety towarzyszyły Matce Bożej także w czasie zdjęcia z krzyża ciała Chrystusa: Pietro da Cortona, "Opłakiwanie Jezusa”, fragment fresku z Kaplicy Sykstyńskiej.
Pobożne kobiety towarzyszyły Matce Bożej także w czasie zdjęcia z krzyża ciała Chrystusa: Pietro da Cortona, "Opłakiwanie Jezusa”, fragment fresku z Kaplicy Sykstyńskiej.
Kiedy uczniowie tchórzliwie uciekli od swego Mistrza, kobiety przypatrywały się Jego ukrzyżowaniu, były świadkami pustego grobu i przekazały apostołom wieść o zmartwychwstaniu.

Tych kobiet w otoczeniu Jezusa jest w czasie Jego męki i zmartwychwstania zaskakująco dużo. Jedne - jak Maria Magdalena czy żona Piłata - wymienione są w tekstach Ewangelii, inne, choćby św. Weronika, znane są raczej z apokryfów i pobożnej tradycji.

Maria z Betanii

Pierwszą ważną białogłową pojawiającą się przy Chrystusie "na sześć dni przed Paschą", jak czytamy w Ewangelii według św. Jana, jest Maria z Betanii. Siostra Łazarza, tego, którego Chrystus wskrzesił z martwych, podczas wydanej na cześć Jezusa uczty wzięła funt (około 325 gramów) drogocennego olejku i namaściła nim stopy Jezusa.

Została za to zbesztana przez Judasza, który skwapliwie wyliczył, że olejek kosztował 300 denarów (to prawie tyle, ile prosty robotnik mógł zarobić przez rok) i że lepiej było te pieniądze rozdać biednym.

Czyn Marii zupełnie inaczej oceniają i narrator Ewangelii, i sam Jezus. Ten pierwszy mówi wprost, że Judaszowi wcale nie chodzi o biednych, tylko jest złodziejem okradającym trzos apostołów. Jezus chwali kobietę za to, że namaściła Go na dzień pogrzebu.

- Tę samą scenę opisali także św. Mateusz i św. Marek - dodaje ks. dr Andrzej Demitrów, biblista na Wydziale Teologicznym UO - tam owa kobieta wylewa olejek na głowę Jezusa. Ma to wymowę symboliczną. Podkreśla, że jest On Mesjaszem i to nie w znaczeniu politycznym, ale duchowym. Gest ten jest tym ważniejszy, że Maria wykonuje go już po zapowiedzi, że Chrystus ma zostać zabity.

Kolejne dwie kobiety - niestety, Ewangelia nie notuje ich imion - spotykamy na dziedzińcu pałacu najwyższego kapłana Kajfasza. Wtedy, gdy Sanhedryn sądzi Jezusa, przy ognisku grzeje się św. Piotr. - I ty byłeś z Galilejczykiem Jezusem - mówi Piotrowi jedna ze służących. Przy bramie rozpoznaje go inna: Ten był z Jezusem Nazarejczykiem - dodaje. Piotr zapiera się Jezusa wobec obu kobiet. Nie znam tego człowieka - mówi.

- Zachowanie tych kobiet przeczy utrwalonemu ich stereotypowi w czasach Pana Jezusa. Milczących, niewtrącających się do spraw męskiego świata czy zaszczutych - zauważa ks. dr hab. Krystian Ziaja, kierownik Katedry Egzegezy Ksiąg Nowego Testamentu Wydziału Teologicznego UO. - One wypowiadają się głośno, dając przy tym do zrozumienia, że znają i Piotra, i Pana Jezusa.

To zachowanie kobiet było swego rodzaju katalizatorem zdrady Piotra. Apostoł, który jeszcze niedawno zapowiadał, że gotów jest pójść z Jezusem na śmierć, zwyczajnie stchórzył.

Ks. dr Demitrów zwraca uwagę na przeciwstawienie w tej scenie Piotra Jezusowi. Chrystus, który na wiele pytań o rzekomą misję polityczną nie odpowiadał, mówi wprost, że jest Mesjaszem, który przyjdzie na obłokach, gdy arcykapłan zaklina Go, by powiedział, czy jest Synem Bożym. Ta odpowiedź - dla arcykapłana bluźniercza - ostatecznie przesądza o wyroku śmierci.

- Piotr odwrotnie, na pytanie niewiast, czy był z Galilejczykiem, zaprzecza tej znajomości. Nie przyznaje się w ten sposób nie tylko do Jezusa, ale w pewnym sensie także do samego siebie. To, że boi się powiedzieć, kim jest, zapytany przez kobietę, w tamtej kulturze dodatkowo go stygmatyzuje - uważa ks. Andrzej.

Piłat nie posłuchał żony

Postacią historyczną jest z pewnością żona Piłata. Z historii wiadomo, że cesarski namiestnik był żonaty. W Ewangelii nie zanotowano jednak jej imienia.

Według tradycji miała się nazywać Klaudia Prokula. Podczas procesu Jezusa wysyła do męża posłańca ze słowami: Nie wdawaj się w sprawę tego niewinnego człowieka, bo dziś we śnie wiele przez Niego wycierpiałam.

Kilka razy wcześniej Jezus był ratowany dzięki interwencji, jaka miała miejsce podczas snu. Takie sytuacje notuje przede wszystkim Ewangelia Mateusza - sen Józefa i ucieczka do Egiptu, sen mędrców ze Wschodu ostrzegający ich przed Herodem. Piłat zawartej we śnie rady żony nie posłuchał. Przy całej niechęci do Żydów, z której był znany, przestraszył się Sanhedrynu, który zagroził mu donosem do cezara, jeśli uwolni Króla Żydowskiego.

- Żona Piłata nazywa Jezusa niewinnym, sprawiedliwym, a szukając protekcji u męża odwołuje się do nadprzyrodzonej interwencji podczas snu - mówi ks. Andrzej Demitrów. - Namawia Piłata, by kierował się czymś więcej niż ludzkimi względami. W tradycji pojawia się i taki wątek, że miała ona opuścić męża, by nie być współwinną śmierci Jezusa.

- Ona wzniosła się ponad religijny i polityczny wymiar tego procesu i zobaczyła w Chrystusie przede wszystkim niewinnego człowieka - dodaje ks. Ziaja. - Symbolicznie jej gest ma też znaczenie teologiczne i podkreśla wolę zbliżenia się do Jezusa ze strony pogan.
Postać Klaudii Prokuli została wzbogacona - zwłaszcza w literaturze opartej na apokryfach - o różne szczegóły z życia. Miała być uzdrowiona przez Chrystusa z dokuczliwych krwotoków, a z czasem stać się także chrześcijanką. Niektóre Kościoły prawosławne czczą ją nawet jako świętą.

Trzy Maryje poszły

Wśród postaci kobiecych, które chyba najmocniej kojarzą się z drogą krzyżową Jezusa, jest św. Weronika. Choć akurat o niej Ewangelie milczą. Według tradycji Weronika otarła twarz Pana Jezusa z krwi i w zamian otrzymała na chuście dar - odbicie Jego wizerunku. Samo imię Weronika pochodzi od greckiego wyrażenia vere eikon - prawdziwy obraz.

Ewangelie potwierdzają natomiast spotkanie Chrystusa niosącego krzyż z jerozolimskimi kobietami, które płakały nad jego losem.

- W Jerozolimie istniał dobroczynny związek kobiet, którym Rzymianie pozwalali nieść w drodze ulgę skazańcom - mówi ks. dr hab. Krystian Ziaja. - Mogły one właśnie ocierać twarz idącego na egzekucję albo podawać im napój uśmierzający ból. Do takiej grupy dobroczynnej należały też prawdopodobnie niewiasty płaczące nad cierpiącym Jezusem. Oszałamiający napój próbowano podać Panu Jezusowi także na krzyżu, ale - jak czytamy w Ewangelii - nie przyjął go. Jest więc wielce prawdopodobne, że nie skorzystał z takiej ulgi także w drodze. Natomiast udzielił im pouczenia: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną, raczej nad sobą i nad dziećmi waszymi.

Popularna pieśń wielkanocna opowiada o trzech Mariach, które udały się do grobu Chrystusa, by namaścić Jego ciało.

- Najbardziej znaną z nich jest Maria Magdalena - dodaje ks. Ziaja. - Piszą o niej wszyscy ewangeliści. Spotykamy ją pod krzyżem i przy pogrzebie Jezusa. Ona kupuje wonności i jej Zmartwychwstały objawia się jako pierwszej. Początkowo kobieta bierze go za ogrodnika. Dopiero, gdy Jezus woła ją po imieniu: Mario, poznaje Go.

Z Marią Magdaleną był przez wieki pewien kłopot. Utożsamiano ją zarówno z Marią z Betanii, jak i z jawnogrzesznicą, którą Jezus uratował przed ukamienowaniem. Dziś wiedza biblijna i teologiczna nie łączy tych postaci ze sobą.

- Magdalena i stąd jej imię - pochodziła z Magdali, dużego i bogatego portu położonego nad jeziorem Genezaret w Galilei - wyjaśnia ks. Andrzej Demitrów. - W Ewangelii czytamy, że Jezus uwolnił ją od siedmiu złych duchów, co wskazuje na jakieś poważne obciążenie grzechem. Ale to za mało, by uznać ją za jawnogrzesznicę, kobietę lekkich obyczajów. Nie jest też tożsama z mieszkającą blisko Jerozolimy, a więc w Judei, Marią z Betanii.

Maria Magdalena, Maria matka Jakuba i Maria Salome, które poszły z wonnościami do grobu Jezusa, należały do grupy kobiet, które towarzyszyły Jezusowi od Galilei. Kobiety te usługiwały Mu, czyli pewnie prały, gotowały itd., ale też żyły cały czas blisko Jezusa.

- Można więc powiedzieć - uważa ks. Demitrów - że miały one w pewnym sensie status Jego uczniów. Na Golgocie niewiasty stały z daleka i przypatrywały się, jak zapisał św. Łukasz. Widziały więc, co się stało z Chrystusem.

W momencie śmierci były znacznie bliżej Niego niż uczniowie, którzy pouciekali na wieść o pojmaniu Jezusa w ogrodzie oliwnym - pod krzyżem widzimy tylko najmłodszego apostoła Jana. Kobiety są świadkami pogrzebania ciała Chrystusa w grobie darowanym przez Józefa z Arymatei. Wreszcie one idą w niedzielny poranek do grobu, by porządnie namaścić ciało Jezusa (pogrzeb ze względu na nadchodzący szabat był pospieszny) i zastają pusty grób. Można więc powiedzieć, że właśnie grupa kobiet przeprowadza nas przez kolejne wydarzenia od Wielkiego Piątku po Niedzielę Wielkanocną.

Złośliwie i z lekką nutą antyfeminizmu żartuje się czasem, że Pan Jezus specjalnie świadkami swego powstania z martwych uczynił kobiety, aby wieść o tym szybciej się między ludźmi rozeszła.

Zdaniem ks. Andrzeja, ten dowcip nie bardzo pasuje do tego, co wiemy o podejściu do kobiet w kulturze semickiej. Jakkolwiek brzmi to dzisiaj niepoprawnie, kobieta w tamtym świecie nie była świadkiem wiarygodnym.

Ewangeliści piszą wprost, że uczniowie potraktowali rewelacje kobiet o pustym grobie i zmartwychwstaniu jako czczą gadaninę i nie dali im wiary. Piotr i Jan przekonali się ostatecznie dopiero, kiedy sami poszli do grobu i zobaczyli, że ciała nie ma. Zostały tylko płótna i chusty.

Wśród kobiet Wielkiego Tygodnia nie może oczywiście zabraknąć także Matki Bożej. Widzimy ją przede wszystkim pod krzyżem na Golgocie.

- Ewangelista nie nazywa tam Maryi po imieniu, tylko "Matką Jego" - zwraca uwagę ks. Demitrów. - Nie jest to zwrot przypadkowy, skoro Chrystus mówi do Maryi i Jana: Niewiasto, oto syn twój; synu, oto Matka Twoja. Przekaz tej wypowiedzi jest jasny: nastąpiło przeniesienie osobistego macierzyństwa Maryi z Jezusa na każdego nas. Każdy wierzący jest umiłowanym uczniem Chrystusa, a skoro tak, Matka Boża jest także jego Matką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska