Kolej nie informuje o niebezpiecznych transportach przez Opolszczyznę

Fot. Archiwum
Z cysterny na bocznicy przy Armii Krajowej trzeba było przepompować około 50 ton kwasu solnego.
Z cysterny na bocznicy przy Armii Krajowej trzeba było przepompować około 50 ton kwasu solnego. Fot. Archiwum
Katastrofa ekologiczna na Węgrzech, gdzie toksyczny szlam zalał kilka wiosek, zabił 8 osób i ranił ponad setkę, każe się zastanowić nad naszymi zabezpieczeniami przed tego typu zagrożeniem.

Ważne

Ważne

Od 1991 roku za organizację i prowadzenie działań ratowniczych odpowiedzialna jest w Polsce Państwowa Straż Pożarna. Na Opolszczyźnie mamy jedną, 12-osobową, jednostkę ratownictwa chemicznego w Kędzierzynie-Koźlu. Na jej wyposażeniu od 1997 roku jest wóz ratownictwa ciężkiego. Są w nim m.in. środki wiążące chemicznie, czy neutralizatory.

U nas co prawda nie ma zbiorników z toksycznymi związkami, ale za to przez Opolszczyznę przejeżdżają transporty z substancjami niebezpiecznymi. W ciągu ostatniego roku straż pożarna odebrała 674 takie zgłoszenia. Inspekcja Transportu Drogowego sprawdziła prawie wszystkie.

- Przeprowadzamy około 6o-70 kontroli miesięcznie. Raczej nie zdarza się, żebyśmy wykryli jakieś nieprawidłowości - mówi Anna Pakulska, naczelnik Wydział Inspekcji w ITD.

Co ciekawe, na kolei zgłoszono tylko 13 niebezpiecznych transportów, ostatni w maju. Piotr Krywult, dyrektor ds. eksploatacyjnych PKP Polskie Linie Kolejowe w Opolu, przyznaje, że przez miasto przejeżdżała benzyna, paliwa i materiały wybuchowe, ale PKP o tym nie informuje.

- Nie mamy takiego obowiązku - mówi. A towary tzw. wysokiego ryzyka ochraniają Służby Ochrony Kolei, czyli popularni sokiści.

- Ja wolałbym wiedzieć o wszystkich takich transportach, choć kolej faktycznie ma obowiązek informować tylko o kilku najniebezpieczniejszych, śledzonych substancjach łatwopalnych, gazowych czy wybuchowych. Co gorsza, przepisy w marcu przyszłego roku mają stać się jeszcze mniej restrykcyjne - mówi Mirosław Stadniczuk, z-ca dowódcy jednostki ratownictwa chemicznego w Kędzierzynie-Koźlu.
Wśród niebezpiecznych substancji najczęściej transportowane są ropopochodne, czyli olej opałowy.

- Na drugim miejscu są materiały wybuchowe i zapalniki wożone do Krupskiego Młyna, a także amoniak do zakładów w Kędzierzynie-Koźlu - mówi Aleksander Połoszczański z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.

Ochroną chemiczną naszego regionu zajmują się różne jednostki. Mają tworzyć jeden spójny system.

- Wszystkie niebezpieczne transporty powinny być monitorowane zarówno przez PKP, Straż Graniczną, ITD, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i Państwową Straż Pożarną. O każdym transporcie towarów niebezpiecznych powiadamiane jest Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego - mówi Manfred Rokujżo, dyrektor wydziału.

Oprócz tego na terenie naszego województwa znajduje się 16 zakładów tzw. dużego i zwiększonego ryzyka wystąpienia poważnej awarii przemysłowej, a co najmniej dwa razy więcej przetwarza u siebie niebezpieczne substancje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska