Kolejarz Opole przegrał z drużyną KMŻ Lublin 42-51

fot. Mariusz Matkowski
Kamil Zieliński (z prawej) nie miał wielu okazji do startów. W Opolu pojechał z Rawiczem i kilka razy potrenował. Wczoraj spisał się jednak bardzo dobrze, zwłaszcza w 10. biegu, kiedy jadąc jako dżoker zdobył sześć punktów.
Kamil Zieliński (z prawej) nie miał wielu okazji do startów. W Opolu pojechał z Rawiczem i kilka razy potrenował. Wczoraj spisał się jednak bardzo dobrze, zwłaszcza w 10. biegu, kiedy jadąc jako dżoker zdobył sześć punktów. fot. Mariusz Matkowski
Kontuzja lidera Kolejarza - Adama Czechowicza sprawiła, że nasz zespół mimo walki nie był w stanie wygrać w Lublinie. Na pocieszenie został bonus.

Już w drugim biegu Czechowicz w niegroźnej sytuacji tak nieszczęśliwie upadł na tor, że doznał kontuzji nadgarstka, która uniemożliwiła mu dalszą jazdę.

- Taka sytuacja się zdarza w trakcie walki i choć wszystko wyglądało w sumie niegroźnie, to dla mnie skończyło się pechowo - relacjonował Czechowicz. - Odjechało mi koło i zrobiłem fikołka, a lądując starałem się asekurować ręką. Wyszło nie najlepiej, gdyż ręka strasznie bolała i nie byłem w stanie wciskać sprzęgła i tym samym jechać dalej. Cieszę się, że koledzy dzielnie mnie zastępowali i długo walczyli nawet o wygraną. Mnie czeka wizyta u lekarza i od jego decyzji i rehabilitacji zależy, czy pojadę w najbliższym spotkaniu z Krosnem.

W powtórce biegu, w którym gospodarze prowadzili 5-1, kiedy upadł popularny "Czesiek", nic się nie zmieniło. Kamil Zieliński tylko oglądał plecy Tomasza Rempały i Hynka Stichauera. Co gorsza na ostatnim łuku opolanin miał defekt i metę minął biegiem, pchając motocykl.

Pozbawieni swojego lidera opolanie przez dłuższy czas rzeczywiście walczyli, ale wyścigi kończyli co najwyżej remisami. Tak było na otwarcie zawodów, kiedy bardzo dobrze wypadł debiutujący w naszych barwach Kamil Fleger. Junior rodem z Rybnika wystartował najlepiej z czteroosobowej stawki i mimo zaciekłych ataków rywali: Rafała Klimka i Macieja Michaluka, dowiózł trzy punkty. W swoim debiucie nie liczył się z kolei 18-letni Szwed Christian Ago, który po korekcie w sprzęcie w następnych biegach spisał się już przyzwoicie. W sumie juniorzy Kolejarza "zrobili" w Lublinie dziewięć punktów, a to jest bardzo dobry wynik.

- Bardzo się cieszę z takiego debiutu w polskiej lidze - mówi Ago. - Nie spodziewałem się tak ciężkiego meczu. Najlepszy był w naszym wykonaniu dziesiąty bieg, w którym z Kamilem Zielińskim jako dżokerem zdobyliśmy osiem punktów. Mam nadzieję, że swoim występem przekonałem do siebie trenera, ale wiem, że muszę się bardzo starać, aby dostawać kolejne szanse.

- Ani chwili nie zastanawiałem się nad ofertą Kolejarza i posłuchałem brata, który w tamtym sezonie w Opolu spisywał się dobrze i regularnie jeżdżąc punktował - mówił Fleger. - Mam nadzieję, że ze mną będzie podobnie. Za sobą mam pierwszy start, któremu towarzyszyła trema, ale starsi koledzy mocno mnie wspierali i powinno być znacznie lepiej w kolejnych moich startach.

Protokół

Protokół

KMŻ Lublin - Kolejarz Opole 51:42

Lublin: T. Rempała 13 (2, 2, 3, 3, 3), Sticha-uer 9 (3, 3, 1, 0, 2), J. Rempała 10 (3, 3, 1, d, 3), Messing 0 (0, d, 0, -), Baran 11 (2, 3, 3, 3, d), Klimek 6 (2, 1, 2, 0, 1), Michaluk 2 (1, 1). Trener Rafał Wilk.
Kolejarz: Czechowicz 0 (w, -, -, -), Zieliński 13 (1, 2, 2, 6, 1, 1), Bondarenko 8 (1, 1, 2, 2, 2), Iwanow 2 (2, 0, 0, -), Rembas 6 (3, 1, -, 2), Fleger 3 (3, 0, 0, -, -), Ago 6 (0, 2, 3, 1), Kononow 4 (1, 1, 2, w, 0). Trener Andrzej Maroszek.
Sędziował Piotr Nowak (Toruń). Najlepszy czas - 67,22 (Stichauer w VII wyścigu). Widzów 3000.
Bieg po biegu: 3:3, 5:1, 3:3, 3:3, 3:3, 5:1, 5:1, 3:3, 4:2, 1:8, 3:3, 1:5, 4:2, 5:1, 3:3.

Pod nieobecność Czechowicza ciężar walki nieoczekiwanie wziął na siebie Zieliński. Dopiero w drugiej połowie meczu "obudził" się z kolei Ilia Bondarenko, który po twardej walce urwał miejscowym kilka punktów. Swoje zrobił też Piotr Rembas, ale tylko w kontekście bonusa.

- Tor był bardzo wymagający i ciężko mi się jechało - przyznał Rembas. - Powinienem zrobić więcej punktów, ale nie mogłem się dopasować do nawierzchni. Przez moment pojawiła się szansa na zwycięstwo, ale cieszy też bonus, który stawia nas w niezłej sytuacji.

Także pozostali zawodnicy dołożyli "cegiełkę" do wywalczenia punktu bonusowego, co mimo 18 punktowej przewagi z pierwszego meczu w Opolu miało być bardzo trudne. W naszej ekipie zawiódł tylko Rosjanin Roman Iwanow.

Po porażkach 1:5 w szóstym i siódmym biegu oraz 2:4 w dziewiątym wydawało się, że opolanie będą wracać z dalekiej podróży bez zdobyczy punktowej. Przegrywali bowiem już 20:34. Kluczowy okazał się wyścig 10., w którym nasz trener Andrzej Maroszek zdecydował się na pokerową zagrywkę, wymieniając parę naszych jeźdźców. Za Rembasa pojechał Zieliński jako dżoker, a Ago zastąpił Flegera. Nasz duet okazał się lepszy od lidera KMŻ-tu Jacka Rempały. Ago wykonał czarną robotę zamykając Rempałę i skutecznie odpierając jego ataki.

- Nie jestem do końca zadowolony, bo można było wygrać, ale kiedy wypada lider zespołu, należy się cieszyć z punktu bonusowego - mówił Maroszek. - Straciliśmy Adama, ale na szczęście pozostali zawodnicy podjęli walkę. W dziesiątym biegu postawiłem wszystko na jedną kartę i okazało się, że miałem nosa. Wierzyłem, że chłopaki powalczą z Rempałą i go przechytrzą.
Co ciekawe Zieliński i J. Rempała są z Tarnowa. Obaj spotykają się na wspólnych treningach i znają się dość dobrze.

Przewaga Lublina zmalała do siedmiu punktów i w ekipie miejscowych zrobiło się nerwowo. To wykorzystali opolanie. Po wygraniu 12. biegu 5:1 było tylko 39:36 dla gospodarzy. Niestety przed kolejnym startem jadący bieg po biegu Kononow nie zdążył zmienić pokrowca na kasku i zamiast w białym wyjechał w żółtym. Do startu zostało 30 sekund, obsługa nie zdążyła dostarczyć właściwego i Rosjanin został wykluczony. Osamotniony Bondarenko uratował co prawda dwa punkty, ale zwycięstwo dodało animuszu miejscowym. Kolejne dwa biegi należały do nich, a wygraną przypieczętowali w pierwszym z nominowanych, w którym Ago i Kononow nie mieli szans.

- Przed meczem z Krosnem trzeba się zastanowić nad sensem wystawiania Iwanowa, bo zawiódł - dodał Maroszek. - Boję się jednak przede wszystkim o Czechowicza Jak pękła mu jakaś kość, to będzie konieczny zabieg, po którym leczenie jest długotrwałe. Mam nadzieję, że na strachu się skończy i Adam wesprze nas w najbliższą niedzielę. A za Kononowa szansę pojechania może dostać Ulrich Ostergaard. Duńczyk wystartował raz całkiem przyzwoicie, ale dopiero poznawał nasz tor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska