Przejazd z Opola do Dobrzenia Wielkiego jeszcze w lipcu zarezerwowali rodzice pana młodego. Miał być atrakcją rodzinnej uroczystości. Na dzień przed ślubem, 29 lipca, pracownik Estrady zawiadomił ich jednak, że ciuchcia się zepsuła i kurs jest odwołany.
- Strasznie się zdenerwowałam, przecież to się działo w przeddzień wesela. Na szybko musieliśmy szukać innego transportu - opowiada pani Irena (nazwisko do wiadomości redakcji). - Najbardziej jednak zdumiało nas, że kolejka jeszcze w tym samym dniu była widziana na mieście, a nam powiedziano, że po prostu się rozsypała. Dzwoniliśmy do Estrady, ale nikt nie potrafił nam tego wyjaśnić. To nierzetelna i nieodpowiedzialna firma.
Pracownica Estrady, która zawiadomiła naszą czytelniczkę o awarii, potwierdza, że taka sytuacja miała miejsce.
- Dostaliśmy informację, że poważnie uszkodzony jest silnik. W następnym dniu kolejka miała wieźć gości weselnych, więc niezwłocznie zawiadomiłam osoby, które miały ją na ten dzień zarezerwowaną. Kiedy okazało się, że usterka jest niewielka i została szybko usunięta, nie było sensu dzwonić po raz kolejny i denerwować ludzi, mocno już zirytowanych tym zamieszaniem - tłumaczy Jolanta Gocka. - To była patowa sytuacja.
Nad tym, że w feralną sobotę ciuchcia nie mogła zarabiać, ubolewa nowa dyrektor Estrady. Godzina wynajęcia miejskiego minipociągu kosztuje 250 zł.
- Kolejka zepsuła się w przeddzień wesela, kiedy jeszcze jeździła po mieście, dlatego można ją było zobaczyć na trasie. Przykro nam z tego powodu, ale nie było innej możliwości i kurs trzeba było odwołać. To my odpowiadamy za bezpieczeństwo przewożonych nią osób, a koszty holowania zepsutego pojazdu spoza Opola są ogromne - mówi Alina Bruska.
Odwołany kurs to jednak kolejna strata instytucji, którą z powodu długu wobec ZUS i urzędu skarbowego miasto musi zlikwidować. Za około pół roku ma się w niej pojawić likwidator.