Kolejna przegrana Odry Opole

fot. Mariusz Matkowski
Opolanie mieli problemy ze strzeleniem bramek w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Także w Jastrzębiu brakowało im precyzji.
Opolanie mieli problemy ze strzeleniem bramek w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Także w Jastrzębiu brakowało im precyzji. fot. Mariusz Matkowski
Dwie wpadki w obronie, błędne decyzje sędziego i niewykorzystane sytuacje sprawiły, że Odra Opole przegrała w Jastrzębiu z przeciętnym GKS-em.
Mecz Odra Opole - GKS Jastrzebie (0:2)

Odra przegrała z Jastrzębiem

Protokół

Protokół

GKS Jastrzębie - Odra Opole 2-0 (2-0)
1-0 Wilczek - 10., 2-0 Wilczek - 22.

GKS: Kafka - Wrześniak, Staniek, Wrzask, Bednarek - Woźniak, Wilczek, Grabczyński, Wieczorek (87. Chrabąszcz) - Narwojsz (82. Kubisz), Żbikowski (90. Adaszek). Trener Jerzy Wyrobek.
Odra: Feć - Orłowicz (77. Filipowicz), Ganowicz, Odrzywolski, Monaster-ski - Rogowski, Tracz (66. Suro-wiak), Copik, Piegzik - Józefowicz (84. Jaskólski) - Pontus. Trener Andrzej Prawda.

Sędziował Rafał Greń (Rzeszów). Żółte kartki: Wieczorek - Ganowicz, Pontus, Piegzik, Feć, Copik, Surowiak. Widzów 3000.

Chyba wisi nad nami jakieś fatum - mówił po meczu Andrzej Prawda, trener Odry Opole. - A może po prostu brakuje szczęścia i umiejętności. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy najładniej przegrywającym zespołem w lidze. Naszą sytuację po trzech kolejkach obrazują słowa świętej pamięci trenera Kazimierza Górskiego, który stwierdził "Skoro jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle".

Po wczorajszym meczu nie sposób nie zgodzić się z tą opinią. Opolanie pomni wydarzeń z piątkowego meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, któremu w pierwszej połowie zupełnie oddali pole, tym razem postanowili zaatakować. Szarżował aktywny od początku Marcin Rogowski, uderzał Marcin Józefowicz. Wydawało się, że opolanie opanowali sytuację, ale to było tylko złudzenie.
W 10. min w naszym polu powstało duże zamieszanie, piłka przypadkowo trafiła do Kamila Wilczka, a ten uderzył przy słupku, dając miejscowym prowadzenie. Minęło zaledwie 12 minut i znów zaspali nasi obrońcy. Lewą stroną, mijając Adama Orłowicza i Łukasza Ganowicza, przedarł się Jarosław Wieczorek, dograł na 14 metr do Wilczka, a ten po raz drugi pokonał bezradnego Marcina Fecia.

- Od pierwszej minuty graliśmy dobrze, starając się konstruować akcje i dyktować warunki - oceniał Marcin Rogowski. - Jednak powtórzył się scenariusz z dwóch poprzednich spotkań. Głupio stracona bramka, błąd w defensywie i pada drugi gol dla GKS-u. Rywal nie grał niczego nadzwyczajnego, starając się długimi podaniami uruchomić napastników. Niby prosta piłka, a my na nią nie znaleźliśmy recepty.

Między bramkami dla gospodarzy miały miejsce wydarzenia, które mogły odmienić losy spotkania. W 12. min ładnie uwolnił się Józefowicz, minął przed "szesnastką" bramkarza gospodazry i choć mógł uderzać, zostawił piłkę wbiegającemu Marcinowi Pontusowi. Ten nie miał kłopotów ze skierowaniem piłki do siatki, jednak sędzia asystent zasygnalizował pozycję spaloną, choć w momencie podania Pontus był dalej od bramki niż Józefowicz. Kolejna kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w 14. min.

- Zdecydowałem się na ostre zagranie w pole karne, a piłkę ręką zagrał obrońca - relacjonował wzburzony Rogowski. - Nie było mowy o przypadku i to był błąd sędziego, który powinien odgwizdać karnego.
- Nie zamierzam usprawiedliwiać zespołu, ale decyzje sędziego podcięłyby skrzydła nawet najlepszej drużynie - dodał Prawda. - Jeżeli dodać do tego kartki, które rozdawał nam za byle co, to można się było załamać.
Opolanie w Jastrzębiu zobaczyli aż sześć "żółtek", a po trzech meczach mają ich już na koncie piętnaście (po trzy Piegzik i Surowiak).
- To też bardzo martwi, ale za większość można zawodników rozgrzeszyć - skwitował Prawda. - Może są nowe dyrektywy, ale ja ich nie rozumiem. Nie ma natomiast rozgrzeszenia dla naszej nieskuteczności i błędów w obronie. Gdybyśmy mieli w składzie prawdziwego snajpera, to powinniśmy zdobyć co najmniej trzy gole. Mieliśmy z sześć sytuacji, które mogły zakończyć się golem, tylko trzeba było je inaczej zakończyć.

Najlepszą okazję miał w 74. min Józefowicz, ale piłkę po jego uderzeniu z 14 m sparował bramkarz, a dobitkę zablokowali obrońcy. Poza tym Kafka świetnie wybronił strzały głową Tomasza Copika oraz dośrodkowanie Artura Monasterskiego, które zaskoczyło obrońców i piłka zmierzała do siatki tuż przy słupku.
- Nie możemy się załamywać i jak najszybciej wygrać - zakończył Rogowski. - Nie byliśmy w żadnym meczu dużo gorsi i wyniki muszą przyjść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska