Akademicy niemal tradycyjnie spotkanie zaczęli w sennym tempie i to rywal dyktował warunki . W finale nie miał jednak szans, a świetnie prowadzony przez rozgrywającego Michała Kozłowskiego zespół z Nysy zanotował szóste kolejne wyjazdowe zwycięstwo w lidze.
- Zawsze o wyniku decyduje postawa całej drużyny, a dziś nią byliśmy - powiedział Kozłowski. - W pojedynkę nic się nie zrobi. Tylko w pierwszym secie mieliśmy problemy, ale szybko wyciągnęliśmy wnioski.
W pierwszym secie gospodarze szybko objęli prowadzenie 10:6 i równie szybko zareagował trener Roman Palacz. Krótka rozmowa przyniosła efekty.
- Zareagowałem, bo chłopcy nie grali tego co założyliśmy - powiedział szkoleniowiec AZS-u. - Na to zwróciłem uwagę i to wystarczyło. Potem poszło gładko i raz jeszcze brałem czas, ale w sumie nie musiałem.
Akademicy dzięki dobrym blokom i skutecznym "paradom" w obronie Marcina Krysia zmniejszyli dystans do dwóch punktów (15:13).
Wówczas w polu zagrywki stanął Kozłowski, mecz nabrał innego wymiaru. Miejscowi nie radzili sobie w przyjęciu, często atakowali w ręce blokujących i aut i podopieczni trenera Palacza zdobyli 9 pkt z rzędu. AZS wygrywał 20:16 i nie dał sobie wydrzeć wygranej.
Protokół
Protokół
Energetyk Jaworzno - AZS Nysa 0:3 (20:25, 18:25, 17:25).
Energetyk: Fijałek, Kordysz, Tepling, Szopa, Nowak, Kaźmierski, Andrzejewski (libero) - Antosik, Skrzypiń-ski, Rzędzicki, Parkitny. Trener Mariusz Łoziński.
AZS Nysa: Michocki, Kozłowski, Migdalski, Kurian, Żuk, Szabelski, Kryś (libero) - Szlubowski, Podgórski. Trener Roman Palacz.
W kolejnym secie nysanie poszli "za ciosem" i rozpoczęli go od prowadzenia 5:1. Główna w tym zasługa naszych środkowych, gdyż Paweł Michocki i Paweł Szabelski skutecznie atakowali i blokowali. Akademicy spokojnie od tego momentu kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie.
Goście świetnie serwowali - na przemian punktując rywala bardzo silnymi zagrywkami, aby kolejne punkty zdobywał technicznymi. Sami bardzo dobrze przyjmowali, a Adam Kurian i Michał Żuk niemal nie mylili się w ataku. AZS wygrywał 20:13 i nic złego spotkać go już nie mogło.
Trzecia partia była zdecydowanie bardziej wyrównana. Energetyk prowadził nawet 5:4, ale za chwilę tracił już dwa punkty (8:10). Po ataku Dawida Migdalskiego było 20:15 dla nysan, którzy pewnie wygrali cały mecz.
- Zagraliśmy dobrze i konsekwentnie - dodał Palacz. - A że rywal był spięty nie było żadnych kłopotów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?