Pożary zaczęły regularnie wybuchać od godz. 13. Najpierw ogień pojawił się w Jedlicach i Dylakach, chwilę potem w Biestrzynniku, następnie w Ozimku, Krasiejowie i Antoniowie.
- Podejrzewamy, że ktoś na bieżąco podpala suche trawy w tamtych okolicach, przenosząc się szybko z miejsca na miejsce, gdyż są one położone blisko siebie - twierdzi mł. brygadier Leszek Koksanowicz z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Opolu. - Pożar nie mógłby wybuchnąć samoistnie aż w tylu miejscach naraz. Zwróciliśmy się do policji o wzmocnione patrole w tamtym rejonie i mamy nadzieję, że nieobliczalny sprawca lub sprawcy tych pożarów zostaną zatrzymani.
Tymczasem strażacy walczą z kolejnym ogniem. Ugasili już palący się zalesiony teren w Ozimku. Ogień został też opanowany w Biestrzynniku. Najtrudniejsza sytuacja panuje w Dylakach, gdzie palą się suche trawy i kilka hektarów lasu. Przez cały czas przebywa tam 20 jednostek straży pożarnej, wspomaganych przez dromadera, zrzucającego wodę.
- W Dylakach sytuacja o tyle jest skomplikowana, że to teren zalewowy - podkreśla Leszek Koksanowicz. - Podłoże jest zbyt wilgotne, jak na ciężarowe auta strażackie, a z kolei jego wilgotność nie wystarcza, aby zapobiec pożarom.
Obecnie strażacy zajęci są również gaszeniem ognia w Krasiejowie i Antoniowie.
Duży pożar, który relacjonujemy od kilku godzin, zaczął się od Jedlic. Pierwszy ogień pojawił się tam ok. 13.
- Potem zaczął obejmować kolejne partie suchych traw w kierunku Jedlic, aż rozprzestrzenił się w stronę jeziora dużego w Turawie - informuje Małgorzata Kostrzewska z Komendy Wojewódzkiej PSP w Opolu.
Jednocześnie wdarł się do prywatnego lasu i objął swym zasięgiem ok. 3 hektary terenu. Na miejscu najpierw było 13 zastępów straży pożarnej, a teraz jest ich już 20. Walczą z coraz większym ogniem. Na razie jednak bez skutku.
Cały czas wspiera ich samolot gaśniczy - dromader, który zrzuca wodę.
Niemalże w tym samym momencie zaczęły się też palić suche trawy, przy lesie, w pobliskim Biestrzynniku. Na miejscu są 2 zastępy straży. Wspomaga ich też dromader, który dokonał już zrzutu wody. Istnieje niebezpieczeństwo, że tam również ogień może przedrzeć się do lasu. Strażacy robili i nadal robią wszystko, by do tego nie doszło.
Na szczęście nikt nie ucierpiał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?