Tym bardziej, że w rozgrywanym wcześniej spotkaniu PLKS Pszczyna pokonał AZS Warszawa 3:1, co praktycznie wyklucza stołeczny zespół z walki o promocję klasę wyżej. A właśnie z warszawiankami podopieczne Patryka Fogla zakończą swój udział w turnieju. Wcześniej, bo w piątek zmierzą się natomiast z PLKS-em.
- Jesteśmy już coraz bliżej upragnionego celu, ale też nie można tak myśleć bo to rozluźnia za bardzo - tonowała hurraoptymizm środkowa opolskiego zespołu Dominika Witowska, wybrana najlepszą zawodniczką wygranego spotkania z ekipą z Tarnowa 3:1.
Początek tego starcia jednak był mało obiecujący. Rywalki szybko odskoczyły, a potem kontrolowały wydarzenia. Gospodynie co prawda starały się jak mogły i walczyły, ale na niewiele się to zdało i ostatecznie uległy do 20.
To na szczęście podziałało na nie jak zimny prysznic i szybko zakasały rękawy. Dlatego w drugiej odsłonie szybko zrobiło się już 11:6 dla nich. Wówczas jednak stanęły i pozwoliły się podgonić na jedno „oczko” różnicy. Na to sprawy w swoje ręce wzięły Inez Pfeifer i Joanna Moczko, dzięki czemu znowu opolanki miały pięciopunktową przewagę, a po ataku z przechodzącej Witowskiej było już 22:15. Ostatnią akcję zepsuły Azoty i miejscowe zwyciężyły do 16.
- Wprowadzonych zostało kilka zmian i postanowiłyśmy się zresetować - obrazowo opisywała Witowska. - Od razu była świeża głowa, a czasem to wystarczy.
Trzecią partie tarnowianki jednak rozpoczęły wyraźnie rozdrażnione i od razu przechyliły na swą korzyść trzy piłki. Niemoc opolanek przełamała Witowska, dwa błędy popełniły rywalki, później znowu dała o sobie znać nasza środkowa i było 4:3. Następnie swoje dołożyła Agnieszka Kazaniecka i gospodynie miały trzy „oczka” przewagi . A gdy tylko rywalki zbliżyły się do nich to zaraz dwa asy zanotowała Moczko, jeden Ewa Cabajewska i zrobiło się 15:10, a po kolejnym sprytnym obiciu Pfeifer 19:12. As Kazanieckiej na 23:14 zupełnie już odebrał Azotom chęci do gry.
Czwarty set był najbardziej wyrównany. Od początku toczyła się walka punkt za punkt, aż do stanu 7:6 dla ECO AZS Uni. Wtedy to jedna z rywalek zanotowała trzy asy serwisowe z rzędu i wydawało się, że to podłamie nasz zespół. Nic bardziej mylnego.
O ile jeszcze kolejnych kilka piłek było na styku, o tyle w pewnym momencie świetny okres gry zanotowała Magdalena Woźniczka i wyprowadziła swój team na prowadzenie 15:13. A gdy zrobiło się 20:17 wydawało się, że jest już po emocjach. Niestety, wtedy to zaczęła się wojna nerwów za to z siatkówką na wysokim poziomie. Na szczęście lepiej wytrzymały to opolanki, a mecz zakończyła świetnym atakiem Kazaniecka.
- To już jakaś taka tendencja, że pierwsza partia zawsze nam idzie ciężko i musimy się rozgrzać, a później zaczyna wszystko odpowiednio funkcjonować - oceniała Witowska. - Z kolei w czwartej części rywalki po dwóch gładko wygranych przez nas setach zmobilizowały się i chciały doprowadzić do tie breaka. Na szczęście im się nie udało. W związku z tym przynajmniej mecz był ciekawy. Przez to jeszcze bardziej cieszymy się ze zwycięstwa. Włożyłyśmy w te grę więcej serducha, a i pomoc kibiców była naprawdę nieoceniona, no i mamy kolejne punkty na swoim koncie.
AZS ECO Uni Opole - Azoty Tarnów 3:1 (-20, 16, 16, 23)
AZS ECO Unia: Cabajewska, Zackiewicz, Cygan, Pfeifer, Gasidło, Moczko, Kuziak (libero) - Witowska, Kazaniecka, Czapla, Magdalena Woźniczka. Trener Patryk Fogel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?