Jednak mnie najbardziej zaimponowało to, jak tłumaczy swój d sukces - całkowicie pod prąd „równościowym” i „demokratycznym” trendom w podejściu do edukacji: „Miałem same piątki i szóstki, dobrze się uczyłem, bo dużo się uczyłem. Wszystko było okupione ciężką pracą” - mówi w wywiadzie dla Gazety Krakowskiej.
Odrabianie zadań domowych traktował jako pożyteczną formę spędzania czasu, ale przede wszystkim chciał mieć najlepsze oceny, wygrywać konkursy, po prostu być najlepszym, zarówno w szkole jak i na studiach. Ambicja, cele, ciężka praca, ale i pokora, dały spektakularny efekt.
I to wszystko w polskim systemie edukacji. Systemie, który niestety z roku na rok pod wpływem „postępowych idei”, jak zresztą wszystkie inne dziedziny życia, gospodarczego, czy religijnego nie wyłączając, równa w dół. Co oznacza, że więcej czasu poświęca dla tych, którzy z różnych powodów odstają od średniej kosztem tych, którzy mają choćby odrobinę ponadprzeciętne aspiracje.
Osłabienie rywalizacji poprzez usunięcie ocen, brak zadań domowych, wszechobecne orzecznictwo różnych dysfunkcji, aklimatyzacja obcokrajowców, nagrody za samo „wzięcie udziału” itd. mają oczywiście jakieś swoje plusy, ale raczej nie dają pola do tego, by kreować więcej ludzi pokroju pana Hołdy czy innych, faktycznie stojących w awangardzie rozwoju.
Jak sam Profesor zaznacza, chciałby być przykładem i inspiracją dla innych ludzi, że wytrwałością i poświęceniem można nawet w młodym wieku osiągnąć bardzo dużo. Ale by tak się stało nie można aspiracji i ambicji zastępować wszechobecną polityką „pomocnej dłoni” i wyrozumiałości dla wad czy błędów, bo jedynym efektem jest jeszcze więcej zajęć pozalekcyjnych i jeszcze więcej czasu spędzanego na nauce.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?